W Niemczech inflacja zaczęła spadać. U nas jest dwa razy wyższa i rośnie

Konrad Bagiński
30 czerwca 2022, 11:23 • 1 minuta czytania
Czerwcowa inflacja w Niemczech spadła z 7,9 proc. do 7,6 proc. rok do roku. Jutro okaże się, że w Polsce mamy przynajmniej 2 razy większą, na dodatek rosnącą. Co zrobili Niemcy, by zarzucić cugle galopującej inflacji? Pokazali, że rząd jednak coś może zdziałać.
Niemiecki rząd z kanclerzem Scholzem na czele ujarzmili inflację. Nie wiadomo, czy na długo AP/Associated Press/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

W maju inflacja w Niemczech dobiła do poziomu 7,9 proc. Do rekordu z 1990 roku (8 proc.) był już tylko krok. Ale najnowsze odczyty niemieckiej inflacji pokazują jej hamowanie. Być może tymczasowe, może niewielkie, ale jednak. Niemiecki urząd statystyczny Destatis podał wczoraj, że u naszych zachodnich sąsiadów wstępnie liczona inflacja za czerwiec wyniosła 7,6 proc. rok do roku. Licząc miesiąc do miesiąca, ceny w Niemczech wzrosły niemal niezauważalnie - o 0,1 proc.


Polskie odczyty inflacji poznamy jutro, ale nikt nie spodziewa się, że będzie ona niższa niż 15 proc. 15,5 proc. inflacji przewidują m.in. banki PKO BP, Pekao SA, Santander, mBank i ING. Citi prognozuje 15,3 proc. - czyli niemal dwukrotność niemieckiej inflacji. Są i tacy, którzy przewidują wynik bliższy 16 proc. Rzecznik rządu Piotr Müller straszy Polaków jeszcze wyższą inflacją. - Od Rosji zależy, czy inflacja sięgnie 20 proc. - mówi w rozmowie z czwartkowym "Super Expressem".

Co ciekawe, Niemcy nie mogli liczyć na pomoc banku centralnego. Jako kraj ze strefy euro nie mają już marki, pieniądzem zajmuje się Europejski Bank Centralny. A ten unika podnoszenia stóp procentowych jak ognia. Dopiero dwa dni temu szefowa EBC zapowiedziała, że zostaną one zwiększone - po raz pierwszy od 11 lat! Niemcy mają zresztą wiele zastrzeżeń do działań EBC.

Co zrobili w Niemczech?

Niemcy byli zdani sami na siebie. Niemieckie władze obniżyły o ok. 35 centów (1,60 zł) cenę benzyny premium i diesla w hurcie. Na dodatek Niemcy wprowadzili specjalne bilety miesięczne za 9 euro. Obowiązują w całym transporcie publicznym na terenie całego kraju, z wyjątkiem pociągów dalekobieżnych.

Nowy bilet stał się w Niemczech wielkim hitem. Jeszcze przed 1 czerwca - wtedy zaczął obowiązywać - sprzedano ich 7 milionów. Tak znacząca przedsprzedaż wskazuje, że być może władze wydłużą okres jego obowiązywania - na razie nowe specjalne bilety mają działać tylko w czerwcu, lipcu i sierpniu. 9 euro to nieco ponad 41 złotych. W Warszawie miesięczny bilet sieciowy na każdy rodzaj komunikacji publicznej kosztuje obecnie 98 złotych.

Jak pisze Wyborcza.biz, nie wiadomo w którą stronę skierują się niemieckie odczyty inflacji po wakacjach. Wtedy zgodnie z pierwotnymi planami przestaną obowiązywać zarówno obniżki podatków na paliwo oraz bilety za 9 euro. Na dodatek jesienią zacznie się sezon grzewczy, co dla uzależnionych od rosyjskiego gazu Niemiec może być bolesnym szokiem

Analitycy są jednak optymistami co do przyszłego roku. Ich zdaniem inflacja w Niemczech powinna ustabilizować się na poziomie 2 procent. Dla porównania - NBP szacuje, że w 2023 roku średnia inflacja w Polsce wyniesie 9 procent. Prawie 5 razy więcej niż w Niemczech.