Kaczyński odpłynął. Jego zdaniem euro w Niemczech warte jest 3 złote

Konrad Bagiński
03 lipca 2022, 11:07 • 1 minuta czytania
Strumień świadomości wylewający się z ust Jarosława Kaczyńskiego zaczyna przyjmować coraz bardziej karykaturalne formy. Na wczorajszym spotkaniu z wyborcami stwierdził, że polscy lekarze będą wracać z Polski do Niemiec, bo Niemcy płacą coraz gorzej a euro w Niemczech jest warte 3 złote.
Jarosław Kaczyński ustawił kurs euro w Niemczech na mniej niż 3 złote Rafal Gaglewski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ostatnie weekendy spędza na partyjnych spotkaniach ze swoimi wyborcami. Każde spotkanie kończy się dla niego jakąś formą kompromitacji. Tydzień temu Kaczyński zawitał do Inowrocławia, gdzie udało mu się pomylić prezydenta tego miasta Ryszarda Brejzę z politykiem związanym z PiS Łukaszem Mejzą. Jakby tego było mało, Inowrocław nazwał... Włocławkiem.


Wczoraj był w Białymstoku, gdzie zajął się problemami ochrony zdrowia w Polsce. Problemami - jak wynika z jego wypowiedzi - błahymi i przejściowymi. Kaczyński stwierdził, że "idziemy w stronę zabezpieczenia naszemu społeczeństwu takiej ochrony zdrowia, jak jest na Zachodzie".

- Bo rzeczywiście, jeszcze dzisiaj można powiedzieć, że tam jest lepsza. Ale już niedługo nie będzie lepsza – zapewnił, przy okazji chwaląc się zwiększeniem liczby studentów medycyny i szkół kształcących przyszłych lekarzy.

Kaczyński przyznał co prawda, że w kraju brakuje lekarzy, a kilkadziesiąt tysięcy wyjechało na Zachód.

- Ale będą wracać, bo już dzisiaj nie przyjmują propozycji w Niemczech, bo tam się mniej płaci niż tu – perorował prezes PiS. Wygłosił też dość ciekawą tezę na temat wartości walut.

- Nawet jeśli przyjąć tę - niemającą nic wspólnego z rzeczywistą wartością - ten sposób przeliczania euro na złotówki. Przecież w Niemczech euro nie jest warte więcej niż trzy złote, nawet jest mniej warte, a nie 4,50 czy prawie pięć – stwierdził prezes PiS.

Teza Kaczyńskiego wzbudziła u komentatorów powszechną wesołość. "No teraz to mi Jarosław Kaczyński zaimponował. Żebym dobrze zrozumiał… u nas euro za 4,70 PLN, a u Niemców tylko za 3,00 PLN? I dlatego oni mają gorzej niż my? Już lepiej, jak się Prezes geografią zajmował" - napisał na Twitterze były premier, były szef NBP, obecnie europoseł Marek Belka.

Inni winni, PiS chce dobrze

Z ostatnich wypowiedzi Kaczyńskiego można też wysnuć wniosek, że za wszelkie zło w Polsce odpowiedzialni są inni. PiS ma dobre intencje, ale Putin, deweloperzy i bankowcy wkładają kij w szprychy.

Kilka dni temu podczas spotkania z wyborcami w Inowrocławiu szef partii rządzącej pytany był bezpośrednio o wzrost cen. Nie omieszkał wskazać winnego, czyli prezydenta Rosji Władimira Putina.

Tydzień temu skrytykował deleloperów za to, że budują za mało i za drogo.

- Tu uczciwie mówię: nie udało nam się złamać tego układu, który został stworzony na początku lat 90., który zapewnił pewnym bardzo niewielkim grupom, z reguły z jednego środowiska, zdobywać ogromne zyski - temu układowi deweloperskiemu - mówił prezes PiS. Przypomnijmy: od 2015 do końca 2021 roku wybudowali ponad 844,5 tysiąca mieszkań. Ponad drugie tyle było na koniec zeszłego roku w budowie.

- Do końca października 2021 r. w ramach programu Mieszkanie Plus wybudowano 15,3 tys. mieszkań, a 20,5 tys. mieszkań znajdowało się w budowie. Wcześniej rząd deklarował, że do końca 2019 r. wybuduje 100 tys. mieszkań – tak NIK podsumował wielki rządowy program Mieszkanie Plus.

Wczoraj Kaczyński zaczął też piętnować banki. W Białymstoku stwierdził, że "banki muszą pójść po rozum do głowy" i radykalnie podnosić oprocentowania depozytów. - Jak nie, będziemy musieli obłożyć ich zyski podatkiem - oświadczył.