Fabryka Tesli pod Berlinem wstrzymała produkcję. Musk nie miał wyboru

Konrad Bagiński
04 lipca 2022, 15:35 • 1 minuta czytania
Elon Musk tymczasowo zamknął fabrykę Tesli pod Berlinem. Strata niewielka, bo przez chaos i problemy produkcja w niej idzie jak krew z nosa. Brakuje też pracowników a ci, którzy są - odwalają fuszerkę. Auta wyjeżdżają z usterkami i niedoróbkami.
Musk nazwał fabrykę Tesli w Niemczech "gigantycznym piecem do przepalania pieniędzy" Chen Jianli/Xinhua News/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Dyrektor generalny Tesli, Elon Musk, musiał tymczasowo wstrzymać produkcję w swoim niemieckim zakładzie montażowym. Stało się to zaledwie kilka miesięcy po jego hucznym otwarciu. Ale fabryka aut Muska działa tak źle, że nie było innego wyjścia. Niemiecki tabloid "Bild" poinformował, że fabryka boryka się z trzema uporczywymi problemami: dłuższym niż oczekiwano czasem produkcji, brakiem wykwalifikowanych pracowników i problemami z zapewnieniem jakości. Z linii montażowych zjeżdżają auta, które nie nadają się do wysłania ich do klientów, bo wymagają poprawek. W zeszłym miesiącu zakład zdołał zbudować 1000 pojazdów tygodniowo, tylko około jednej dziesiątej tego, co fabryka może i powinna wyprodukować po osiągnięciu pełnej wydajności. Rozpoczęła produkcję pod koniec marca, więc trochę czasu już minęło.


Według lokalnych mediów, produkcja powinna zostać wznowiona jeszcze w lipcu, po zakończeniu modyfikacji mających na celu poprawę wydajności na stanowiskach pracy. Zakład przejdzie następnie z pracy dwuzmianowej na trzyzmianową, działającą przez całą dobę.

Tesla ma kłopoty

Tymczasowe zamknięcie produkcji w zakładzie Giga Berlin-Brandenburg nadchodzi w krytycznym momencie. Elon Musk niedawno nazwał zakład "gigantycznym piecem na pieniądze", który obecnie kosztuje firmę miliardy. Miliarder wziął ostatnio niezwykłe jak na niego, 10-dniowe wakacje od publikowania na Twitterze. Nie jest wykluczone, że wymogli to na nim jego prawnicy, by nie chlapnął czegoś, co mogłoby zachwiać zaufaniem inwestorów.

Tesla opublikowała ostatnio kwartalne dane, które pokazały, że sprzedaż samochodów tej marki spadła po raz pierwszy od wprowadzenia modelu Y na początku 2020 roku. Spadek był spowodowany tym, że chińskie władze zdrowotne przez kilka tygodni ograniczały produkcję w swoim zakładzie w Szanghaju, aby zwalczyć lokalny wybuch COVID. W swoim oświadczeniu firma starała się uspokoić akcjonariuszy, którzy zmagali się z poważnymi spadkami portfela, twierdząc, że w czerwcu produkcja osiągnęła rekordowy miesięczny poziom. Sugerowałoby to poziom około 105 000 pojazdów lub więcej. Musk wielokrotnie potwierdzał, że Tesla zwiększy wolumeny w 2022 r. o ponad 50 proc. w stosunku do 936 000 sprzedanych w zeszłym roku – cel kluczowy dla jej wysokiej wyceny w porównaniu z konkurencyjnymi producentami samochodów. Jednak do tej pory ma na koncie tylko około 565 000 sztuk, a więc do wyprodukowania i dostarczenia w drugiej połowie roku pozostało jeszcze ponad 800 000 aut.

Niektórzy inwestorzy i analitycy obawiają się, że gdy 20 lipca spółka ogłosi wyniki za drugi kwartał, to odnotuje spadek zysków w porównaniu z pierwszym kwartałem. W przypadku wyraźnego spadku marż, raport mógłby pośrednio potwierdzić podejrzenia analityków, że fabryka w Szanghaju jest najbardziej dochodową i wydajną spośród czterech montowni Tesli na świecie - dzięki niskim płacom i wysokiej wydajności. Akcje spółki spadły od początku roku o 35 proc. Tesla dwa lata temu oficjalnie rozwiązała swój zespół ds. public relations dwa lata temu i nie odpowiada już na zapytania prasowe o komentarz.