Kolejny problem z węglem. Nawet jeśli przyjedzie - nie rozwieziemy go po kraju

Konrad Bagiński
19 lipca 2022, 15:01 • 1 minuta czytania
Epopeja pt. "rząd kupuje węgiel" ma nowy tragikomiczny rozdział. Okazuje się, że nawet jeśli uda nam się kupić węgiel i przywieźć go statkami do Polski, nie za bardzo da się go rozwieźć po kraju. Kolej nie ma tylu specjalnych wagonów — węglarek.
W Polsce jest za mało węglarek, by rozwieźć kupiony za granicą węgiel po kraju WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Rząd wpadł na kolejną minę związaną z brakiem węgla. Okazuje się, że nawet jeśli uda nam się kupić węgiel na zimę — na przykład w Kolumbii, przetransportować go do kraju statkami i te statki rozładować (a każdy element tego planu jest mało realny), to trudno będzie przewieźć ten węgiel do odbiorców. Kolej nie ma bowiem wystarczającej liczby węglarek. Chodzi o wagony do transportu węgla.


- To jest problem kolei, nie ma nawet w odpowiedniej liczbie węglarek, które mogłyby przewieźć węgiel. Ten problem sygnalizowały spółki ciepłownicze w zeszłym roku — mówił na antenie TVN24 Mariusz Marszałkowski z Biznes Alert. Jak podkreślił, "PKP Cargo parę lat temu sprzedało pokaźną liczbę swoich węglarek, gdyż węgiel miał odejść do lamusa, już nie mieliśmy palić węglem".

- Trzeba uczciwie powiedzieć obywatelom, że trzeba się przygotować, że zima może być ciężka — dodał. Zdaniem eksperta czeka nas trudny okres "nie tylko ze względu na to, że będą wysokie ceny, ale w wielu miejscach może tego węgla zabraknąć, szczególnie najuboższym".

Morawiecki kazał Sasinowi kupić węgiel

Warto zauważyć, że na razie brak węglarek jest problemem teoretycznym, bo i tak nie mamy węgla, który miałyby wozić. W niedzielę premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że wydał polecenie państwowym spółkom, które mają sprowadzić do Polski węgiel.

- Poleciłem spółkom Skarbu Państwa i premierowi Sasinowi, żeby ściągnął jak najwięcej węgla, ekogroszku, ale przede wszystkim węgla energetycznego, zwłaszcza tego, który po przesortowaniu nadaje się do pieców, które teraz wielu Polaków ma — mówił premier.

Jak pisze serwis "Dziennik Gazeta Prawna", przedstawiciele państwowych spółek, które mają zająć się zaopatrzeniem Polski w węgiel, są zdziwieni. Twierdzą, że to się po prostu nie może udać — z kilku zresztą powodów. Brakuje przede wszystkim czasu oraz możliwości przeładunku. "DGP" pisze, że strona rządowa próbuje odbijać piłeczkę. - Jakby ci, którzy są za to bezpośrednio odpowiedzialni, wzięli się za to dwa miesiące temu, byłoby to bardziej realne. Dziś nie ma wyjścia, trzeba robić wszystko, co się da — mówi w rozmowie z "DGP" przedstawiciel KPRM.

Zauważmy jednak, że nawet półtora miesiąca temu, sam Jacek Sasin zapewniał, że węgla nie zabraknie.

– Na jesieni ten węgiel dla indywidualnych odbiorców na pewno będzie dostępny. Na szczęście okres grzewczy mamy za sobą. Do następnego okresu mamy jeszcze trochę czasu. Mamy możliwości alternatywnych źródeł importu węgla i na pewno je wykorzystamy – mówił Sasin 29 maja.

Teraz premier przyznał, że "dzisiaj brakuje węgla". - To jest problem, który staramy się skompensować poprzez import z Kolumbii, z Indonezji, z wielu krajów świata, szukamy tego węgla wszędzie — mówił na spotkaniu z wyborcami w Turowie.