Nie ma węgla, więc rząd... rozda po 3 tys. zł osobom, które mają piece
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Rząd przyjął projekt autorstwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska zakładający jednorazowe dopłaty dla rodzin ogrzewających dom węglem. Wysokość dodatku ustalono na poziomie 3 tys. złotych. Potwierdziła to na konferencji prasowej szefowa MKiŚ Anna Moskwa.
- Nie będzie w tym zakresie żadnych kryteriów dochodowych - zapewniła minister klimatu. To oznacza, że o dofinansowanie będą mogły ubiegać się wszystkie gospodarstwa ogrzewające się węglem; na końcową ocenę wniosku nie będzie wpływać dochód całkowity domostwa, czy też dochód przypadający na pojedynczego domownika - pisze money.pl.
Uwaga - dopłaty w wysokości 3 tys. złotych otrzymają wyłącznie te rodziny, które zgłosiły źródła ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Termin składania wniosków o wypłatę upłynie 30 listopada, a gmina będzie mieć maksymalnie miesiąc na wypłatę pieniędzy - pisze money.pl.
Dopłaty do węgla to reakcja rządu na wysokie ceny węgla, spowodowane jego brakiem na rynku. Trzy tysiące wystarczą mniej więcej na tonę węgla.
Kłopoty z czarnym złotem
Węgiel jest teraz jednym z najgorętszych tematów. Wspominał o nim premier Mateusz Morawiecki w trakcie sobotniego spotkania w Turowie (woj. zachodniopomorskie). Mieszkańcy mogli zadawać mu pytania.
TVN24 podaje, że jeden z nich zapytał premiera o możliwość zakupu węgla po cenie określonej przez rząd. Zwrócił uwagę, że w powiecie szczecineckim są trzy składy węgla, ale działa tylko jeden i oferuje ekogroszek za 2,9 tys. zł za tonę.
To zdecydowanie więcej niż zezwala ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców niektórych paliw stałych. Dokument, podpisany przez prezydenta Andrzeja Dudę 12 lipca, wskazuje, że maksymalna cena za tonę węgla sprzedawanego gospodarstwom domowym lub wspólnotom i spółdzielniom mieszkaniowym nie może być wyższa niż 996,60 zł. Tego węgla jest jednak jak na lekarstwo.
Rząd próbował temu zaradzić, oferując dopłaty firmom sprzedającym węgiel.
- Rzeczywiście jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem, rynkiem składów węgla, które musiałyby w odpowiedni sposób zareagować. Tego typu problemy z innych części kraju też do mnie docierają, że w składach węgla nie ma tej woli współpracy, jaką zakładaliśmy na początku — mówił Morawiecki podczas spotkania w Turowie, za brak węgla winiąc firmy nim handlujące. Jego zdaniem powinny one skorzystać z rządowego programu dopłat. Ku zdziwieniu premiera i ministrów, ich plan nie wypalił. Powód jest prosty. Rząd chce dopłacić do tony nie więcej niż 750 złotych a jednocześnie dla odbiorcy końcowego ma kosztować 996 zł za tonę. Czyli jeśli firma kupiła węgiel po więcej niż 1746 złotych za tonę, musiałaby dołożyć do interesu. A dziś znalezienie węgla kosztującego mniej niż 2,5 tysiąca jest w zasadzie nierealne. Na dodatek firma handlująca węglem dopłatę od rządu dostanie w październiku lub listopadzie. Musiałaby więc również kredytować działania rządu przez kilka miesięcy.