Rząd sypnie kasą na opał. Minister Moskwa zdradziła, ile dostaniemy pieniędzy
- PiS chce rozszerzyć program dopłat do opału
- Pieniądze mają dostać nie tylko ci, którzy palą węglem
- Odbiorcy pelletu otrzymają 3 tys. zł; oleju opałowego - 2 tys. zł; drewna kawałkowego - 1 tys. zł; LPG - 500 zł
- Przygotowaliśmy kompleksowe, adekwatne rozwiązanie, które będzie wspierało tych, którzy tego wsparcia, jeżeli chodzi o ciepło, potrzebują — mówiła w Sejmie minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Chodzi o rozszerzenie programu dopłat do opału. Moskwa dodała, że ustawa jest gotowa.
Minister Moskwa powiedziała, że odbiorcy pelletu otrzymają 3 tys. zł; oleju opałowego - 2 tys. zł; drewna kawałkowego - 1 tys. zł; LPG - 500 zł.
Dodała, że w Polsce "bardzo dobrą ochroną jest ochrona taryfowa".
- Urząd Regulacji Energetyki skutecznie dba o to, by ceny były na odpowiednim poziomie. W naszym instrumencie zdecydowaliśmy, by poprzez ochronę taryfową w cieple systemowym, czyli tym dużym cieple, bloki, całe ciepłownictwo systemowe, szpitale, szkoły, żłobki, wszyscy, którzy z ciepłownictwa korzystają na poziomie taryfy, zablokować na minimalnie poziomie wzrost — mówiła w Sejmie.
Dodała, że jeżeli chodzi o wzrost cen u odbiorców nietaryfowanych, "w małych ciepłowniach, czy zaopatrujących się w pozostałe surowce", "wsparcie będzie na poziomie gminy, adekwatnie do wzrostu cen".
W Sejmie leży dodatek węglowy
Tymczasem do Sejmu wróciła z Senatu ustawa o dodatku węglowym. Senat w poprawkach rozszerzył zakres gospodarstw domowych uprawnionych do otrzymania dodatku w wysokości 3 tys. zł. Senacka poprawka przewiduje wykreślenie z ustawy definicji paliwa stałego rozumianego jako "węgiel kamienny, brykiet lub pelet zawierające co najmniej 85 proc. węgla kamiennego". W efekcie prawo do dodatku w wys. 3 tys. zł zyskują gospodarstwa domowe niezależnie od rodzaju źródła ogrzewania.
Dodatek węglowy kolejnym chybionym pomysłem rządu?
Wysokie ceny energii spędzają sen z powiek wielu Polakom. Część z nich ogrzewa swoje domy i mieszkania węglem. Tymczasem ceny surowca, którego brakuje, są astronomiczne.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, rząd próbował wprowadzać rozwiązania hamujące ten kryzys. Na początku przyjął ustawę wprowadzające maksymalne ceny węgla (966,60 zł za tonę). Jednak ten pomysł okazał się klapą, bo w niektórych składach za surowiec i tak trzeba było płacić więcej.
W związku z tym rządzący chcą wprowadzić dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł dla gospodarstw domowych, które ogrzewają się węglem. Choć losy nowego wsparcia nie są jeszcze przesądzone, to eksperci rynku węglowego i zwykli obywatele już je krytykują.
Tymczasem chaos wokół węgla narasta. Tańszy towar w sklepie największego krajowego producenta — Polskiej Grupy Górniczej (PGG), jest już niedostępny. Wszystko wskazuje na to, że z opcji "3 tony za 3 tys. zł" skorzystają tylko nieliczni.
Dlaczego? Z powodu zaporowych cen węgla w składach. Wirtualna Polska sprawdziła, ile trzeba zapłacić za węgiel w losowo wybranych składach w różnych częściach kraju. Cenniki nie napawają optymizmem.
W czterech składach — w Częstochowie, Gostyninie, Lesznie i Zielonej Górze, tona węgla kosztuje między 2,5 tys. zł a 2,7 tys. zł. Oznacza to, że beneficjenci mogli wykorzystać dodatek węglowy tylko raz.
Jednak są i takie składy, gdzie dodatek węglowy nie wystarczy, aby kupić nawet tonę surowca na zimę. W Chełmie, Elblągu i Radomiu cena przekracza 3 tys. zł. W niektórych miejscach dochodzi nawet do 3550 zł.