"CPK robią dyletanci". Ekspertka ostro o flagowej inwestycji rządu
– Cały projekt jest robiony przez dyletantów. Widzimy pewne odbicie w lotnictwie w określonych segmentach: krajowym i wewnątrzkontynentalnym. A zatem, jeśli loty międzykontynentalne nie odbiją, to po co nam huby? – mówi w rozmowie z Adamem Sieńko z Bizblog.pl dr hab. Adriana Łukaszewicz z Katedry Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego.
Ekspertka dość brutalnie rozprawia się z pomysłem budowy w Polsce megalotniska. Zwraca uwagę, że podobnej wielkości co planowane CPK wielkie porty lotnicze z Bliskiego Wschodu mają wyniki o wiele niższe, niż potencjał. – A one mają przecież fantastyczną renomę, rozbudowaną siatkę połączeń i atrakcyjną ofertę dla linii. Mimo to pasażerowie korzystają z nich znacznie rzadziej – mówi Łukaszewicz.
Ekonomistka przypomina, że opowiadanie przez władze 100 mln pasażerów rocznie można włożyć między bajki. Taki wynik mają... 3 lotniska na świecie.
– Już to pokazało, jak bardzo ten projekt jest oderwany od rzeczywistości. Nie mamy perspektyw, by zdobyć nawet 40 mln. By ich pozyskać, trzeba byłoby ogołocić wszystkie porty krajowe, co oznacza kanalizację krajowego rynku, a także sięgniecie po klientów z Niemiec. Tylko czy nasi sąsiedzi oddadzą ich bez walki? – pyta dr Łukaszewicz.
Dodaje, że na całym świecie stawia się na loty bezpośrednie. Nowe samoloty są mniejsze, ale i tak mogą zabrać pasażerów np. z Berlina do Nowego Jorku. Dzięki mniejszej pojemności mają zapewniony komplet pasażerów i wszystko spina się ekonomicznie. Jej zdaniem przez lotniskiem CPK przyszłość nie maluje się różowo.
CPK traci 250 mln zł
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Centralnego Portu Komunikacyjnego nikt nie widział. Słychać o nim jednak całkiem sporo – głównie złego. Do zbioru tych niedobrych informacji można doliczyć skumulowaną stratę spółki CPK, która wynosi prawie ćwierć miliarda złotych.
Portal pasazer.com poinformował, że spółka CPK ogłosiła swoje sprawozdanie finansowe za 2021 r. Skumulowana strata wynosi aż 243 mln złotych. Wygląda na to, że odpowiedzialny za projekt Marcin Horała posiada odwrotność dotyku Midasa.
Jak wynika ze sprawozdania, tylko w zeszłym roku spółka poniosła stratę na poziomie blisko 170 mln złotych. Wydatki operacyjne stanowiły 89 mln zł. Spółka straciła na działalności finansowej 81 mln zł z powodu odpisu aktualizującego wartość obligacji Skarbu Państwa wynikającego ze zmiany stóp procentowych w 2021 r.
"Innymi słowy obligacje w posiadaniu spółki, które były warte ok. 2,2 mld zł, straciły w ciągu roku prawie 4 proc. Od 2018 r., a więc od swojego powstania spółka straciła już 243 mln zł" – pisze pasazer.com.
Największą grupę wydatków (65 proc.) stanowią zarobki. Pod koniec 2021 r. w biurze spółki przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie pracowało prawie 500 osób. Jak podaje serwis, średnie wynagrodzenie brutto zatrudnionych w CPK to 13,2 tys. zł, czyli o 1,2 tys. zł mniej niż w 2020 r. W 2021 r. zarząd spółki zarobił ponad 2 mln zł, a członkowie rady nadzorczej prawie 145 tys. zł.
Najciekawszym tworem w spółce CPK jest spółka CPK Osiedle. Mimo że nie zatrudnia nikogo, posiada trzyosobową radę nadzorczą, która pobiera wynagrodzenie od czerwca 2022 r. Pieniądze za nic, bo działalność CPK Osiedle jest zawieszona.
"Dane ze sprawozdania finansowego każą zastanowić się, czy formuła realizacji projektu CPK jest rzeczywiście optymalna. Po ponad trzech i pół roku, od pół tysiąca pracowników zarabiających wielokrotność średniej krajowej wypadałoby oczekiwać bardziej namacalnych rezultatów" – komentuje pasazer.com.