Nawet jeśli nie masz kredytu, te liczby mogą cię przerazić. Tak w jeden rok wzrosły w Polsce raty
- Ostatnia decyzja Rady Polityki Pieniężnej (RPP) to kolejny wzrost stóp procentowych
- Stopa referencyjna osiągnęła poziom niewidziany od 20 lat – 6,75 proc.
- To oznacza kolejny wzrost rat kredytów i obniżenie zdolności kredytowej
Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych o 25 pb. do poziomu 6,75 proc. To już jedenasta podwyżka z rzędu.
Wrzesień 2021 roku był ostatnim miesiącem właściwie zerowych stóp procentowych. W związku z pandemią koronawirusa stopa referencyjna, na podstawie której oblicza się raty kredytów, od połowy 2020 roku utrzymywała się na poziomie 0,1 proc., a WIBOR 3M na poziomie 0,21 proc.
Jeśli ktoś zaciągnął kredyt na 300 tys. zł na 30 lat przy tak niskich stopach procentowych, rata kredytu wynosiła średnio 1141 zł miesięcznie. Przy kredycie na 400 tys. zł rata sięgała średnio 1521 zł. A teraz? Po wrześniowej, 11 z rzędu podwyżce stóp procentowych raty tych samych kredytów rosną kolejno do 2479 zł i 3305 zł miesięcznie. To znacznie ponad dwa razy więcej.
Wzrost stóp procentowych to wina stale rosnącej inflacji. Dane GUS są bezlitosne dla konsumentów. Odczyt za sierpień wykazał, że inflacja w Polsce osiągnęła poziom 16,1 proc.
Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP), uważa, że inflacja może "szybko wystrzelić" na początku 2023 r. Nie wyklucza, że ceny wzrosną nawet powyżej 20 proc.
– Niestety inflacja nam rośnie. Mówię od dłuższego czasu, że nie jest przejściowym zjawiskiem — przekonywał w rozmowie z TVN24. Jego zdaniem inflacja "nie jest też zjawiskiem, które będzie się obniżało".
Członek RPP uważa, że ważne będą przede wszystkim ceny surowców energetycznych. – Zobaczymy, co z cenami żywności, ale nawet je zostawiając na boku, pamiętajmy, że ceny energii wpływają na inne ceny — podkreślił. Jak dodał, "nie podziela optymizmu niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej".
Kolejne decyzyjne posiedzenia RPP ws. stóp procentowych odbędą się 5 października, 9 listopada i 7 grudnia.
Po posiedzeniu RPP z 7 września stopy procentowe wzrosły do poziomu:
- stopa referencyjna 6,75 proc. w skali rocznej;
- stopa lombardowa 7,25 proc. w skali rocznej;
- stopa depozytowa 6,25 proc. w skali rocznej;
- stopa redyskonta weksli 6,80 proc. w skali rocznej;
- stopa dyskontowa weksli 6,85 proc. w skali rocznej.
Spadek zdolności o połowę
Podwyżki stóp procentowych uderzają również w zdolność kredytową. Ta w ciągu roku spadła o około połowę. Zdolność wyliczana jest indywidualnie, zależy od dochodów, członków rodziny na utrzymaniu, kosztów życia i innych zobowiązań.
Dla rodziny 2+1, przy dwojgu pracujących rodziców z pensją zbliżoną do średniej krajowej, czyli mających razem nieco ponad 9 tys. zł na rękę, obecnie zdolność kredytowa sięga około 400 tys. zł.
To jednak zdecydowanie za mało, by pozwolić sobie na dwupokojowe mieszkanie w największych polskich miastach. W nich obecnie trzeba mieć dochód rzędu 10 tys. zł netto miesięcznie, by otrzymać zdolność kredytową pozwalającą na zakup takiej nieruchomości.
Taka sama rodzina, ale z dochodem rzędu 7 tys. zł netto miesięcznie jeszcze rok temu mogła liczyć na ponad pół miliona złotych kredytu, przy obecnych stopach procentowych ich zdolność spada do około 230-260 tys. zł. To nawet za mało, by pozwolić sobie na mieszkanie w mniejszej miejscowości.
Nie ma się co dziwić, że spada popyt na kredyty hipoteczne. Jak podało Biuro Informacji Kredytowej (BIK), popyt ten w sierpniu spadł aż o 72,9 proc. rok do roku. Sama liczba składanych wniosków spadła o blisko 71 proc. Tak źle nie było od 14 lat.
Według BIK, spadek zdolności kredytowej widać też po danych dotyczących udzielonych kredytów mieszkaniowych. W czerwcu 2022 roku udzielono zaledwie 9 tys. takich kredytów, a rok wcześniej – 25 tys.
WIRD zastąpi WIBOR
Wzrosty stóp procentowych w walce z inflacją sprawiają, że kredyty drożeją, ale też, że kredytobiorcy uważniej przyglądają się temu, jak wyliczane są ich comiesięczne raty.
Wielu z nich narzeka na WIBOR, dlatego rząd znalazł rozwiązanie i zastępuje stary wskaźnik nowym – WIRD. Zmiana ta z jednej strony jest kluczowa, a z drugiej jedynie kosmetyczna.
Różnica polega na tym, że WIRD ma być wolny od ryzyka nagłych wzrostów stóp procentowych, jednak przy ich spadkach też będzie reagował z opóźnieniem.
Zmiana przede wszystkim polega na tym, że WIRD będzie tzw. wskaźnikiem overnight, czyli będą to jednodniowe stopy procentowe. A obecne wskaźniki WIBOR 3M lub 6M (najbardziej popularne wśród kredytów hipotecznych) oblicza się raz na 3 lub 6 miesięcy.
To istotna zmiana, bo do wyliczeń oprocentowania kredytu nie będzie uwzględniało się przewidywania przyszłości, czyli prognoz wzrostu czy obniżek stóp procentowych. Oprocentowanie będzie ustalane każdego dnia. Jednak dla kredytobiorcy nie oznacza to, że rata kredytu będzie inna każdego miesiąca.
Bank będzie przeliczał raty podobnie jak przy WIBOR-ze, jednak wstecznie, a nie w oparciu o prognozy. To oznacza, że wzrost stóp procentowych znajdzie odzwierciedlenie w wyższych ratach z opóźnieniem. Problem w tym, że gdy stopy procentowe zaczną spadać, raty kredytów będą malały również z opóźnieniem.
W kontekście całego kredytu nie zmienia się właściwie nic, choć w teorii WIRD będzie nieco niżej oprocentowany od WIBOR-u, ale poprzez tzw. spready korygujące raty na przestrzeni 25 czy 30 lat będą mniej więcej podobne.