Choroba w niemal wszystkich filetach. Druzgocące wyniki badania w supermarketach
- Badanie ukazujące skalę wad w filetach z kurczaka zostało przeprowadzone w pięciu sieciówkach obecnych na polskim rynku
- Choroba białych włókien to schorzenie polegające na zastępowaniu tkanek mięśniowych tkankami tłuszczowymi
- Stowarzyszenie Otwarte Klatki apeluje, aby firmy ściągały mięso z hodowli o wyższym standardzie
Prawie wszystkie filety z kurczaka z sieciówek mają ślady choroby
Od stycznia do lipca 2022 r. aktywiści Stowarzyszenia Otwarte Klatki fotografowali opakowania filetów z kurczaka marki własnej pięciu sieci handlowych (Biedronka, Lidl, Kaufland, Netto i Aldi). W 40 sklepach w 13 miastach wykonali w sumie 751 zdjęć, na podstawie których oceniali obecność i poziom zaawansowania białych włókien w mięsie.
Wyniki tej analizy są druzgocące dla sieciówek. Stowarzyszenie Otwarte Klatki informuje, że chorobę białych włókien zaobserwowano w 99,1 proc. wszystkich przebadanych próbek. Z kolei 34,6 proc. filetów poddanych analizie wykazuje najwyższy poziom stadium choroby.
Czym jest choroba białych włókien?
Stowarzyszenie tłumaczy, że w hodowli kurczaków na mięso wykorzystuje się rasy szybko rosnące. Od połowy ubiegłego wieku kurczaki były poddawane sekcji genetycznej, aby poprawić jakość produkcji. Obecnie brojlery rosną cztery raz szybciej niż kurczaki 50 lat temu, co ma wpływ na kondycję zdrowotną.
Nienaturalne tempo wzrostu może wywoływać właśnie chorobę włókien. To schorzenie polega na tym, że w miejscu tkanek mięśniowych pojawia się tkanka tłuszczowa. Wówczas w mięsie pojawiają się białe pręgi, które bez problemu można dostrzec gołym okiem.
Stowarzyszenie wskazuje, że ta choroba wiąże się z niższą jakością mięsa zarówno pod kątem wartości odżywczych, jak i walorów smakowych i estetycznych. Mięso z tą wadą jest bardziej miękkie i ma mniejszą zdolność zatrzymywania wody. Widać to np. w trakcie gotowania, ponieważ mięso z chorobą białych włókien znacznie wolniej absorbuje wszelkie marynaty.
Specjalistka ds. kampanii biznesowych w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki Monika Kowalska przyznała, że "mięso z kurczaka wciąż jest jednym z najczęściej kupowanych produktów, ze względu na swoją łatwą dostępność i niską cenę".
Jednak uważa, że cena tego mięsa jest niska, ponieważ "kury hodowane są przemysłowo, rosną nienaturalnie szybko, nie mają dostępu do światła, a ich nogi łamią się pod nimi, bo nie są w stanie udźwignąć masy ciała". - To wszystko wpływa na jakość odżywczą pozyskiwanego z nich mięsa — wskazała Kowalska, cytowana w komunikacie.
Alarm dla przemysłu drobiowego
Zdaniem Stowarzyszenia wyniki badania powinny być sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich podmiotów związanych z przemysłem drobiarskim i dla całej branży spożywczej. Organizacje zaangażowane w poprawę losu zwierząt cały czas przekonują firmy, aby podpisały deklarację European Chicken Commitment (ECC). Na podstawie tego dokumentu podmioty zobowiązują się do pozyskiwania mięsa z kurczaka z hodowli o wyższym standardzie.
W odróżnieniu od tradycyjnych hodowli i zgodnie z zasadami ECC takie zwierzęta mają dostęp do światła naturalnego i mają więcej miejsca w kurniku. Poza tym w hodowlach o podwyższonym standardzie kury wolniej przybierają na masie. W Polsce tę deklarację podpisały dwie sieci handlowe — Auchan i Carrefour. Stowarzyszenie tłumaczy, że właśnie z tego powodu te podmioty nie zostały objęte badaniem.
Pod postem na Facebooku, w którym Stowarzyszenie ujawnia wyniki badania, pojawiło się wiele komentarzy od poruszonych internautów. "Jak można do takiego stanu doprowadzić żywe zwierzę" - zastanawia się jedna użytkowniczka. "A jak mają być zdrowe powciskane w klatki, jedząc byle co" - ocenia kolejna.