Do tego poziomu i nie więcej? Członek RPP o górnym limicie stóp procentowych

Paweł Orlikowski
19 września 2022, 18:17 • 1 minuta czytania
Kredytobiorców może czekać wytchnienie od stale rosnących rat kredytów. Zdaniem członka Rady Polityki Pieniężnej, która działa przy NBP i ustala wysokość stóp procentowych, te nie powinny wzrosnąć ponad pewien pułap. Henryk Wnorowski wskazał górny limit wzrostu. Może się jednak okazać niepoprawnym optymistą.
7 proc. i nie więcej? Członek RPP o górnym limicie wzrostu stóp procentowych Fot. Jacek Dominski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wrzesień 2021 roku był ostatnim miesiącem zerowych stóp procentowych. W związku z pandemią koronawirusa stopa referencyjna, na podstawie której oblicza się raty kredytów, od połowy 2020 roku utrzymywała się na poziomie 0,1 proc., a WIBOR 3M na poziomie 0,21 proc. 7 września 2022 roku odbyło się kolejne posiedzenie RPP, na którym zapadły kolejne niekorzystne dla kredytobiorców decyzje. RPP postanowiła podnieść stopy procentowe o 25 pb. - do 6,75 proc. To najwyższy poziom od 20 lat i jedenasta podwyżka stóp z rzędu.

Jednak podwyżki nie mogą trwać w nieskończoność. Choć, jak wskazują ekonomiści, żeby realnie zwalczyć inflację, stopy procetnowe musiałyby albo osiągnąć 20 proc., albo rząd musiałby zaprzestać proinflacyjnej polityki i zacząć realną walkę ze wzrostem cen.

Niemniej pojawił się głos optymizmu i to z samej Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Jeden z jej członków Henryk Wnorowski powiedział "Rzeczpospolitej", że jesteśmy już blisko górnego limitu.

— Przy obecnym stanie wiedzy, główna stopa procentowa nie powinna wzrosnąć powyżej 7 proc. — wskazał Wnorowski.

Niepoprawny optymista?

Choć Wnorowski wskazał górny limit, to nie powiedział, że stopy procentowe nie mogą tego limitu przekroczyć. Dodał, że "rzeczywistość jest niezwykle dynamiczna".

– W otoczeniu zewnętrznym i wewnętrznym utrzymuje się duża niepewność. Wyższe od sierpniowego odczyty inflacji zmusiłyby mnie do przemyślenia skali potrzebnych podwyżek — zaznaczył w rozmowie z "Rzeczpospolitą" członek RPP.

Jak dodał, "przenoszenie kosztów na ceny finalne ciągle zachodzi, nie napotyka poważnych barier". Jego zdaniem, to się zmieni, gdy podwyżki cen "zaczną przekładać się negatywnie na wolumen sprzedaży".

– I moim zdaniem jesteśmy już o krok od takiej sytuacji, może występuje to już we wrześniu. Wakacje się skończyły, gospodarstwa domowe zaczęły bardziej pilnować swoich budżetów, do tego firmy mają pełne magazyny, może będą musiały rewidować ceny — skomentował sytuację członek RPP.

Ceny rosną

Wzrost stóp procentowych napędza inflacja. Ostatnie dane GUS są bezlitosne, inflacja konsumencka wzrosła do poiomu 16,1 proc. Co więcej, rośnie także inflacja bazowa.

Jak wynika z danych NBP, odczyt inflacji pomniejszonej o ceny energii i żywności, czyli tej, której nie można zrzucać na "putinflację" i kryzys, osiągnął poziom 9,9 proc. To już skokowy wzrost, a na ten wskaźnik bezpośrednio wpływa polityka gospodarcza kraju.