Nawet Boniek już komentuje rzeczywistość ekonomiczną. "My cały czas czekamy. Na co?"
- Zbigniew Boniek przypomniał, że od stycznia 2023 roku Chorwacja przyjmie jako walutę euro
- Były prezes PZPN chciałby, aby Polska również przystąpiła do strefy euro
- Polska nie spełnia aktualnie warunków pozwalających na przyjęcie euro
Boniek o euro
Już za kilka miesięcy euro pojawi się w Chorwacji. Od początku nadchodzącego roku Polacy wybierający się do tego kraju na wypoczynek – a w 2021 roku pojechało tam aż milion turystów z naszego kraju – będą musieli regulować swoje rachunki w tej właśnie walucie, zamiast w chorwackich kunach.
Oznacza to, że kraj, który do Unii Europejskiej przystąpił w 2013 roku – dziewięć lat po Polsce – jako pierwszy przyjmie wspólną unijną walutę. Kiedy czas na Polskę? Kwestię tę poruszył we wtorek... były prezes PZPN Zbigniew Boniek.
"Od 1 stycznia 2023 euro także w Chorwacji... Kuna pójdzie w zapomnienie... My cały czas czekamy... Na co?" – zapytał swoich obserwatorów na Twitterze Boniek.
Czy Polska może przystąpić do strefy euro?
Problem w tym, że warunki pozwalające na przystąpienie do strefy euro Polska już spełniała – przed wybuchem pandemii. COVID-19 podkopał fundamenty, które pozwoliłyby nam na zrobienie tego kroku: potrzeba do niego przede wszystkim niskiej inflacji oraz niskiego deficytu finansów państwa. – Jeszcze trzy-cztery lata temu spełnialiśmy wszystkie warunki. Wystarczyło tylko złożyć wniosek i zadeklarować usztywnienie kursu walutowego, czyli ograniczyć jego wahania, co wówczas nie było dla nas problemem. Z pewnością otrzymalibyśmy pozytywną ocenę Rady Europejskiej, nie było żadnych przeciwwskazań, bo spełnialiśmy wszystkie kryteria. Więc już dawno mielibyśmy euro – mówił w kwietniu tego roku w rozmowie z INNPoland.pl ekonomista Witold Orłowski.
Jak zwrócił uwagę, przeszkodę stanowiło nie tylko eurosceptyczne podejście PiS, ale też niewielki entuzjazm naszego społeczeństwa do przyjęcia europejskiej waluty.
Na przeszkodzie do tego stał głównie sceptyczny stosunek rządzących do Unii Europejskiej oraz ich niechęć do waluty euro. Należy jednak pamiętać, że zwykli Polacy też nie chcieli europejskiej waluty, ponieważ obawiali się wzrostu cen. No to teraz zobaczymy, jakie będą ceny, kiedy trzymamy się złotego. Gdyby nie było niechętnego stanowiska większości Polaków, że nie chcą euro w jakiejkolwiek przewidywalnej przyszłości, prawdopodobnie rządzącym też łatwiej byłoby podjąć inną decyzję.
Ile musiałaby teraz czekać Polska, aby zawnioskować o przystąpienie do strefy euro? – Wniosku nie musimy składać, on jest niejako automatyczny. Najpierw jednak musielibyśmy sami wyrazić taką chęć i popracować nad spełnieniem warunków ekonomicznych. A póki co nie mamy nawet decyzji, że tego chcemy. Gdyby ona zapadła, szacuję, że dziś zajęłoby nam to co najmniej pięć lat – dodał ekspert.
Czytaj także: https://innpoland.pl/179959,chorwacja-euro-zastapi-kuny-czy-ceny-wzrosna