Rząd chce zamrozić ceny gazu. Nie wszyscy skorzystają na tym pomyśle
- Eksperci są zgodni: plan walki z inflacją wymaga głębszej analizy
- Według Mariusza Zielonki – eksperta Konfederacji Lewiatan –działania rządu nie są ani propagandowe, ani pomocowe
- Emerytów i seniorów szczególnie dotkną wyższe ceny gazu
Do celu bez planu
Rząd próbuje walczyć z inflacją, ale czy skutecznie? Jego działania podjęte w związku ze wzrostem cen gazu i energii ocenia Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. W rozmowie z "SuperBiznesem" stwierdził, że mają one tylko poprawiać nastroje, a "z punktu widzenia ekonomicznego były raczej nieskuteczne".
Z punktu widzenia społecznego pomoc najbiedniejszym jest istotnym elementem odpowiedzialnej gospodarki. Przy czym działania podejmowane przez rząd powinny być znacznie bardziej ukierunkowane na te grupy społeczne. Tymczasem rząd w swoich działaniach nie widzi takiej potrzeby.
Antoni Kołek, ekspert Instytutu Emerytalnego, podkreślał w rozmowie z portalem, że plan darmowego gazu czy prądu powinien być skierowany głównie do najuboższych. Zgadza się też z Zielonką, że rząd nie przeanalizował zbyt dobrze swojego pomysłu.
Na ten temat wypowiedziała się także Elżbieta Ostrowska, przewodnicząca Związku Emerytów i Rencistów. Według niej "waloryzację oraz wszystkie dodatki (13, 14 emerytura) "zjadła" inflacja". Dodaje też, że jedną z najwrażliwszych ekonomicznie grup społecznych są właśnie emeryci i seniorzy, dlatego przynajmniej im należy dać wsparcie.
Czytaj także: Dostawcy grożą firmom odcięciem gazu? Przedsiębiorcy zszokowani pismami z gazowni
Walka z inflacją idzie "jak krew w piach"
W innym artykule InnPoland pisaliśmy o tym, jak dr Bogusław Grabowski, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej, skomentował walkę z inflacją.
Poprzednia kadencja RP zepsuła jedyny instrument walki z inflacją, czyli stopę procentową. Teraz płaczą ci, którzy muszą płacić wyższe kredyty, ale to w żaden sposób nie oddziałuje na inflację. Takie działanie idzie jak krew w piach.
Jednocześnie ekonomista przedstawia inne rozwiązanie. Zamiast podnoszenia raty kredytów proponuje wyżej oprocentować produkty oszczędnościowe. Jaki dałoby to efekt? Więcej Polaków otrzymałoby pieniądze, a wydatki i ceny przestałyby wzrastać.
Ale czy banki się na to zgodzą? Jeśli nie, Grabowski ma plan B. Narodowy Bank Polski zacznie wyprzedawać aktywa o wartości ok. 150 mld złotych. A w zamian – wprowadzi obligacje detaliczne oprocentowane powyżej inflacji.
Wtedy na zasadach arbitrażu, banki musiałyby podnieść oprocentowania, ponieważ ludzie zaczęliby wycofywać pieniądze z banków i kupować obligacje NBP. Taki mechanizm z powodzeniem wprowadzono w latach 90. w Polsce. Jest to jedynie kwestia decyzji władz NBP.Czytaj także: https://innpoland.pl/173495,tarcza-antyinflacyjna-na-gaz-i-prad-jest-projekt-rozporzadzenia