Myślałeś, że możesz oszczędzić paląc owsem? Ekspert wyjaśnia, dlaczego to zło
- W obliczu wysokich cen węgla wiele osób skłania się ku alternatywnym paliwom
- Duże zainteresowanie budzi palenie w piecach na pellet zbożem, np. owsem
- Palenie biomasą w niedostosowanym do tego kotle może go jednak uszkodzić i sprawić, że stracimy gwarancję
Palenie owsem w piecu na pellet
O węgiel – i praktycznie o każde inne paliwo, które oficjalnie można spalać w piecu – w ostatnich miesiącach coraz trudniej. Rosnące ceny sprawiły również, że nawet gdy zdołamy paliwo upolować, w naszych kieszeniach zostaje się spora dziura. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób zaczyna się interesować kwestią tego, czym jeszcze można bezpiecznie palić w piecu. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, nowoczesne kotły na pellet dają możliwość spalania owsa – wystarczy kupić specjalną nakładkę. Do starszych pieców również można dokupić specjalne palniki do spalania biomasy. Czy jednak takie dostosowanie swojego pieca jest w pełni bezpieczne? Po publikacji materiału, w którym omawialiśmy możliwość spalania w piecach zboża, skontaktował się z nami ekspert, który przestrzega przed nadmiernym entuzjazmem wobec takich adaptacji.
Czy palenie owsem jest bezpieczne?
Jak podkreśla Paweł Głowienkowski z Centrum Materiałów Ogniotrwałych w Gliwicach, palenie biomasą ma drugą stronę medalu, o której nieczęsto się wspomina: chodzi o uwalniające się przy tej okazji związki chemiczne.
– Kotły na biomasę projektowane są pod konkretną biomasę, czyli robi się badania, co się dzieje przy spalaniu owsa, pestek słonecznika, pestek np. wiśni, mączki kostnej itp. Pod kątem tego są dobierane materiały, stal, ceramika, itp. Jeżeli zmienia się biomasa to inaczej działa na wszystko i powstają różne reakcje korozyjne. Oprócz samych związków chemicznych pojawia się także wilgoć. A wilgoć w połączeniu np. ze związkami siarki tworzy kwas, niektóre reagują z wapnem z cementu, który jest w betonie i rozsadza wymurówkę. Spaliny powodują korozję przewodów – tłumaczy ekspert.
Duża część odbiorców nie będzie jednak zwracała uwagi na drobne – według nich – różnice, co może skończyć się źle dla samego urządzenia.
– Jeszcze w przemyśle jest to w miarę kontrolowane, ale przeciętny Kowalski nie jest o tym informowany. Więc takie same reakcje powstają w kotłach domowych i przez długotrwałe palenie innym paliwem niż to, na które był projektowany kocioł i pozostałe elementy komina, nawet te kierownice na kominach mogą być zniszczone. To samo dotyczy np. pelletu robionego nie z drewna a np. z łuski słonecznika. Dodatkowo dochodzi aspekt użytkowania kotłów poniżej punktu rosy w spalinach, bo kotły dla oszczędności chodzą na minimum – mówi Paweł Głowienkowski.