Jacek Sasin jak polski Elon Musk. Jeden tweet i trzęsienie na giełdzie
- Wicepremier Jacek Sasin i jego Twitter to prawidzwy miecz na wyceny akcji
- Jeden tweet potrafi osunąć akcje spółek Skarbu Państwa o kilka procent
- Choć w mediach pojawiają się informacje, że wicepremier może to robić celowo – analityk Piotr Kuczyński w rozmowie z INNPoland.pl twierdzi, że to brak świadomości, przeszkolenia i chęć zdobycia politycznego poparcia
Jedną wiadomością w mediach społecznościowych wicepremier Jacek Sasin trzęsie całą giełdą. No, może nie całą, ale spółkami Skarbu Państwa już owszem. Tak było w przypadku ogłoszenia nadzwyczajnego podatku od zysków, tak było też przy interwencji w sprawie Tauronu.
O zdanie poprosiliśmy analityka DI Xelion Piotra Kuczyńskiego. Ekonomista nie ma wątpliwości, że takie zachowanie bierze się z braku odpowiedniego wyszkolenia, świadomości dotyczącej funkcjonowania rynków finansowych oraz pokusą rozszerzenia grona wyborców.
– Nie ulega wątpliwości, że tego typu tweety są niepotrzebne. Mówiąc bardzo eufemistycznie, bo chętnie powiedziałbym ostrzej. To, że w Stanach Zjednoczonych niektórzy ludzie tymi tweetami się porozumiewają, to wcale nie jest dobre wskazanie dla naszych polityków czy prezesów spółek – powiedział nam Piotr Kuczyński.
Sasin "trzęsie" giełdą
Przypomnijmy, w ostatni weekend września 2022 roku wicepremier i minister aktywów pańtwowych Jacek Sasin tweetuje o projekcie ustawy wprowadzającej 50-procentowy podatek od nadzwyczajnych zysków spółek. Co się wydarzyło w poniedziałek? 26 września 2022 r. warszawska giełda zanotowała spadki niewidziane od marca 2020 roku (początek pandemii COVID-19 w Polsce).
To nie wszystko. Ostatnio, a dokładnie 18 października 2022 roku Jacek Sasin "interweniuje" w sprawie wypowiedzianych umów gazowych klientom indywidualnym przez spółkę Skarbu Państwa – TAURON Polska Energia. Co się dzieje dzień później? Akcje Tauronu osuwają się o kilka procent, a od początku tygodnia (17.10.2022) do chwili pisania artykułu – blisko 12 proc.
Abstrahując od słuszności czy jej braku w kontekście podejmowanych przez wicepremiera interwencji, konsekwencje jego tweetów są poważne. Nie dla spółek, którymi pośrednio zarządza jako szef MAP, ale dla akcjonariuszy, którzy w swoich portfelach trzymają akcje tych spółek.
– Co do Elona Muska, już dawno powinien być karany za pewne ruchy, które spowodował na rynkach. Jeśli chodzi zaś o to, co robi pan wicepremier Jacek Sasin – to nie powinien tego robić – powiedział w rozmowie z INNPoland analityk DI Xelion Piotr Kuczyński.
A z czego to może wynikać? Zdaniem analityka – z braku rozumienia mechanizmów rządzących giełdą i rynkami finansowymi. – Ktoś, kto się na tym zna, nie robiłby tego typu ruchów. Tu raczej chodzi o pokazanie, jaki to ja jestem ważny, jakie to mam pomysły, jak to ja wam ulżę – stwierdził. Kuczyński.
Dodał, że to działanie na wzrost politycznej popularności i poparcia wyborców. – A to, co się stanie na giełdzie? To wicepremiera nie interesuje, bo tego nie rozumie. Chyba tak należy to traktować, a nie powinno tak być – podkresłił analityk.
Ludzie, którzy rządzą gospodarką, szczególnie odpowiedzialni za ministerstwo aktywów państwowych, powinni przechodzić jakieś szkolenia giełdowe, szkolenia z zasad funkcjonowania rynku, żeby zrozumieli, jak to działa. Brak takiego przeszkolenia wyraźnie czuć.
Celowe działanie?
Z medialnych doniesień mogliśmy wyczytać, że działanie wicepremiera Jacka Sasina było celowe, by chwilowo osłabić kurs akcji Orlenu przed wykupem ponad 14 milionów akcji przez PZU. Tak twierdzi na przykład wyborcza.biz.
Jednak zdaniem Piotra Kuczyńskiego jest to "bzdura", bowiem dla tak dużych i bogatych spółek, jak tych Skarbu Państwa, które obracają miliardami, kilka czy kilkanaście milionów złotych przy takiej transakcji nie robi wrażenia.
– Przepraszam, ale to są bzdury, żeby PZU mogło taniej kupić akcje. Ja tego nie kupuję. Nie, zdecydowanie. To, że w ogóle zostały one sprzedane, to jest oczywiste, bo Skarb Państwa nie chce mieć powyżej 50 proc. udziałów, bo musiałby ogłosić wezwanie na akcje – stwiedził analityk.
– Więc to sprzedanie było normalne. A te kilkanaście milionów taniej dla spółki, która obraca miliardami to naprawdę trudne do uwierzenia – dodał Piotr Kuczyński.
Konkretnie mowa o tym, że po ogłoszeniu przez Jacka Sasina pomysłu na wprowadzenie 50-procentowej daniny od "zysków nadzwyczajnych", akcje Orlenu spadły do poziomu 53,40 zł z wcześniejszych 55,06 zł za sztukę.
PZU skupowało 14 mln 161 tys. 80 akcji Orlenu. Przed tweetem Sasina akcje te byłyby droższe o 23,5 mln zł, po tweecie odnotowały "przecenę". Miała być to taka "promocja" dla PZU.
Z tym, że trudno nie zgodzić się z retoryką Piotra Kuczyńskiego. Cała transakcja opiewała na ponad 756 milionów złotych i były to jednorazowe "zakupy".
Tanio kupię, drogo sprzedam
Stara rynkowa zasada głosi: "tanio kupić, drogo sprzedać". Obowiązuje właściwie od początku istnienia giełdy, czyli ponad 200 lat. I choć mechanizmy się zmieniają i zmienia się sposób handlu, podstawowa zasada pozostaje nizemienna.
Dlatego też rynki są "łase" na plotki. W naszych czasach – na przykład podawane na Twitterze. A inna stara zasada głosi: "kupuj plotki, sprzedawaj fakty". To oznacza, że gdy zaczyna się o czymś mówić, to wtedy zajmuje się odpowiednią pozycję na giełdzie, a gdy to już staje się faktem, można sprzedawać zyski.
– Zawsze tak było i zawsze tak będzie, niczego nowego nie wymyślimy. Jeżeli taka informacja pojawia się z ważnych ust, a nie z jakiegoś anonimowego źródła, to od razu zaczyna się przecena. Po prostu politycy nie powinni tak działać. Kropka – powiedział nam Piotr Kuczyński.
– Jednak to, czy akcje spółki "x" kosztują 10 czy 30 zł, dla tej spółki nie ma najmniejszego znaczenia, dopóki nie nosi się z zamiarem nowej emisji akcji. Może poza znaczeniem marketingowym. Niższa wycena akcji ma znaczenie wyłącznie dla inwestorów – dodał.
Wracając do zasady "kupię tanio, sprzedam drogo", gdy dochodzi do nagłej przeceny akcji, wywołanej choćby tweetem wicepremiera, część inwestorów w panice wyprzedaje te akcje, by zminimalizować stratę, a wtedy ktoś z takiej przeceny korzysta i kupuje na tak zwanym dołku, czyli poniżej realnej wyceny rynkowej.
Z reguły cena akcji po kilku dniach czy tygodniach wraca do poziomu wyjścia, jeśli sprzyja temu otoczenie gospodarcze, a wtedy ten, kto kupił "tanio" sporo zyskuje.
– I to warto zbadać, czy ktoś nie kupił tanio, żeby za chwilę sprzedać drożej. I od tego są odpowiednie organy, jak choćby Komisja Nadzoru Finansowego i inne, które powinny to badać – stwierdził analityk DI Xelion Piotr Kuczyński.
– Tego typu ruchy, tego typu tweety, tego typu rzucane nagle informacje potrafią wyrządzić duże szkody tym, którzy te akcje posiadają. Teoretycznie jest możliwe, żeby jakaś prokuratura czy KNF postawiły zarzuty manipulowania rynkiem, ale realnie to się nie stanie – dodał.
Co z tego wynika?
Podsumowując, w rozmowie z INNPoland analityk DI Xelion Piotr Kuczyński wskazuje, że działanie wicepremiera Jacka Sasina jest co najmniej niestosowne i ma negatywny wpływ na portfel akcjonariuszy spółek Skarbu Państwa.
Analityk dodaje, że sprawami takich informacji podawanych na Twitterze, które noszą znamiona manipulowania wycenami rynkowymi, powinny zająć się odpowiednie organy – jak na przykład Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Praktyka pokazuje jednak, że na takie działanie nie ma co liczyć.
Kuczyński podkreśla, że osoby zarządzające krajową gospodarką, a w szczególności każdy, kto będzie zarządzał takim resortem, jakim jest Ministerstwo Aktywów Państwowych, czyli mających wpływ na państwowe spółki, powinien przejść odpowiednie przeszkolenie z zasad i mechanizmów rynkowych, by nawet niechcący nie manipulować wycenami akcji na giełdzie.
Czytaj także: https://innpoland.pl/185566,podatek-sasina-10-powodow-z-ktorych-trafil-do-kosza