Narzekasz na "roszczeniowych obiboków"? Jako Zetka mam ci coś do powiedzenia

Natalia Bartnik
20 lutego 2023, 15:04 • 1 minuta czytania
Gdybym miała jak najkrócej odpowiedzieć na zarzuty wobec pokolenia Z, chyba za każdym razem odpowiadałabym "to zależy". Tutaj rozwinę tę myśl, przy okazji odpowiadając na felieton mojego redakcyjnego kolegi.
Czy różne pokolenia mogłyby się dogadać? Fot. Andrea Piacquadio/Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jeden punkt widzenia to za mało

W zeszły piątek w INNPoland powstał artykuł o pokoleniu Z, do którego przypisuje mnie data urodzenia. Mój kolega z redakcji odniósł się do zjawisk, które opisała TikTokerka. Ja się odniosę do jego artykułu. Czas zatem na bitwę na śnieżki. A poza tym na poznawanie perspektywy drugiej osoby.


Chciałabym zaznaczyć, że moim zdaniem dziewczyna mówiła o wąskiej grupie osób, Konrad zrobił to samo. W obu przypadkach niewystarczająco to wybrzmiało.

Konrad wspomina o dziewczynie, którą nazywa "tzw. TikTokerką". Czemu "tak zwaną"? Żeby ją zdeprecjonować? Pokazać, że to gatunek z kosmosu? TikTokerka to dziewczyna, która nagrywa wideo na TikToka. Po prostu. Nie wiem, po co taki przytyk. Znaczy wiem, lubimy podziały, lubimy się pośmiać z sąsiada zza płota. Mi też się zdarza, ale pracuję nad tym.

"No to coś zrób"? To nie takie proste

Teraz przechodzimy do zarzutów. "Ale to wasz problem, z którym jakoś musicie sobie poradzić. Od kiedy czymś zaskakującym jest to, że aby coś mieć, to trzeba na to zapracować?" – pisze Konrad. Mnie nie zaskakuje, wątpię, czy kogoś zaskakuje w ogóle. Pewnie ktoś chciałby, żeby wystarczyło dużo mniej tego zapracowania. Na przykład każdy.

No to ruszmy się.

Szkoda, że to "wasz problem. (...) jakoś musicie sobie poradzić". Bo razem zdziałamy dużo więcej, zwłaszcza jeśli na jakiś temat mamy podobne poglądy. A Ty, Konradzie na końcu przyznajesz, że w pewnych kwestiach masz takie, co Zetki. No to otwarte głowy, szacunek do drugiego, bierzemy się pod ręce i idziemy po... Byle ten cel nie był dla nikogo szkodliwy.

"Roszczeniowe obiboki" słyszą, że to nie oni mieli najgorzej, tylko pokolenia, które np. przeżyły wojnę. Zgadzam się, bo jak się tu nie zgodzić? Mieli o wiele gorzej, absolutnie bym tego nie negowała. Masa pokoleń, ras, wyznań, orientacji miała/ma/będzie miała gorzej. Czy to znaczy, że nie możemy narzekać na swoje "źle"? Ano możemy.

Każdy na coś narzeka (patrz: roszczeniowe obiboki), więc chyba ostatecznie zgadzamy się co do tego, że wolno wszystkim. Ale patrzmy na życie innych, patrzmy na ich perspektywę. Doceniam to, że śpię na łóżku, a nie na podłodze. Że mam w domu bieżącą wodę. Że nie głoduję. I wiem, że nie każdemu było/jest/będzie to dane.

Jak ktoś nie ma porównania, a nikt mu na spokojnie nie wytłumaczy, to jak ma zrozumieć?

Czytaj także: Cyberbezpieczeństwo w pracy hybrydowej. Tak na to ważne zagadnienie patrzy pokolenie Z

Podobno "my, Zetki" uważamy się za wyjątkowe. Nie mam porównania, bo (nieprawdopodobne, a jednak) nie żyłam, zanim się urodziłam, ale wydaje mi się, że teraz mocniej stawia się na indywidualność, pokazywanie prawdziwej twarzy.

Chyba każdy chciałby pokazać swoją wyjątkowość, bo tak, wszyscy jesteśmy wyjątkowi. Ale wystarczy wejść na piedestał, popatrzeć na wszystkich z góry i logiczne, że będzie się taką osobę ściągać.

"Chyba ty"

Jeszcze wspomnę o XYZ-owych pokoleniach. Owszem, opisy pokoleń dobrze pasują do przedstawicieli tych generacji, ale nie wykorzystujmy ich do generalizowania. "Jesteś X, niczego nie zrozumiesz". "A ty jesteś Z, to pewnie myślisz, że jesteś wyjątkowy i wszystko rozumiesz".

Nie używajmy takich terminów, zjawisk do stawiania granic. One już są, po co je pogłębiać? Ale wiecie, to trzeba usiąść na spokojnie. Obie osoby muszą chcieć. I pogodzić się z tym, że czasem się kogoś nie przekona. Wtedy przechodzimy do starożytnej sztuki kompromisu. No i znowu: obie osoby muszą go chcieć.

Mówimy, żeby wyrazić emocje, żeby kogoś wesprzeć, żeby poczuć, że jesteśmy w czymś razem. Mówimy, żeby móc zacząć coś robić. Mówimy, żeby ktoś mógł nas zrozumieć. Czasem niestety na mówieniu się kończy, czasem mówienie nie działa tak, jakbyśmy chcieli.

Konrad pisał, bo rozdrażniło go podejście, które zobaczył u TikTokerki i zapewne wielu innych osób. Ona mówiła, bo nie spodobało jej się podejście jakichś innych osób. Są emocje, jest chęć ich wyrażenia, jest druga strona, którą chcemy pokazać. (Emocje są w porządku, ataki nie).

Ostatecznie Konrad łączy się z nami w bólu: jego pokolenie za młodu narzekało na to samo, może tylko przyczyny narzekań miały inną formę. I jego rada "to zróbcie coś" jest dobra. Odkrywcza nie. Ale sugestia, żebyśmy przestali gadać i zaczęli robić? Komunikacja bywa trudna, a z zamkniętymi ustami to już w ogóle.

Czytaj także: https://innpoland.pl/163055,zderzenie-pokole-w-pracy-szef-z-pokolenia-x-o-millenialsach-wywiad