Trzeci raz PiS Polaków nie kupi? Stara strategia nie działa, partia w szoku [FELIETON]

Konrad Bagiński
08 czerwca 2023, 07:57 • 1 minuta czytania
Rozdawanie pieniędzy przestało działać na wyborców. Ludzie pracowici są już na PiS wkurzeni, oczekują czegoś innego. Ale partia Kaczyńskiego przez 8 lat nie zdołała przeprowadzić dobrze żadnej reformy, żadnego porządnego projektu. Do września nie zdąży. I właśnie dlatego czeka ją marny koniec.
Do władz PiS powoli zaczyna dochodzić, że ich paliwo wyborcze się skończyło Piotr Molecki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wiele razy słyszałem, że PiS przywrócił ludziom godność. Rozumiem, że poprzez przelewy od państwa niektórzy mogli poczuć się w ten sposób docenieni. Rząd pokazał, że o nich pamięta. Problem w tym, że powszechne sypanie kasą na prawo i lewo musiało skończyć się katastrofą. I to nie tylko finansową. Bo w końcu rozdawanie wziętych na kredyt pieniędzy musi rozwalić finanse państwa.


Politycy PiS musieli ze zdumieniem przecierać oczy, czytając, że Polacy wcale nie palą się do pomysłu podwyższenia 500+ do 800+. Ale jak to? Dlaczego? Skąd ta katastrofa, przecież to zawsze działało...

Słyszałem ostatnio kilka głosów osób z rejonów uważanych za "zagłębia prawicy". Okazuje się, że programy socjalne PiS tylko na początku przysparzały tej partii zwolenników. Teraz jest... odwrotnie. Bo godności ekonomicznej nie przywraca się i nie daje za pomocą wciskania pieniędzy do portfela.

PiS obraził ludzi pracowitych

Widziałem słynny marsz opozycji 4 czerwca. Jego uczestnicy z radością reagowali na plakaty i transparenty wskazujące, że osoby je niosące pochodzą z tzw. zagłębi prawicy czy bastionów PiS. Od dawna uważa się za nie np. wschodnie rejony Polski, Podhale z przyległościami czy Podkarpacie.

Zawsze byłem daleki od generalizowania i zawsze przed tym przestrzegam. Fakt, że np. połowa głosujących z jakiejś grupy czy rejonu jest za PiS czy Andrzejem Dudą w wyborach, nie oznacza, że cała grupa czy rejon identyfikują się z ich poglądami. Ludzie na Podhalu czy Podkarpaciu głosują też na inne partie. Tak samo jak emeryci: w mojej bańce społecznej nie ma wielu seniorów głosujących na partię Kaczyńskiego.

Na przykład górale czy Kaszubi to z reguły (bez generalizowania, ale to akurat nie jest żadna obelga) ludzie tradycyjni, przedsiębiorczy i pracowici. Polegają na własnej pracy, są skorzy do pomocy i chętnie jej udzielają. A tradycyjne wychowanie i poglądy pchały ich od dawna w ramiona Kaczyńskiego.

Podobnie jest przecież z rolnikami (ale bez generalizowania). A zauważmy, że rolnicy są ostatnio chyba najczęściej protestującą grupą zawodową! Mamy już przynajmniej kilkanaście poważnych grup i stowarzyszeń, które wprost mówią o tym, jak rząd oszukuje rolników. A oni akurat na pieniądzach się znają, bo produkcja rolna łatwa nie jest. I muszą nieźle się natrudzić, by godnie zarobić.

Problem PiS polega na tym, że zraził do siebie mnóstwo osób mających etos pracy, samodzielność i przedsiębiorczość. Obniżka podatków dla przedsiębiorców okazała się podwyżką. Coraz trudniej znaleźć pracowników, na których niewielką firmę byłoby stać.

Nieustanne podnoszenie płacy minimalnej i wpychanie ludziom pieniędzy ten etos pracy i pracowitości rujnuje. Trudno zresztą znaleźć grupę, której PiS dałby ekonomiczną godność. Budżetówka? Ledwo zipie, zarabiając niewiele. Rolnicy? Trudno znaleźć zadowolonego. Emeryci? Niektórzy cieszą się z trzynastek i czternastek, ale ich sytuacja finansowa i tak jest na ogół nieciekawa.

Podwyżki dostali policjanci i żołnierze, ale atmosfera pracy w tych formacjach daleka jest od komfortowej. Tak naprawdę PiS zrobił dobrze tylko swoim członkom, obsadzając swoimi ludźmi wszystkie możliwe posady.

PiS jednym daje, innym zabiera

Rejony uważane za "tradycyjne" żyją najczęściej z pracy własnych rąk. To zagłębia przedsiębiorczości. I przez politykę rządu i partii coraz trudniej znaleźć tam pracowników. Osoby żyjące z zasiłków nie budzą sympatii, nie są podziwiane za spryt. Ludzie ceniący pracę to widzą i czują się oszukiwane.

– Patrz, nie pracuje, chociaż może. A za kilka dni przyjdzie po zasiłek – takie zdanie na temat pewnej osoby na ulicy usłyszałem niedawno. I to w okolicy uznanej za "pisowską".

I to nie jest tak, że "tradycyjne" regiony mają coś przeciwko pomaganiu. Sam wiem, że ludzie na Podhalu czy Gorcach są w stanie momentalnie zaopiekować się rodziną, której spłonął dom. A potem pomóc przy odbudowie i wyposażeniu. Bezinteresownie, bo tak trzeba. Ale nie chcą dawać pieniędzy tym, którzy pracować by mogli, ale im się nie chce. Wiedzą, że to wszystko idzie z ich podatków, z ich ciężko zarobionych pieniędzy.

Popularności PiS nie przysporzyły również afery tej partii, w szczególności zaś premiowanie milionami swoich BMW – biernych, miernych, ale wiernych. Zarobki w spółkach skarbu państwa, lukratywne posadki zmieniane co pół roku, wrzucanie rodzin na stanowiska – takie cwaniactwo nie mogło przejść bez echa wśród wyborców partii Kaczyńskiego. Jawny nepotyzm w osobach o "tradycyjnych" poglądach musi budzić – w końcu wzbudził – sprzeciw.

Mówienie o tym, że "PiS zwrócił ludziom godność" jest już wyświechtanym sloganem. Bo godność – przynajmniej ekonomiczna, o której najłatwiej mi pisać – nie polega na rozdawnictwie. Rozrzucanie pieniędzy na prawo i lewo to wręcz brak szacunku, zarówno dla obdarowywanych, jak i tych, od których te pieniądze pochodzą.

O tym "zwracaniu godności" ciekawie pisał zresztą mój kolega z naTemat.pl, Alan Wysocki. "Minęło osiem lat a rząd Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego potrafił jedynie sypnąć kasą w myśl zasady 'proszę nas popierać, a nie przeszkadzać'. I wy to nazywacie zwracaniem godności? Serio?" – pytał.

Partia Kaczyńskiego poległa na każdym projekcie

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. PiS przez 8 lat nie przeprowadził dobrze żadnej reformy. Poległ w sądownictwie, wywrócił się na mieszkaniówce, służba zdrowia ledwo zipie, oświata zeszła na niebezpiecznie niski poziom ministra Czarnka i pani kurator Nowak.

Sprowadzanie węgla było dramatem w kilku aktach, teraz mamy problem ze zbożem. Jakość życia w Polsce spada. Usługi publiczne są na coraz gorszym poziomie. Długi państwa rosną. Nawet pomoc dla Ukraińców nieśliśmy oddolnie, bo rząd nie umiał szybko i skutecznie zadziałać.

Tymczasem wśród przedwyborczych zapowiedzi PiS nie ma w zasadzie nic oprócz kolejnego rozdawania pieniędzy. Bo obietnice naprawy państwa po 8 latach rządzenia brzmią jak dowcip rodem z kabaretu.

Nie dziwi mnie więc spadek PiS w sondażach. Czy mnie cieszy? To już moja prywatna sprawa. Ale widzę, że kolejny rząd będzie miał mnóstwo pracy, by faktycznie zwrócić ludziom godność i sprawić, by pracowitość i samodzielność znów były w modzie.

Czytaj także: https://innpoland.pl/194708,jaki-dlug-ma-polska-wyjasniamy-czy-mamy-sie-czym-martwic