Nie śpię, bo pracuję na emeryturę. Policzyłem, że na tę "od państwa" nie ma co liczyć
Jestem tak zwanym pierwszym wolnym pokoleniem – rocznik 1990. W maju skończyłem 33 lata. Chrystusowy wiek. Niestety życie to nie biblia, nikt niczego cudownie nie rozmnoży, w szczególności pieniędzy. Jak sam nie odłożę, to nie będę miał. A jeśli będę miał "państwową" emeryturę, to co najwyżej... najniższą.
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to zdecydowanie za mało, by myśleć o spokojnej starości. Ten na zdjęciu głównym to ja. Za pomocą AI aplikacja przerobiła moje zdjęcie – tak będę wyglądał na starość. Być może. To się jeszcze okaże, ale na pewno będę miał taką minę, jeśli nie zabezpieczę się odpowiednio, by nie musieć zdawać się na łaskę systemu emerytalnego, a właściwie jego niełaskę i nawet nie skromne, lecz biedne życie.
Emerytura z ZUS? Zapomnij, nie ma złudzeń
– Mamy złudzenie, że odkładamy na własną emeryturę. Nie odkładamy, bo te pieniądze, które dzisiaj są przekazywane do ZUS, następnego dnia są wypłacane jako emerytury, renty i inne świadczenia – powiedział mi w "Rozmowie tygodnia" dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.
– Co więcej, patrząc na prognozy, to nawet 60 proc. osób, które dziś są w wieku 30-40 lat, nie zgromadzi kapitału na najniższą emeryturę i państwo będzie musiało dopłacać. A im nie będzie opłacało się pracować dłużej o rok czy dwa, bo i tak mowa będzie o najniższym świadczeniu – dodał.
Więc każda osoba, która do emerytury ma choćby 25 lat i więcej, powinna już dziś mieć świadomość, że będzie musiała na tej emeryturze żyć, pobierając najniższe świadczenie. Chyba, że już dziś przyłoży się do odkładania.
Odkładać można na różne sposoby. Jeden to konto oszczędnościowe, jednak przy wysokiej inflacji trudno odłożyć tak, by nie stracić, choć i tak to lepsze niż skarpeta. Są też PPK czy PPE, ale to dla zatrudnionych na umowę o pracę (ja nie mogę, bo jestem samozatrudniony, więc stawiam na inne opcje).
Te inne opcje to np. IKE czy IKZE – dla nas na jednoosobowych działalnościach (JDG) pieniądze te można odliczyć od podstawy opodatkowania, więc to zarówno odkładanie na emeryturę, jak i optymalizacja podatkowa. Inna metoda to na przykład obligacje skarbowe.
Jak wcześniej informowaliśmy w INNPoland, najnowsze dane GUS wskazują, że 2023 r. będzie pierwszy rokiem, w którym na świat przyjdzie mniej niż 300 tys. dzieci. Tzw. stopa zastąpienia (osoby wchodzące na rynek pracy na miejsce tych, którzy idą na emeryturę) jest coraz niższa.
Od stycznia do maja 2023 r. na świat przyszło 116 tys. dzieci, czyli o 10 tys. mniej niż w tym samym okresie w 2022 r. To także o 21 tys. mniej niż w analogicznym okresie w 2021 r. – Liczba urodzeń spada i patrząc na prognozy spadać nadal będzie – mówi Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej oraz ekspert emerytalny i rynku pracy w HRK Payroll Consulting. – Z punktu widzenia systemu emerytalnego, mniejsza liczba osób w wieku produkcyjnym wobec większej w wieku poprodukcyjnym oznacza, że o ile nie zajdą istotne zmiany w systemie emerytalnym, konieczne będzie dotowanie FUS większymi dopłatami ze strony budżetu państwa. Może się to wiązać np. z wyższymi podatkami – twierdzi mój rozmówca.
Skoro tak, to pytam Sobolewskiego także o to, kto bardziej będzie przymierał głodem na emeryturze – etatowcy czy osoby na JDG. – To zależy. Patrząc na prognozy, osoby pracujące w ramach jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG) na ogół będą mogły liczyć na świadczenie w wysokości najniższej emerytury. Nawet jeżeli nie uda im się uzbierać odpowiedniego kapitału, to mając odpowiedni staż składkowy otrzymają wyrównanie do wysokości najniższego świadczenia – podkreśla ekspert.
Jak mówi Oskar Sobolewski, osoby na etacie, mające niższe wynagrodzenie, mogą być w podobnej sytuacji. Biorąc jednak pod uwagę, że mówimy o dość odległej perspektywie – 30-40 lat, może się okazać, że np. podwyższony i wyrównany wiek emerytalny zmieni takie prognozy.
Czy system może się zawalić i zabraknie pieniędzy w ZUS?
Właśnie to pytanie najczęściej wybija się w kontekście niskiej zastępowalności pokoleń. Sobolewski jednak uspokaja.
– Raczej nie ma takiego ryzyka – twierdzi. – Emerytury będą, wypłaty świadczeń będą, ale należy pamiętać, że z każdym rokiem tzw. stopa zastąpienia będzie coraz niższa. Co oznacza, że należy budować swój dodatkowy kapitał na emeryturę poza pierwszym filarem emerytalnym – podpowiada.
Zastanawiam się jeszcze nad inną opcją. Może powinienem w ogóle zrezygnować z płacenia składek emerytalnych i wziąć odkładanie na emeryturę wyłącznie we własne ręce?
Ekspert, z którym rozmawiam, nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Jego zdaniem można prowadzić dyskusje mające na celu zmiany w systemie emerytalnym, ale pomysł tzw. dobrowolnego ZUS-u nie jest korzystną opcją.
Jak oszczędzać na emeryturę?
Skąd jednak mieć pieniądze na oszczędzanie? Niestety – z reguły z ciężkiej pracy. Rozumiem, że nie każdy ma takie same możliwości, jednak żyjemy w dość trudnych czasach, dlatego jedna praca na zaspokojenie potrzeb związanych z codziennością – rachunki, zakupy, podatki, kredyty plus oszczędzanie – może nie wystarczyć.
Ja pracuję w co najmniej dwóch, a czasami biorę jeszcze dodatkowe, dorywcze zlecenia. Dzięki temu jedna "kupka" pieniędzy wystarcza na podatki i opłaty, druga – na codzienne zakupy i na przyjemności. A trzecia – na oszczędności (emerytalne oraz krótkoterminowe, pod konkretny cel).
Czy tak powinno być? Z pewnością nie. Czy kilka prac to jedyna opcja? Niekoniecznie, tym bardziej, że dla wielu osób ta podstawowa trwa po 12 godzin. Czasami zmiana drobnych przyzwyczajeń wystarczy, by znaleźć w portfelu kilkaset złotych, niespecjalnie dużo robiąc.
Podstawą powinno być odkładanie minimum 10 proc. swojej pensji (co może każdy, kto nie musi konsumować całej wypłaty ze względu na zobowiązania). Do tego uczestnictwo choćby w PPK to odkładanie, którego praktycznie nie zauważamy, a po kilkunastu, a już na pewno kilkudziesięciu latach będą to realne oszczędności, poprawiające jakość senioralnego życia.
Jednak wiele nie trzeba, wystarczy zacząć od... własnej lodówki. Tak, ogrom ludzi każdego miesiąca wyrzuca wręcz kilkaset złotych w jedzeniu, które się przeterminowało lub zepsuło. Bardziej rozważne i przemyślane zakupy mogą okazać się wystarczające, by odłożyć dodatkowe środki na emeryturę.
Dla wielu osób senioralne życie jest daleko jak stąd na Marsa, ale to nieprawda. Sam niedawno kończyłem liceum i szedłem na studia, minął dosłownie moment i już jestem od ponad 10 lat w zawodzie. Obawiam się, że kolejne dekady będą upływały równie szybko.
Kiedyś też nie martwiłem się przyszłością, żyłem chwilą. Teraz się martwię, że nie będę miał co do garnka włożyć, czy mieć za co kupić leków, a to już dyskomfort na tyle duży, że "rezygnuję" z części przychodu, by za 32 lata nie zastanawiać się, co będzie.
Rezygnacja polega na odpowiednim jego lokowaniu, a nie samej konsumpcji. Pokus jest wiele, jednak wyrabiając sobie dobry nawyk, takie odkładanie z każdej pensji staje się nawet przyjemne. Bardziej niż trwonienie pieniędzy pod wpływem impulsu.