Policja nie realizuje obietnicy ws. Odry. Miał być milion nagrody, a będzie pozew

Sebastian Luc-Lepianka
17 września 2023, 13:23 • 1 minuta czytania
Za wskazanie winnego zatrucia Odry miała być nagroda pieniężna w wysokości jednego miliona złotych. Wyznaczył ją komendant główny policji Jarosław Szymczyk, ale nie ma po niej śladu. Fundacja Centralna upomina się o nią i zapowiada pozew.
Policja do tej pory nie wydała obiecanego miliona złotych za znalezienie winnych katastrofy na Odrze. Fot. NewsLubuski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ciężko zapomnieć o jednej z największych katastrof ekologicznych III RP. Miliony martwych ryb na Odrze, rybacy nazywający to "polskim Czarnobylem", dewastujący cios dla biznesu turystycznego i rolnictwa. Za wskazanie winnego tej klęski miała być nagroda miliona złotych, przez samego niesławnego szefa KGP Jarosława Szymczyka.


Ta nie została wypłacona, ponieważ oficjalnie wskazano, że do zatrucia doszło z przyczyn naturalnych. Tymczasem szczegółowy raport z zatrucia rzeki i winowajcę dostarczyła policji fundacja Michała Zadary.

Kto zatruł Odrę?

O nagrodzie pisaliśmy już na INNPoland w kontekście jej niewypłacenia. W sierpniu 2022 roku minister klimatu i środowiska Anna Moskwa ogłosiła, że do zanieczyszczenia Odry i hekatomby żyjących w niej organizmów (a także zabicia turystyki nad rzeką) doprowadziły "złote algi".

Na tym wątku skupiła się prokuratura, która ciągle gromadzi materiał dowodowy w sprawie tragedii Odry. Do przełomu czy zamknięcia śledztwa ciągle jest daleko, podczas kiedy zgłoszeń na policję miały być setki.

Wśród nich znalazł się też raport z Fundacji Centralnej Michała Zadary. Swoją historię opowiedział "Gazecie Wyborczej". Obszerny dokument został wysłany na Komendę Główną 2 czerwca br., w środku zawarto uzasadnienia kto i w jakim wymiarze jest odpowiedzialny za zanieczyszczenie Odry.

Wśród nich znaleźli się prezesi dwóch spółek węglowych: Tomasz Cudny z Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Tomasz Rogala z Polskiej Grupy Górniczej. Kolejni pojawiają się ministrowie Henryk Kowalczyk i Marek Gróbarczyk, którzy stworzyli warunki prawne pozwalające na ekstremalne zanieczyszczenie rzeki oraz prezes Wód Polskich Przemysław Daca i ówczesny Główny Inspektor Ochrony Środowiska Michał Mistrzak. 

Listę zamykają urzędnicy najwyższego szczebla - wojewodowie Sławomir Kłosowski (opolski), Jarosław Obremski (dolnośląski) Władysław Dajczak (lubuski) oraz Zbigniew Bogucki (zachodniopomorski). I wreszcie sama minister klimatu, Anna Moskwa.

Na samym końcu znajduje się premier Mateusz Morawiecki.

Jak zatruto Odrę?

Z raportu Fundacji Centralnej wynika, że trzy kopalnie, którymi właścicielami jest Jastrzębska Spółka Węglowa i Polska Grupa Górnicza, zanieczyściły wodę solanką. Podwyższenie poziomu soli umożliwiło rozwój złotych alg, których toksyny doprowadziły do masowej śmierci ryb w rzece.

Michał Zadara powoływał się m.in. na ustalenia naukowców, raporty Greenpace i WWF’u.

Ministrowie Kowalczyk i Gróbarczyk zostali wskazani winnych zatrucia rzeki z powodu wydania 12 lipca 2019 rozporządzenia, pozwalającego na zrzut ścieków o dowolnym stężeniu chlorków i siarczanów, póki to "nie spowoduje szkód w środowisku wodnym". Prezes fundacji zaznacza, że jest to bardzo nieostry przepis, a na jego podstawie nie w sposób skontrolować zrzucanych ścieków.

Urzędnicy i prezesi zostali wskazani winy za niedostateczne działania do powstrzymania klęski, a Morawiecki rządu trafił na listę z powodu nadzoru nad organami, które mogły zapobiec katastrofie.

Fundacja walczy o nagrodę

Fundacja Centralna we współpracy z prawnikami Kancelarii Dubois i Wspólnicy wysłała do Komendy Głównej przedsądowe wezwanie do zapłaty. Termin na odpowiedź mija 20 września. Jeśli nie zostanie spełnione, przedstawiciele fundacji szykują się do pozwu.

Milion złotych z nagrody ma zostać przeznaczony na wsparcie organizacji działających na rzecz zniszczonych ekosystemów Odry. Pieniądze pokryją też część procesu z Komendą Główną, jeśli do niego dojdzie.

Czytaj także: https://innpoland.pl/183007,odra-to-nie-pierwsza-katastrofa-ekologiczna-ile-kosztuja-takie-wypadki