Uważaj, jak wręczasz paragon klientowi. Jak zrobić to poprawnie, by fiskus nie wlepił mandatu
Przepisy w Polsce nie regulują sposobu wręczania paragonów konsumentom. Za położenie paragonu na ladzie została ukarana sprzedawczyni w lodziarni w centralnej Polsce. A przecież robi tak wiele osób za kasą. Czasem gdy chcą wręczyć klientowi paragon, ten ma zajęte ręce. Lub odmawia odebrania pokwitowania. Jak wiemy po sprawie z początku września, niezależnie od sytuacji, skarbówka może nie mieć litości.
Kara nałożona na pracownicę lodziarni została uchylona przez Krajową Administrację Skarbową, ale sytuacja pokazuje, jak kuriozalne są w Polsce przepisy. Co mają robić sprzedawcy?
Jak wydać klientowi paragon?
"U mnie większość klientów odchodzi ze stoiska zanim zdąży się wydrukować paragon (szczególnie jak płacą kartą). Czyli co w takiej sytuacji mam krzyczeć za klientem, żeby poczekał bo muszę wcisnąć mu w rękę paragon, bo inaczej dostanę mandat?" – komentuje sprawę Pani Julii użytkowniczka na X (dawniej Twitter).
O wyjaśnienie poprosiliśmy księgową.
– W momencie kiedy sprzedawca wydaje resztę gotówką, paragon powinien być z nią. Najlepiej jakby został wydany do ręki, ale skoro był COVID, to nie można było się dotykać – zauważa Agata Majewska-Wiewióra z Biura Rachunkowego "KOMP-BIUR". Przyznała, że po pandemii dużo osób nabrało zwyczaju unikania dotyku.
– Kiedy klient płaci kartą, ty jako sprzedawca nie masz możliwości wręczenia z niej "reszty" do ręki. Teoretycznie, wydawałoby się, że położenie paragonu w miejscu do wydawania reszty powinno być ok, ale jak widać [w odniesieniu do sytuacji z lodziarni - dop. red] - nie jest. Paragon powinno oddać od razu z wydrukiem z terminala płatniczego. Ale niektórzy mówią, że nie chcą – wyjaśnia Agata. – Co wtedy pozostaje? Już chyba tylko dać go na siłę. Tylko takiego obowiązku nie ma – dodaje.
Czy paragon musi trafić do rąk klienta
Z opinii eksperta inFakt, Piotra Juszczyka wynika, że grunt, aby paragon trafił do rąk klienta. Jako przykład podaje wręczanie go razem z torbą (chociaż nie każdy klient korzysta ze sklepowych) a w przypadku lodziarni… razem z wafelkiem. Problem rozchodzi się o to, że przepisy nijak nie definiują co to znaczy "wydać". Zresztą, jak się okazuje, żadnego przymusu do wręczenia pokwitowania nie ma.
Od 29 sierpnia 2019 roku paragon fiskalny nie musi być składany do rąk konsumenta. O orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego możemy przeczytać tutaj. Klienci sami powinni dopilnować zabrania dokumentu sprzedaży. Ważne jest jednak, aby pokwitowanie zostało wydrukowane i klient miał do niego swobodny dostęp w celach odbioru. Jak czytamy w orzeczeniu NSA "podatnik nie może skutecznie domagać się, aby kupujący paragon odebrał."
– Równie dobrze mogę go ja jako klient wziąć i wyrzucić do kosza – komentuje Agata Majewska-Wiewióra. Klient może poprosić kasjera, aby ten sam wyrzucił pokwitowanie, ale nie jest to powszechnie spotykane zachowanie. A dla przeczulonego oka kontrolera może to być już potencjalne wykroczenie. To, że tacy pracują, udowodniła sytuacja na początku września.
– W mojej ocenie przypadek lodziarni to przykład naruszenia zasad kontroli. Tego typu sytuacje nie powinny mieć miejsca, a takie działania organów podatkowych powinny być wyjątkiem, a nie regułą. Wręczanie mandatów za takie "przewinienia" działa na niekorzyść zaufania podatników do organów podatkowych i państwa i sprzeczne z wszelkimi zasadami – opowiada dla "Rzeczpospolitej" Piotr Juszczyk.
Poszkodowana sprzedawczyni w lodziarni
– Jeśli akurat zachodzi kontrola to faktycznie mogłoby wydawać się, że paragon nie został wręczony klientowi osobiście. To kuriozalna sytuacja, biorąc pod uwagę, że wielu podatników zwyczajnie nie chce odbierać paragonów. Z kolei przepisy w żaden sposób nie regulują, w jaki sposób paragony mają być wydawane klientom – mówi dla "Rz" Piotr Juszczyk.
O sprawie pisaliśmy już na INNPoland. – Przyszedł do mnie klient, ja nabiłam dwie gałki i wydałam mu paragon, położyłam tutaj na ladzie. I poszłam nakładać loda. Za nim przyszły dwie osoby i powiedziały od razu, że mam mandat i mam to zapłacić. Zapytali się, ile mam lat, czy mam 18 w ogóle i czy jestem Ukrainką. Ja powiedziałam, że tak – opowiada "Interwencji" Julia Myszalowa.
Kiedy menedżerka sieci lodziarni przejrzała zapis z kamery wideo, nie mogła wyjść ze zdumienia. Zobaczyła, że pani Julia przyjęła płatność, położyła paragon na ladzie i zajęła się przygotowaniem lodów.
Pracownica lodziarni wykonywała wszystko zgodnie z przepisami. Zawiniła tym, że po położeniu paragonu na ladzie zaczęła nakładać lody. Zamiast dać pokwitowanie do ręki. Podstawą wystawienia mandatu było "niewydanie paragonu w sposób uniemożliwiający klientowi jego odebranie". Na filmie z YouTube widzimy, że paragon leży w pełni w zasięgu ręki klienta.
Sprawę nagłaśniał Polsat News. Początkowo odwołanie do skarbówki nie zostało rozpatrzone pozytywnie. Fiskus zmienił decyzję, gdy przypadek lodziarni trafił do mediów.
Czytaj także: https://innpoland.pl/197632,rzad-chce-buszowac-w-e-paragonach-dowiedza-sie-co-kupujesz