Musk będzie niepocieszony. UE uważa, że X jest numerem jeden w... sianiu dezinformacji
Podczas szczytu w Brukseli wiceprzewodnicząca KE, Vera Jourová, wygłosiła przemówienie, podczas którego wyraziła, że ma większe obawy niż wcześniej o nadchodzące wybory parlamentarne w Polsce i na Słowacji. Rozmawiała o kodeksie postępowania w zakresie dezinformacji z roku 2022 i poruszała zagrożenia dla wolności. Jako jedne z nich wskazała platformę społecznościową Elona Muska - X - którą określiła, źródło fałszywych informacji.
X kolebką dezinformacji
Ekscentryczny miliarder od pewnego czasu usuwa dotychczasowe funkcje, które już można określić jako resztki po Twitterze. Informowaliśmy na INNPoland, że X nie życzy sobie, aby profile użytkowników mogły zostać zablokowane. Teraz użytkownicy nie mogą oznaczyć czegoś jako dezinformację.
W maju z kolei wycofał się z kolei pod aktem prawnym o usługach cyfrowych. Pakiet prawny wprowadzono w ubiegłym roku i firmy miały miesiące na wdrożenie go, czego Musk nie wykonał.
Wiceprzewodnicząca przestrzega, że X służy jako platforma do siania dezinformacji. Wskazuje, że Rosja wykorzystuje fake news jako broń.
– To warta wiele milionów euro broń masowej manipulacji, wymierzona zarówno wewnętrznie w Rosjan, jak i w Europejczyków i resztę świata – wyraziła zdanie o dezinformacji Vera Jourová podczas konferencji prasowej w Brukseli.
Na samym X napisała, że nadchodzące wybory będą "testem wytrzymałościowym" dla demokracji. Podkreśliła, że pod ustawą podpisało się 44 sygnatariuszy, w tym takie firmy jak Microsoft, Google i Meta. X pozostaje niesławnie platforma, która się wykruszyła, ale nie zwalnia jej to z odpowiedzialności, jak powtarza przedstawicielka KE.
X usuwa narzędzia do zgłaszania dezinformacji
Na problem zwróciła uwagę organizacja Reset Australia i pisały o tym zachodnie media. Grupa zwróciła na to uwagę podczas badania sieci pod kątem nadchodzącego w Australii referendum.
Obecnie można zgłaszać posty z różnych powodów, jak spam i mowa nienawiści, a także z powodu łamania praw UE. Nie ma jednak wyboru zgłoszenia danego posta jako dezinformacji. Najbliższe co ku temu znajdziemy to zgłoszenie "negatywnego wpływu na dyskusje publiczne i wybory".
Cały czas pozostaje opcja mentalnej gimnastyki, by podłączyć fałszywą treść pod inne przewinienie, a potem uzasadnić decyzję w opisie, ale nie wiadomo, jak skutecznie zostanie to rozpatrzone.
Elon Musk nie komentuje sprawy bezpośrednio. Napisał "Interesujące..." publikując post z konta Global Government Affairs, na którym wskazywane są dane UE, dotyczące wzrostu prorosyjskich kont na mediach społecznościowych.
Niedawno wrzucił jeszcze post nawiązujący do gry Elden Ring i jednego legendarnego gracza, stającego naprzeciw najtrudniejszego wroga w rozgrywce. Podpisał swoje X oczywiście jako gracza, a resztę jako "mainstreamowe media" z którymi rzekomo się rozprawia.
Co innego jego zwolennicy, piszący pod postami zachodnich mediów publikujących artykuły o braku zgłaszania dezinformacji i oświadczeniu wiceprzewodniczącej KE. "To fake news! W dodatku orwelizm" – czytamy.
"Jeśli im się nie podoba, niech sobie przewiną" – komentuje inny użytkownik.
Czytaj także: https://innpoland.pl/198559,unia-europejska-naklada-grzywne-na-tiktoka-za-lamanie-rodo