U Obajtka już święta. Przyznał pracownikom premie z okazji Bożego Narodzenia
Premie w Orlenie. We wrześniu z okazji świąt
"Gazeta Wyborcza" ustaliła, że Orlen postanowił podarować swoim pracownikom świąteczny prezent. Pod koniec września zatrudnieni mieli otrzymać informację, że na ich konta wpłynie premia.
Pojawia się pytanie – z jakiego powodu? Czy dodatkowe pieniądze to wyraz wdzięczności za zaangażowanie w pracę w gorącym okresie wakacyjnym? Nic bardziej mylnego. To premia z okazji świąt Bożego Narodzenia, do których zostały jeszcze ponad dwa miesiące.
– Wszyscy w naszym dziale się ucieszyli. Byliśmy tylko zaskoczeni, że to premia w związku z Bożym Narodzeniem – przyznaje w rozmowie z "GW" informator z warszawskich struktur koncernu.
Orlen ma przyznać premie w wysokości 6 tys. zł brutto. Dziennik usłyszał w źródłach związanych z koncernem, że poprzednie bonusy opiewały na 1,5 tys. zł i były ogłaszane tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
Bonusy z okazji wyborów? Orlen odpiera zarzuty
"GW" zapytała Orlen, dlaczego ogłosił premie pod koniec września, zaledwie dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi (15 października 2023 r.).
Jednak płocki gigant przekonuje, że świąteczne bonusy nie mają związku z październikowym głosowaniem.
"Wypłata jednorazowych nagród świątecznych wynika wprost z porozumienia płacowego zawartego w lutym 2023 r. i jest efektem rozmów prowadzonych ze związkami zawodowymi. Zgodnie z nim strony zobowiązały się do uzgodnienia wysokości nagrody bożonarodzeniowej na przełomie trzeciego i czwartego kwartału br." – przekazał Orlen.
Dodatkowo koncern wskazał, że dodatkowe pieniądze wpłyną na konta pracowników w pierwszej połowie grudnia 2023 r.
Przedwyborcze sterowanie na Orlenie. Będzie scenariusz węgierski?
To już kolejny przedwyborczy ruch Orlenu. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, eksperci nie mają bowiem wątpliwości, że niskie ceny paliw, które widzimy na stacjach benzynowych już od dwóch tygodni, to nic innego jak przedwyborcza gra.
– To jest okres wyborczy i dlatego jest taka cena. To na pewno nie jest cena rynkowa. To nie jest sterowanie rynku tylko sterowanie ręczne – przekonywał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Paweł Olechnowicz, były prezes Lotosu.
Jego zdaniem za paliwo powinniśmy płacić między 7 a 7,50 zł/l. Tymczasem na wielu stacjach Orlenu widzimy "piątkę" z przodu.
Inni ekonomiści zwracają uwagę, że Polsce może grozić scenariusz węgierski. W 2022 r. rząd w Budapeszcie sztucznie ustalił urzędową, niską cenę paliwa. Tym samym cały rynek paliw został oparty na państwowym koncernie MOL. Innym graczom nie opłacało się sprowadzać paliwa z zagranicy.
Na Węgrzech zabrakło paliwa, więc rząd zniósł limity. Efekt był ekspresowy – w kilkadziesiąt minut benzyna podrożała z 5,52 zł/l do 7,40 zł/l.
"Nie dajcie się oszukać. Ukryta inflacja czai się za rogiem. W Polsce jest podobnie. Ceny wystrzelą po wyborach tak jak na Węgrzech" – podkreślił na Twitterze ekonomista dr Sławomir Dudek.