Sadownik nie miał wyjścia. Zaskoczył prośbą o pomoc

Adam Bysiek
17 października 2023, 20:40 • 1 minuta czytania
Coraz niższa temperatura na dworze jest zabójcza dla owoców, które ostały się jeszcze na drzewach w sadach w całej Polsce. Właściciel Dziadkowego Sadu poprosił o wsparcie w zbieraniu owoców w sieci i zaoferował zaskakującą pensję dla chętnych do pomocy. Jak mówi - ma czas tylko do czwartku.
Sadownik prosi o pomoc w sieci i oferuje konkurencyjne stawki ARKADIUSZ ZIOLEK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Sadownik spod Płocka poprosił internautów o pomoc w zbiorze jabłek w należącym do niego sadzie. Jego apel spotkał się z ogromnym odzewem.


Dziadkowy Sad potrzebuje pomocy. Zaoferował dużą stawkę

Właściciel sadu znalazł się w potrzasku ze względu na dwa istotne czynniki. Na należących do niego drzewach są jeszcze owoce, które nie będą w stanie wytrzymać dłużej niskich temperatur panujących na zewnątrz. Deklaruje, że chciałby je zerwać, zanim się zepsują, ale jest ich aż tyle, że potrzebuje dodatkowych rąk do pracy. Niestety, póki co nikt nie był zainteresowany wakatami w sadzie, aż do czasu, gdy przedsiębiorca opublikował swój aple w sieci.

W sobotę 21 października odczuwalna temperatura to -6 stopni. Na 2 metrach ma być -1. Ale Nas obchodzi temperatura odczuwalna. Jabłka wytrzymają do -7 stopnii. Więc jest źle. Mogę stracić Ligola. Moja wizytówka - smak dzieciństwa. Czekałem 7 lat na owoc. Więc do czwartku mam czas. Właściciel Dziadkowego Sadu fragment apelu zamieszczonego w sieci

Właściciel sadu mówi, że nie zdążył zebrać jeszcze aż 20 ton owoców i w związku z tym zaoferował chętnym do pracy osobom konkurencyjną stawkę. Jego oferta to 70 złotych za skrzyniopaletę, w której mieści się około 300 sztuk jabłek. To o 100 proc. więcej, niż oferuje konkurencja, która za taką sama ilość zebranych owoców płaci pracownikom 35 złotych brutto. – Zawsze płace na czas - zapewnia przedsiębiorca spod Płocka.

Sadownik w opublikowanym przez siebie poście zdradził kulisy swojej ciężkiej pracy. Mężczyzna twierdzi, że w skali roku pokonuje łącznie około 7 tysięcy kilometrów. Jego praca wiążę się z późnymi powrotami do domu, ponieważ, jak mówi, wraca do niego najczęściej około o 01:30 w nocy. Przedsiębiorca przy okazji ujawnił swoje zarobki. Twierdzi, że dziennie zarabia 200 złotych "na czysto".

Czytaj także: https://innpoland.pl/194297,dlaczego-owoce-i-warzywa-sa-drogie-poznalismy-przyczyny

Akcja wsparcia sadownika w Internecie

Internauci nie pozostali głusi na apel sadownika, który zamieścił w serwisie społecznościowym Facebook. W chwili kończenia pracy przy tym artykule jego post został udostępniony 450 razy. Oprócz kilku propozycji zakupu owoców od sadownika przez hurtowników z ościennych miast swoje fizyczne wsparcie zaoferowało wiele osób, do których dotarł apel Dziadkowego Sadu.

Internauci nie tylko oferują swoje wsparcie, ale też życzą powodzenia sadownikowi. Zapraszają go również do współpracy handlowej.

To nie pierwszy raz gdy sadownicy alarmują o brakach kadrowych i problemach ze zbiorem owoców w sadach. Związek Sadowników RP od roku nagłaśnia problemy, których w branży jest coraz więcej. Związkowcy zwracali się do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z wnioskiem o złagodzenie przepisów, które obowiązują w ich branży. Wówczas prosili o wprowadzenie w Polsce ruchu bezwizowego ze względu na brak niezbędnej im siły roboczej.