Piwoszy zabolą kieszenie i kubki smakowe. To efekt zmiany klimatu
Kryzys klimatyczny uderza w każdy aspekt naszego życia. Jego efekty uboczne czujemy m.in. przy podwyżkach cen, ale widzimy też zmiany w produktach (np. w nakrętkach), wywołane walką o lepszą przyszłość - nawet jeśli części konsumentów się nie podobają. Nowe badania ukazały się na łamach pisma "Nature Communications", poświęcono je zagadnieniu, jak globalne ocieplenie zmieni uprawy chmielu i rynek browarniczy na świecie.
Zmiany w uprawie chmielu
Producenci będą musieli dostosować się do mniejszych zbiorów chmielu, ale również dopasować proces warzenia do zaistniałej sytuacji. Chmiel to czwarty najważniejszy składnik w procesie warzenia piwa, obok drożdży, wody i słodu.
Oprócz tego, że potrzebne będzie adaptacja upraw do bardziej suchego klimatu, naukowcy prognozują, że spadnie zawartość alfa-kwasów w szyszkach chmielu, nawet o ok. 20-31 proc. To są związki, które nadają piwu jego charakterystyczny smak i zapach. Innymi słowy - piwo przestanie smakować tak, jak obecnie.
– Piwosze z pewnością odczują zmiany klimatu, zarówno pod względem ceny, jak i jakości. Na podstawie naszych danych wydaje się, że jest to nieuniknione – powiedział Miroslav Trnka z Akademii Nauk Republiki Czeskiej, współautor badania, cytowany przez "Dziennik Naukowy".
Ceny trunku podskoczą przez spadek jego upraw. Te już mają tendencję zniżkową, z powodu trwającego kryzysu klimatycznego. Różnica w liczbie średnich plonów chmielu w latach 1971-1995 a 1995-2018 wynosi już o 20 proc. mniej. Naukowcy wskazują susze jako winne rosnącym cenom alkoholu, ale też nie zapomnijmy, że bardzo wzrosło zapotrzebowanie na piwo, czego dowodem jest rozmiar branży piwa rzemieślniczego.
Badanie wskazuje, że od czasu 2020 roku cena piwa na świecie wzrosła o 13 proc., również z powodu inflacji i wojny w Ukrainie.
Co mogą zrobić rolnicy?
Wedle prognozy ekspertów, plony chmielu spadną o kolejne 18 proc. do 2050 roku. Jeśli rolnicy nie zmienią sposobu upraw, ten składnik piwa przestanie się im opłacać. Pozostawia to jeszcze prawie trzy dekady, na wprowadzenie zmian. Autorzy raportu sugerują kilka.
Zauważają, że rolnicy w celu poprawy plonów przenoszą swoje uprawy na wyżej położone tereny albo w doliny, gdzie częściej występują opady. Zapobieganiu suszy mogą pomóc też instalacje systemów nawadniających, co z kolei może zwiększyć zapotrzebowanie na wodę. A ta także staje się potencjalnie zagrożonym surowcem w obliczu globalnego ocieplenia.
Zdaniem naukowców, aby zachować piwo na świecie potrzebne będzie obowiązkowe powiększenie obszaru upraw chmielu o 20 proc., rekompensując w ten sposób analogiczny spadek w uprawach. Żeby zaś nadrobić straty w jakości trunku, rolnicy mogą zostać zmuszeni wyłożyć pieniądze do większych inwestycji w nowe technologie.
Trudny biznes
Prowadzenie browaru to już ciężki kawałek chleba, generujący ciągłe koszty. Problemy z surowcem i jakością alkoholu mogą sprawić, że zamkną się kolejne browarnie. O takim przypadku pisaliśmy na INNPoland.
Z alkoholowej mapy Polski zniknął Kujawski Browar Regionalny Osowa Góra z Bydgoszczy. Po ośmiu latach na rynku właściciel był zmuszony zamknąć firmę, a powody wyjaśnił we wpisie na Facebooku.
"Browar to studnia bez dna, ciągła potrzeba inwestowania, remontów. Duże koszty stałe" – tłumaczy Piotr Andres, właściciel browaru. Dodatkowo zwraca uwagę, że firma zmagała się z "ogromnymi podwyżkami za surowce, media".
Czytaj także: https://innpoland.pl/199333,browar-z-bydgoszczy-zamkniety-biznes-sie-nie-oplaca