Glapiński może trafić przed Trybunał Stanu? O to toczy się gra
Temat Trybunału Stanu powraca po latach w związku z zamieszaniem wokół Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej. Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, opozycja zapowiada postawienie przed nim Adama Glapińskiego, prezesa NBP i jednocześnie przewodniczącego RPP. Blok opozycyjny ma wystarczającą liczbę głosów w Sejmie, aby postawić mu zarzuty i rozpocząć procedurę.
Pierwszy zarzut - łamanie apolityczności
Podstawowy zarzut przeciw Adamowi Glapińskiemu to łamanie zasady niezależności i apolityczności banku centralnego. Wedle zapisu z konstytucji, prezes NBP "nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu".
Sam prezes banku centralnego regularnie powtarza deklaracje swojej apolityczności. Na swoich przemówieniach zarzekał się, że z polityką skończył 30 lat temu. Opozycja zarzuca mu m.in. czynny udział w kampanii wyborczej, opowiadając się po stronie odchodzącego rządu. O doniesieniach na temat propagandowej działalności NBP informowaliśmy na INNPoland kilkukrotnie.
Drugi zarzut - brak walki z inflacją
Drugim argumentem opozycji jest bierność prezesa NBP w walce z inflacją. Jest to zarzut kwalifikujący się do postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu ze względu na art. 227 konstytucji, wedle którego NBP odpowiada za wartość polskiego pieniądza.
O inflacji pisaliśmy na INNPoland, wedle prognoz NBP nawet za dwa lata nie zbliżymy się do celu inflacyjnego, który punktowo wynosi 2,5 proc. Jednak Glapiński tłumaczył na konferencji prasowej, że stosuje się przedział 1,5-3,5 proc. (czyli 2,5 proc. z odchyleniem o 1 pp. w górę lub w dół).
Spór z RPP
W ostatnich tygodniach uwagę przyciągnął spór Adama Glapińskiego z członkiem zarządu NBP, Pawłem Muchą.
Jak pisali dziennikarze naTemat.pl, na stronie Narodowego Banku Polskiego opublikowano oświadczenie, które jest litania zarzutów wobec współpracownika prezydenta. Autorzy komunikatu wyjaśniają, że zostali do opublikowania jego treści, zmusiła ich postawa Pawła Muchy na przestrzeni całego 2023 roku.
Za nieakceptowalne uznaje się postępowanie pana Pawła Muchy, członka zarządu NBP, w szczególności polegające na wytwarzaniu atmosfery zagrożenia, rozliczeń, konfliktu, bezpodstawnych próbach narzucania wyłącznie własnego punktu widzenia, bezzasadnej krytyce współpracowników i prezesa NBP, a także wszystkie inne działania sprzeczne z Zasadami Etyki Pracowników Narodowego Banku Polskiego
Czego dokładnie dopuścił się były minister w kancelarii prezydenta? Zarzucił Adamowi Glapińskiemu niewłaściwe wykonywanie jego pracy. Chodzi o nieudostępnianie zarządowi NBP protokołów posiedzeń RPP. Z kolei członkowie RPP wybrani przez Senat skarżyli się wcześniej, że nie mieli dostępu do analiz NBP. Na wszystkie spotkania z ekspertami musieli otrzymać zgodę Adama Glapińskiego, który w dodatku ograniczał im możliwość poruszania się po gmachu NBP.
Paweł Mucha zaznacza, że jego narastająca frustracja była wynikiem braku możliwości spotkania się z Adamem Glapińskim w ważnych sprawach. Członek zarządu wskazał przy tym, że doszło nawet do sytuacji, gdy nie uzyskał odpowiedzi na pytania, czy w konkretnym dniu w ogóle szef NBP wykonuje swoją pracę. Dodał, iż jego zdaniem za dociekliwość i krytyczny sposób oceny bieżących działań NBP obniżono mu pensję.
Czy Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu?
Wniosek w sprawie Adama Glapińskiego będzie musiał przyjąć formę aktu oskarżenia. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", proces może zająć kilka miesięcy. Akt oskarżenia zostanie skierowany najpierw do sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Ta wedle procedury wysłucha Glapińskiego, który może też wybrać swojego pełnomocnika.
Jeśli komisja zgodzi się z dowodami, ostatnim krokiem zostanie przedstawienie jej rekomendacji przed Sejmem. Jeśli posłowie wyrażą zdanie większości, sprawa wtedy trafi przed Trybunał Stanu. W obecnej chwili z 231 mandatami obecna opozycja nie miałaby z tym problemu.
"Gazeta Wyborcza" posiada informacje, że nie należy oczekiwać wyroku przed końcem kadencji prezydenta Andrzeja Dudy - czyli przed 2025 rokiem. Jeśli prezes NBP zostanie uniewinniony, powróci na stanowisko, a jeśli nie, to prezydent powoła jego następcę. Wyrok Trybunału Stanu jest ostateczny, nie można go w żaden sposób uchylić, ani wykorzystać ułaskawienia przez prezydenta.
Już sama uchwała Sejmu o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu szefa NBP spowoduje jego zawieszenie w obowiązkach. Jeśli zostanie uznany za winnego – otwiera to drogę do jego odwołania. Tymczasem Glapiński miał być jednym z filarów dla wpływów PiS – jego kadencja upływa dopiero w 2028 roku.
Czytaj także: https://innpoland.pl/200953,krytyka-glapinskiego-zla-dla-polski-a-kieruja-nia-ci-ktorzy-chca-euro