Nerkowce, rooibos, kaktus. Kto by się spodziewał, że zastąpią najpopularniejsze produkty?
Ale że potrzeba jest matką wynalazków, obecnie możemy spokojnie w owym filmie “fantastycznym” funkcjonować i, na przykład zajadać się serem produkowanym z orzechów nerkowca, czy nosić buty, wykonane ze skóry… kaktusa.
Ser z nerkowców albo z groszku
Wartość rynku serów wegańskich już w 2019 roku przekroczyła miliard dolarów. Prognozy na kolejne lata mówiły o mniej więcej 13-procentowym wzroście na przestrzeni kolejnych siedmiu lat. Można jednak zakładać, że okres pandemii jeszcze bardziej zaostrzył apetyty na to, co zdrowsze i wegańskie: sporo osób zobowiązało się do podejmowania lepszych wyborów żywieniowych i niewykluczone, że nadal się ich trzyma.
Wegański przemysł serowarski tylko na tym zyskuje, wymyślając coraz to nowe - i coraz smaczniejsze - alternatywy. Nie jest bowiem tajemnicą, że gros rynku stanowią produkty “vegeserowe” powstające na bazie oleju kokosowego. W efekcie uzyskujemy namiastkę sera - głównie jeśli chodzi o formę i kolor. Jeśli chodzi o konsystencję czy smak - bywa różnie.
Wegańscy producenci są jednak niestrudzeni: sery powstające na bazie nerkowców już coraz bardziej upodabniają się do prawdziwych. Pojawiają się nawet rodzaje przypominające francuskie sery pleśniowe.
Jednym z najnowszych odkryć jest jednak ser, wytwarzany z fermentowanego grochu z dodatkiem oleju słonecznikowego. Wydaje się, że to krok w dobrym kierunku. Pierwszy odnotowany w historii ser wegański powstał bowiem na bazie tofu, czyli fermentowanej soi.
Skóra z kaktusa
Rynek skór wegańskich może nie rozrasta się w równie szybkim tempie, co wegańska spożywka, ale nie da się ukryć, że również jest niewiarygodnie pojemny. Buty i torebki wytwarzane są obecnie, na przykład z kaktusów.
Zaletą tego tworzywa nie jest jedynie fakt, że stanowi alternatywę dla produktu zwierzęcego. Produkcja kaktusowej skóry jest również ekonomiczna: odmiana o nazwie Opuntia, bo to z niej powstają najpopularniejsze “skóry”, rośnie bardzo szybko, a przy tym, z natury, nie potrzebuje ogromnych ilości wody do uprawy.
Sam proces produkcji materiału również wydaje się przyjaźniejszy dla środowiska: utylizowanie potencjalnych roślinnych resztek nie generuje tak wielkich strat, jak utylizacja odpadów z garbarni.
Warto zaznaczyć, ze kaktusy nie mają monopolu na skórę. Rynek zaczynają pobijać produkty z jabłkowych obierek - zarówno skórek, jak i wytłoków, które pozostają po produkcji napojów. Skórzaną kurtkę da się również uszyć z ananasa. Włókna tej rośliny używane w przemyśle tekstylnym mają już nawet nazwę patentową: pinatex.
Wkłady do podgrzewaczy z herbaty rooibos
Palacze, którzy mają mocne postanowienie wyjścia z nałogu, mogą obecnie wybierać w wielu alternatywach: lista urządzeń dostarczających do organizmu nikotynę w sposób mniej szkodliwy z roku na rok robi się coraz dłuższa.
Do dyspozycji są oczywiście e-papierosy, saszetki nikotynowe oraz podgrzewacze tytoniu. Niemniej jednak ta ostatnia nazwa być może będzie wymagała niedługo pewnej modyfikacji. Na rynku pojawiły się bowiem wkłady produkowane z suszu innej rośliny, a konkretnie z rooibosa, czyli np. VEO.
Jak się okazuje, liście “czerwonego krzewu” doskonale sprawdzają się jako alternatywne rozwiązanie. Chociaż same w sobie są pozbawione nikotyny, to jednak w procesie produkcji można je nią nasączyć. Podgrzane, uwalniają tę substancję w podobny do tytoniu sposób: w postaci aerozolu. Tak samo jak wkłady tytoniowe można je również wzbogacić o inne aromaty, co, jak pokazują badania, ma spore znaczenie dla osób, które próbują rozstać się z papierosami.