To najgłupszy mandat, jaki możesz dostać. Na co musisz uważać?
Przepisy dotyczące przepuszczania pieszych na pasach wrosły już chyba na stałe w świadomość polskich kierowców. Większość nie ma z tym problemów i widząc osobę zbliżającą się do przejścia dla pieszych, zatrzymuje się, by ta mogła spokojnie przejść. Jedynie niewielka grupa kierowców szuka dziury w całym, zastanawiając się, jak ma rozpoznać u pieszego zamiar przejścia.
Art. 13. ust 1a ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi, że "pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju".
Z kolei art. 26 ust. 1 stanowi iż "kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście".
Gdzie tu jest zagadka?
Wyobraź sobie taką sytuację: przepuszczasz pieszego przez pasy, idzie od lewej do prawej na drodze dwukierunkowej (albo w dowolnym kierunku na jednokierunkowej), kiedy znajduje się już blisko krawędzi jezdni, ruszasz przed siebie. To błąd! Dlaczego?
Wykonując manewr ruszania tuż po tym, jak pieszy minął nasz pojazd, ale nie dotarł na chodnik, możemy zmusić go do przyspieszenia kroku. A to książkowa definicja nieustąpienia pierwszeństwa. W wielu rejonach kraju policjanci wykorzystują ten przepis, by wystawiać mandaty kierowcom, którzy ruszają nieco za wcześnie.
Pamiętaj: nawet jeśli pas ruchu jest szeroki i pieszy znajduje się w bezpiecznej odległości od twojego auta, nie ruszaj. Poczekaj, aż wejdzie na chodnik.
Inaczej sprawa się ma w przypadku, gdy pieszy minął twój pas ruchu. Musisz zachować szczególną ostrożność, ale w zasadzie nie ma wątpliwości, że możesz jechać, nawet jeśli pieszy nie opuścił samych pasów. Nie zachodzi wtedy okoliczność nieustąpienia pierwszeństwa.
Polscy kierowcy wymyślili metodę... "na Ukraińca"
Kiedy zaostrzono kary za wykroczenia prędkości polscy kierowcy znaleźli sposób, aby ich unikać. Używają luk w przepisach, aby udawać Ukraińców, ale ryzykują w zamian czymś innym.
Jeszcze kilka lat temu w Polsce najwyższy mandat za przekroczenie prędkości wynosił 500 złotych, a dla wielu kierowców było to dostatecznie niedużo, żeby ryzykować łamanie przepisów. Obecnie grzywna może wynosić nawet 2500 złotych, co staje się już sumą odczuwalną dla piratów drogowych. Znaleźli więc sposób, aby unikać grzywny i wykorzystują do tego sytuację za naszą wschodnią granicą.
Jak kierowcy udają Ukraińców?
Pomijając oczywiste zagrywki, jak akcent, czy podawanie niewłaściwego nazwiska, chodzi o skorzystanie z braku skutecznej wymiany danych osobowych i informacji o kierowcach pomiędzy służbami państw krajów Wspólnoty a resztą. "Rzeczpospolita" informuje, że służby takich państw jak Białoruś i Ukraina nie współpracują z polską policją.
Większość wykroczeń za przekroczenie prędkości zostaje umorzonych po podaniu danych przez zagranicznego kierowcę. Nasze służby nie mogą zweryfikować poprawności podanych informacji, a tym bardziej kłopotliwe staje się ukaranie sprawcy. Szczególnie w czasie wojny.
I właśnie na tym korzystają polscy kierowcy. Muszą się liczyć za to z dużo poważniejszymi konsekwencjami takiej zagrywki.
O ile rzeczywistego mieszkańca Ukrainy może być trudno ukarać grzywną, to służby wciąż mogą zidentyfikować potencjalnych oszustów. A za podanie fałszywych danych można nawet zostać pozbawionym wolności.
Przy okazji przypomnijmy, jak wygląda taryfikator mandatów za przekroczenie prędkości w 2024 roku:
- do 10 km/h – 50 zł i 1 punkt karny,
- 11–15 km/h – 100 zł i 2 punkty karne,
- 16–20 km/h – 200 zł i 3 punkty karne,
- 21–25 km/h – 300 zł i 5 punktów karnych,
- 26–30 km/h – 400 zł i 7 punktów karnych,
- 31–40 km/h – 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 punktów karnych,
- 41–50 km/h – 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 punktów karnych,
- 51–60 km/h – 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 punktów karnych,
- 61–70 km/h – 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 punktów karnych,
- 71 km/h i więcej – 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 punktów karnych.
Zwiększono również grzywny za inne wykroczenia na drodze, jak np. wjazd samochodem na zamknięty przejazd kolejowy. Taryfikator wygląda następująco:
- tamowanie lub utrudnianie ruchu – 500 zł,
- korzystanie z telefonu podczas jazdy – 500 zł,
- niestosowanie się do zakazu wyprzedzania – 1000 zł,
- wyprzedzanie na przejściu dla pieszych – 1500 zł,
- wjechanie za sygnalizator kolejowy na czerwonym świetle – 2000 zł,
- spowodowanie kolizji, prowadzącej do naruszenia zdrowia innej osoby – 2500 zł.
Trzeba również pamiętać, że obecny taryfikator wykroczeń drogowych przewiduje także wyższe kary dla właścicieli pojazdów, odmawiających wskazania kierującego pojazdem. Inspekcja Transportu Drogowego może, w przypadku otrzymania zdjęcia z fotoradaru, nałożyć mandat nawet w wysokości dwukrotności grzywny, którą otrzymałby sprawca wykroczenia.
Jeśli właściciel nie ujawni sprawcy kolizji lub wypadku, będzie musiał natomiast zapłacić odpowiednio 2000 zł lub nawet 4000 zł.