Reklamy wciąż zaśmiecają krajobraz miast. Urzędy i zarządcy dróg nic z tym nie robią
Wielkie banery szpecące ulice to problem w praktycznie wszystkich dużych miastach. Pomimo wprowadzenia ustawy krajobrazowej we wrześniu w 2015 roku sprawa nie została całkowicie rozwiązana. Potwierdzają to badania, które wykonała Najwyższa Izba Kontroli.
W opinii Narodowej Izby Kontroli proceder umieszczania billboardów, szyldów, banerów i plakatów bez zgody miast jest wciąż powszechny. Nawet od 12 proc. do 100 proc. ogłoszeń i reklam we wszelkiej formie na terenie Gdańska, Wrocławia, Poznania, Łodzi i Opola znajduje się na ulicach nielegalnie. Czy jest jakiś sposób na rozwiązanie problemu związanego z zaśmiecaniem krajobrazu?
Jak nielegalne reklamy zaśmiecają krajobraz w polskich miastach?
Zaśmiecanie krajobrazu wpływa negatywnie na wiele aspektów codziennego życia mieszkańców miast. Potężne banery, atakujące krzykliwymi reklamami obniżają komfort funkcjonowania obywateli. Negatywnie oddziałują na miejski krajobraz, obskurnie kontrastując z architekturą lub zielenią.
Dodatkowo reklamy utrudniają nawigowanie po mieście w trakcie prowadzenia pojazdów. Jaskrawe kolory i przyciągające uwagę hasła uniemożliwiają nieraz szybkie odczytanie znaków, czy komunikatów sygnalizacji świetlnej. Wadą, na którą powinni zwrócić uwagę zarządcy miast, jest także blokowanie dopływu dodatkowych środków do kasy miejskiej.
Narodowa Izba Kontroli wskazuje – straty generowane przez nielegalne reklamy są liczone w milionach złotych
Narodowa Izba Kontroli przeprowadzała kontrole przez trzy lata. Okres objął zakres dat od 2020 do 31 października 2023 roku. Urzędy miast i zarządy dróg, na które zwrócono uwagę – w Gdańsku, Wrocławiu, Łodzi i Opolu zostały wybrane celowo. Stało się to ze względu na podobieństwa dotyczące przyjętych rozwiązań organizacyjnych, a także zróżnicowanego etapu wdrażania uchwał krajobrazowych.
W wynikach publikowanych przez Narodową Izbę Kontroli pojawiły się także dane zebrane w Poznaniu. W stolicy wielkopolski przeprowadzono krótsze badania. Przebiegały od stycznia 2020 r. do 10 listopada 2022 r. Następstwa działań wybranych miast, a raczej ich brak, są liczone w milionach złotych. Zgodnie z raportem NIK pt. Reklamowy bałagan na ulicach polskich miast, zarządcy Gdańska, Wrocławia, Łodzi i Opola stracili w sumie ponad 1 milion złotych.
Nie widać także postępu w budowaniu świadomości na temat problemu. Zgodnie z raportem Narodowej Izby Kontroli: "W Łodzi, w jednej ze spraw, decyzję o nałożeniu kary wydano dopiero po 836 dniach od chwili wszczęcia postępowania". Przyczyną strat są także źle przeprowadzane kontrole.
W aż 20 zbadanych przez NIK sprawach cztery zarządy dróg zaniżyły wartość opłaty za umieszczenie reklamy w pasie drogowym, stanowiącej dochód budżetu gminy. Koszt tego niedopatrzenia wyniósł 109 tys. złotych.
Dlaczego problem z zaśmiecaniem krajobrazu dalej występuje?
Narodowa Izba Kontroli zwróciła uwagę na to, że uchwały krajobrazowe zostały wprawdzie przyjęte, ale nie są stosowane. Przykładem jest Łódź. Jak podaje NIK w swoim raporcie, założenia uchwały krajobrazowej przyjęto w listopadzie 2016 roku. Pomimo odstępu czterech lat do momentu rozpoczęcia kontroli przez NIK – do 2020 roku, nie egzekwowano jednak nowych przepisów.
W niechlubnym towarzystwie Łodzi znalazł się Wrocław. Spośród czterech skontrolowanych miejscowości, tylko w stolicy województwa dolnośląskiego nie przyjęto uchwały krajobrazowej. Nie doszło do tego pomimo faktu, że minęło siedem lat, odkąd rada miejska zobowiązała prezydenta do przygotowania zestawu przepisów niezbędnych do walki z zaśmiecaniem krajobrazu.
Narodowa Izba Kontroli podkreśliła, że zarządcy miast wyjątkowo długo zwlekali z wdrożeniem nowych zasad:
Jednym miastem, spośród kontrolowanych, które nie przyjęło uchwały krajobrazowej był Wrocław, mimo że upłynęło siedem lat od momentu, kiedy rada miejska zobowiązała prezydenta do przygotowania projektu takich przepisów. Również w Łodzi od pięciu lat nie przedłożono radzie miejskiej nowej uchwały krajobrazowej. Po 4,5 roku zrobił to Poznań - w lutym 2023 r., czyli już po zakończonej przez Izbę kontroli w tym mieście.
Oprócz urzędów miast winę za zaśmiecanie krajobrazu ponoszą także zarządcy dróg. Drugi z wymienionych organów nie nadzoruje procesu pojawiania się reklam w przestrzeni publicznej. Istnieją co prawda kontrole związane z ochroną pasa drogowego, ale nie są na tyle skuteczne, żeby całkowicie zapobiegały reklamowej samowolce.
Narodowa Izba Kontroli wskazała, że zarządcy dróg tylko w niewielkim stopniu skupiają się na czystości krajobrazu:
Kontrole samych reklam stanowiły bowiem niewielki odsetek ogólnej liczby kontroli pasa drogowego – od 1,4% we Wrocławiu do 14% w Łodzi. W ich wyniku stwierdzono, że nielegalne nośniki stanowiły od ok.6 % do nawet 79% kontrolowanych reklam.
Natomiast w trakcie badań przeprowadzonych przez NIK, oględziny wykazały, że na pasach drogowych zidentyfikowano w sumie 106 billboardów, szyldów, banerów, a także stojaków reklamowych. Jak podaje Narodowa Izba Kontroli, od 12 proc. do 100 proc. znalazło się tam bez akceptacji zarówno urzędu miasta, jak i zarządców dróg.
Jak rozwiązać problem z zaśmiecaniem krajobrazu w polskich miastach?
Rozwiązaniem problemu związanego z zaśmiecaniem krajobrazu w polskich miastach może być wprowadzenie inwentaryzacji reklam. Narodowa Izba Kontroli wskazuje, że to właśnie ta procedura mogłaby usunąć chaos z ulic miast.
Konieczne jest jednak przeprowadzenie procesu w rzetelny sposób wraz z dokładnym ustaleniem liczby, rodzajów i lokalizacji reklam. Rozwiązanie problemu związanego z zaśmiecaniem krajobrazu w polskich miastach jest wyzwaniem, z którym muszą się zmierzyć zarówno urzędy miast, jak i zarządcy dróg.
Czytaj także: https://innpoland.pl/207167,nowe-odcinkowe-pomiary-predkosci-uwazaj-na-tych-trasach