Biznes i wojna to dwie różne sprawy? Kijów w tej kwestii dogaduje się... z Moskwą
To już ponad 900 dni wojny na Ukrainie. Niedawnym sukcesem wojsk naszego wschodniego sąsiada było wejście i umocnienie swojej pozycji w obwodzie kurskim na terenie Rosji. Jednym z efektów ukraińskiej ofensywy było zajęcie Sudży.
W tym niedużym mieście, który zamieszkuje ponad 5 tys. osób, znajduje się ważny element systemu rurociągów. Za jego pośrednictwem Rosja przesyła surowiec na zachód: do Słowacji, Węgier i Austrii. Pomimo zajęcia Sudży przez wojska ukraińskie, gaz wciąż płynie.
Ukraińcy kontrolują miasto z przepompownią gazu, ale nie utrudniają jej pracy
W obliczu sukcesów wojsk ukraińskich i informacji związanych ze znaczeniem Sudży logika wskazuje, że Ukraińcy powinni zająć przepompownię i uniemożliwić Rosji transportowanie gazu, uderzając tym samym w ich gospodarkę.
Nasi sąsiedzi ze wschodu jednak tego nie zrobili. Co więcej, wciąż wiążą ich kontrakty z Rosją, które zapewniają im dostawy surowca. Ukraińcy otrzymują też pieniądze od agresora za to, że gaz z rurociągów przechodzących przez ich państwo wciąż dociera na zachód.
Rosja zapłaciła Ukrainie ponad miliard euro za transport gazu na zachód
Jak podaje Deutsche Welle, Moskwa i Kijów w grudniu 2019 roku zawarły umowę na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Za wykonanie kontraktu odpowiadają państwowe spółki, czyli Gazprom (Rosja) i Naftogaz (Ukraina).
Z tych umów Ukraina czerpie korzyści finansowe. W 2023 roku zainkasowała 1,54 mld dolarów za transport gazu przez rurociągi do Austrii, Słowacji i Węgier. W pierwszych trzech miesiącach 2024 roku zyski z tego tytułu wyniosły 392 mln dolarów.
Dlaczego Ukraina nie blokuje dostaw rosyjskiego gazu na zachód?
Opisana sytuacja udowadnia, że biznes i wojna to dwie różne sprawy. Kontrakt podpisany przez Gazprom i Naftogaz wygasa w grudniu 2024 roku. Jak przypomniało Deutsche Welle, Kijów już zadeklarował, że umowy nie zostaną przedłużone, a Moskwa, że będzie dostarczać gaz aż do ostatniego dnia obowiązywania kontraktu.
Deutsche Welle przedstawiło szerszy kontekst sytuacji. Zacytowało przy tym Benjamina Hilgenstocka – starszego ekonomistę z instytutu Kijowskiej Szkoły Ekonomii (KSE).
Gdyby Ukraina chciała zakończyć przepływ rosyjskiego gazu, mogłaby to zrobić z własnego terytorium w dowolnym momencie, więc nie ma powodu, aby zajmować przepompownię w Sudży w tym konkretnym celu.
Benjamin Hilgenstock wyjaśnił też, że zaburzenie pracy przepompowni w Sudży nie byłoby w interesie Ukrainy. To dlatego, że kraje europejskie wciąż otrzymują gaz z Rosji za pośrednictwem ukraińskich rurociągów. Państwa UE zdają sobie też sprawę, że umowa z agresorem wygasa pod koniec 2024 roku.
Hilgenstock nie sądzi, "by były zadowolone, gdyby cokolwiek stało się z przepływem gazu w ciągu pozostałych czterech i pół miesiąca".
Czytaj także: https://innpoland.pl/207986,orlen-zrywa-z-dostawami-ropy-z-rosji-jest-komunikat