Raport ws. zdrowia mężczyzn. Aż 25 proc. przyznaje, że chodzi do psychologa lub psychiatry
Badanie "Zrozumieć męskość" zleciła firma Gedeon Richter Polska, znana z działań na obszarze zdrowia kobiet. Teraz podjęła się tematu płci przeciwnej, aby przybliżyć obraz potrzeb i zdrowia współczesnego polskiego mężczyzny.
Zdrowie polskiego mężczyzny
Większa część raportu poświęcona była męskiemu zdrowiu. Zbadano 1078 panów w wieku od 18 do 69 lat. Dbanie o własne zdrowie było ważne dla aż 85. proc. badanych w wieku 56-69 lat. W przedziale wiekowym 18-35 lat jedynie 30 proc. przyznawało się, że korzysta z usług jakiegokolwiek specjalisty. Najczęściej wybierali się do psychologa lub psychoterapeuty.
O swoje zdrowie psychicznie polscy mężczyźni dbają coraz lepiej – łącznie jedna czwarta ze wszystkich badanych odwiedzała gabinety psychologiczne. I coraz chętniej mężczyźni mówią o uczuciach (dwie trzecie ankietowanych). Ten odsetek wynosi najwięcej w grupie wiekowej 18-25 lat (79 proc.).
Co trzeci ankietowany odwiedzał urologa lub kardiologa. Średnio wskazywano cztery najpowszechniejsze badania: morfologia (73 proc.), pomiar ciśnienia (72 proc.), badanie ogólne moczu (61 proc.) i badanie poziomu cukru (59 proc.).
A jakie badania panowie wykonują najrzadziej? To na choroby weneryczne. Deklarowało to jedynie 7 proc. wszystkich ankietowanych, przy jednoczesnej deklaracji, że aż 87 proc. badanych uważa zdrowie intymne za wspólną sprawę w związku.
Bardzo mało mężczyzn (8 proc.) również badało poziom testosteronu. Niewielu panów przeprowadza samodzielne badanie jąder (30 proc.), a jeszcze mniej chodzi w tym celu do lekarza (14 proc.)
– Wzajemna uwaga i troska, np. przypominanie sobie o badaniach profilaktycznych i wizytach u lekarza sprawia, że bardziej prawdopodobne jest wcześniejsze zdiagnozowanie ewentualnych problemów zdrowotnych – mówi Aneta Grzegorzewska, Dyrektor ds. Korporacyjnych i Relacji Zewnętrznych w Gedeon Richter Polska.
Najmniej wizyt odnotowano u seksuologów: korzystania z usług tych specjalistów przyznało się jedynie 4 proc. ankietowanych. I to pomimo że praktycznie co drugi ankietowany wskazywał na problemy z erekcją.
Seksualność i problemy z erekcją
Wstydliwy dla wielu temat dotykał 57 proc. zbadanych polskich mężczyzn. Eksperci są pewni, że większość z nich się myli, a taki wynik to efekt głęboko zakorzenionych stereotypów i braków w edukacji seksualnej.
Bo zapewne zgłaszane problemy być może wcale nimi nie są. Po przekarmieniu treściami w stylu "żołnierz zawsze staje na baczność" każde odstępstwo od tej wizji bywa postrzegane przez pryzmat dysfunkcji.
– Tak wysokie dane oznaczają, że mężczyźni przeżywają problem z erekcją, jako potencjalną dysfunkcję. Warto podkreślić, żeby postawić rozpoznanie zaburzeń erekcji, muszą być spełnione określone kryteria diagnostyczne, zawarte w obowiązujących klasyfikacjach. Jednym z ważniejszych są: kryterium czasu i intensywności. Zwraca uwagę fakt, że współcześnie sprawność seksualna jest rozpatrywana przede wszystkim w oparciu o przekonanie ustawicznej gotowości i możliwości. To jest punkt odniesienia, nie zaś prawidłowości fizjologiczne. Po prostu "konar musi zawsze płonąć, najlepiej ogniem olimpijskim", bo taki obraz kształtują m.in. reklamy – komentuje dr n. med. Robert Kowalczyk – seksuolog kliniczny, psycholog i psychoterapeuta.