
24-letnia Tiffany Ng z Nowego Jorku zrobiła coś, na co niewielu by się odważyło – na tydzień przykuła swój smartfon do ściany. Chciała sprawdzić, jak bardzo jest od niego uzależniona. Efekt? "Czułam się, jakbym wróciła do prawdziwego życia" – przyznała po tym nietypowym eksperymencie.
Coraz więcej młodych ludzi z pokolenia Zet szuka sposobów, by oderwać się od telefonów i social mediów. 24-letnia Tiffany Ng z Nowego Jorku posunęła się o krok dalej, a radykalny eksperyment pozwolił jej odkryć, jak bardzo była uzależniona od telefonu i jak wiele traci, spędzając czas na nieświadomym scrollowaniu ekranu.
Przykuła telefon do ściany. To jej sposób na ograniczenie czasu przed ekranem
Amerykański "Business Insider" opisał historię 24-letniej Tiffany Ng, mieszkającej w Nowym Jorku pisarki zajmującej się technologią i kulturą, która postanowiła sprawdzić, jak bardzo uzależniona jest od własnego telefonu. Zdecydowała się na dość radykalne posunięcie – na tydzień przykuła swój telefon do ściany. Rozwiązanie, na które wpadła, miało być możliwie niewygodne i zniechęcać ją do sięgania co chwilę po smartfona.
Wrażenia? "To doświadczenie całkowicie zmieniło moją relację z technologią. Pod koniec tego eksperymentu czułam się, jakbym naprawdę wracała do prawdziwego życia" – przyznała kobieta.
Przebieg eksperymentu ze smartfonem. "Pierwsze dni były trudne"
Tiffany przyznała, że pierwsze dni były trudne. Czuła dyskomfort ze względu na przyzwyczajenie do codziennego scrollowania. Podczas eksperymentu nie mogła odruchowo sięgać po urządzenie, wymagało to świadomej decyzji i pewnego wysiłku, by podejść do ściany, gdzie przykuła aparat.
Telefonu nie wynosiła również z domu, przez co musiała pytać przechodniów o godzinę i drogę. Z czasem jednak – jak relacjonuje pisarka – pojawiła się ulga i coraz częściej zdarzało jej się całkowicie zapominać o telefonie. A co z pracą? W pracy korzystała jedynie z laptopa.
Wniosek, który zaskoczył dziewczynę to odkrycie, że wcześniej korzystała z telefonu jedynie z przyzwyczajenia, bez żadnego powodu. Gdy smartfon był przykuty do ściany, każde wzięcie go do ręki wiązało się z konkretnym celem.
Higiena cyfrowa. Wnioski po tygodniu życia bez telefonu
"Zaczęłam też być bardziej obecna w codzienności. Czekając na pociąg nie sięgałam po telefon. Po prostu stałam i obserwowałam świat. Zauważyłam budynki, których wcześniej nie widziałam, poczułam różnicę w zapachu powietrza między stacjami. Dostrzegłam, że ludzie w różnych dzielnicach Nowego Jorku ubierają się inaczej – a im bliżej centrum, tym są bardziej poirytowani" – opowiadania Tiffany w rozmowie z BI.
Pisarka przyznała, że eksperyment uświadomił jej to, że scrollowanie wcale nie daje przyjemności, a jedynie jej złudzenie. Najważniejsza lekcja z cyfrowego detoksu? Wolność nie polega na wyłączeniu telefonu, tylko na braku pokusy, by po niego sięgać.
Rośnie zmęczenie ekranami. Sposoby na cyfrowe odłączenie
Historia Tiffany nie jest odosobnionym przypadkiem. Coraz więcej młodych osób porzuca social media i próbuje ograniczać czas ekranowy. Zrobiła to również 24-letnia studentka Harvard Graduate School of Education Gabriela Nguyen, a później założyła Appstinence – organizację studencką promującą życie wolne od mediów społecznościowych.
Na fali rosnącej potrzeby cyfrowego odłączenia pojawia się coraz więcej gadżetów, usług czy aplikacje, które mają w tym pomóc. Już dziś możesz kupić sejf, który blokuje sygnał Wi-Fi i Bluetooth, telefon bez internetu, a nawet zapisać się na wyjazdy offline. Kilkudniowy detoks cyfrowy z pewnością jest jednym z tymczasowych rozwiązań, jednak dziś znacznie ważniejsze jest zachowanie zdrowej równowagi na co dzień.
Źródło: Business Insider
