Scrollujemy ponad 3 godziny dziennie. To ma skutki uboczne
Coraz więcej czasu spędzamy online Ilustracja: Sylwester Kluszczyński

Polacy scrollują średnio przez trzy godziny w ciągu dnia. Czujemy przytłoczenie, zmęczenie i spadek produktywności. – Dlatego tak ważne jest, by się czasem celowo "cyfrowo wykluczyć". Bez technologii żyjemy wolniej, głowa jest spokojniejsza, więcej czasu możemy spędzać na świeżym powietrzu. Życie zwalnia, korzysta nasz nasze ciało i umysł – mówi Sylwia Pyśkiewicz, dyrektorka zarządzająca globalnego dostawcy centrów danych Equinix.

REKLAMA

Tempo informacji, ich krótkie życie, niestabilna sytuacja globalna. Bycie ciągle online i te nagłówki: "Sprawdź, kiedy AI zabierze ci pracę". Szybkie skoki dopaminy, popołudnia, które upływają na scrollowaniu. Polacy spędzają w ten sposób średnio ponad trzy godziny każdego dnia.

Coraz więcej Polaków marzy o życiu offline

Szukamy tych niewielu chwil, kiedy możemy oderwać się od cyfrowego świata i staje się to coraz trudniejsze. Rosnąca chęć cyfrowego odłączenia powoduje, że coraz częściej romantyzujemy życie na wsi czy nawet w lesie i czas spędzany w naturze. Do niedawna taka wizja życia kojarzyła się wielu z wykluczeniem, nienadążaniem za szybko zmieniającym się światem. Dziś wykluczenie cyfrowe zyskuje w naszych oczach. 

Coraz więcej osób fantazjuje o dniu bez zasięgu, pracy, która nie wymaga ciągłego bycia przed monitorem i "nienadążaniu" za kolejnymi nowinkami technologicznymi.

O wykluczenie cyfrowe, ale także o to, jak oderwać się od scrollowania pytam Sylwię Pyśkiewicz, dyrektorkę zarządzającą globalnego dostawcy centrów danych Equinix.

* * *

Marta Zinkiewicz: W czasach tanich smartfonów i darmowych narzędzi AI wykluczenie cyfrowe nadal istnieje?

Sylwia Pyśkiewicz: Dostęp do technologii jest dziś znacznie łatwiejszy niż kilka lat temu, ale nadal pojawiają się ograniczenia związane z nierównomiernie rozwijającą się infrastrukturą, która koncentruje się głównie wokół większych miast.

Dane mówią, że wciąż około 30 proc. ludzi na świecie nie ma dostępu do internetu, a wielu użytkowników korzysta jedynie z podstawowych usług online. Problem jest na tyle ważny, że ONZ ogłosiła zapewnienie powszechnego dostępu do stabilnego łącza nowym priorytetem na tę dekadę.

Dostrzegając to, podjęliśmy współpracę z 63 organizacjami non-profit działającymi na rzecz niwelowania przepaści cyfrowej. W 2024 r. przekazaliśmy na ten cel 1,9 mln dolarów. Jednym z beneficjentów dotacji jest Giga, inicjatywa UNICEF-ITU mająca na celu zapewnienie dostępu do internetu wszystkim szkołom na świecie.

Nawet przy dostępie do internetu istnieją inne bariery utrudniające korzystanie z nowych technologii. Niektóre z nich są kwestią wyboru, inne to ograniczenia, których nie wszyscy mogą uniknąć, np. koszt urządzeń. Są też osoby, które celowo korzystają tylko z niektórych technologii.

Należy jednak zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiego postępowania. Brak umiejętności obsługi współczesnych urządzeń mobilnych lub aplikacji może uniemożliwić korzystanie z innowacyjnych technologii i pomocy w codziennym życiu, takich jak zakupy spożywcze online czy asystenci AI. Użytkownicy mogą również nie być w stanie skutecznie konkurować na rynku pracy z osobami, które kochają nowe technologie i potrafią kreatywnie wykorzystywać je w swojej pracy zawodowej.  

Czy ten wybór nie jest pozorny? Kto dziś nie korzysta z najnowszej technologii, jest w tyle.

To do pewnego stopnia prawda, trudno unikać technologii, tak samo jak trudno nie korzystać z samochodu czy komputera. W ogólnym rozrachunku technologia – nawet jeśli korzystanie z niej może być "wymuszone" – przyczyniła się do wyrównywania szans. Widać to przede wszystkim na rynku pracy.

Popularyzacja połączeń zdalnych, demokratyzacja dostępu do AI czy rozwijająca się infrastruktura sieciowa doprowadziły do tego, że nie tylko mieszkańcy dużych miast mogą pracować w największych i najbardziej renomowanych firmach. Mniejsi przedsiębiorcy również zyskali dzięki temu dostęp do klientów spoza własnego obszaru geograficznego.

A czy wybór jest pozorny? Nie zawsze. Weźmy za przykład zakupy, które kiedyś zajmowały pół dnia. Dla jednych rutynowi i nieciekawy obowiązek, a dla innych to był cały rytuał – spotkanie z przyjaciółkami, chodzenie po sklepach, kawa. Choć dzisiaj większość z nas kupuje online i załatwia sprawę w ciągu paru minut, to nadal możemy wybrać pomiędzy wygodą a wyjściem z domu.

Ale to sprawia, że jesteśmy przebodźcowani. Kolejne aplikacje, narzędzia, funkcje w social mediach…

To prawda, że liczba rozwiązań technologicznych i urządzeń obecnych w naszym codziennym życiu może przytłaczać. To widać szczególnie od momentu gwałtownego rozwoju AI. Temat jest przy tym bardzo medialny, co tylko potęguje przekonanie, że skoro wszyscy o tym mówią, to ja też muszę się tego nauczyć i z tego korzystać. Czasem trudno za tym nadążyć, tym bardziej że wymaga to od nas zmiany sposobu myślenia.

Ważniejsze od liczby narzędzi jest właściwe planowanie czasu i umiejętne wykorzystanie dostępnych opcji. Można spędzić cały dzień tylko w social mediach lub w tym samym czasie rozwijać się, korzystać z kilku aplikacji naraz do planowania posiłków, konsultowania treści ważnych maili i tym podobnych.

Należy szukać równowagi między wspieraniem ludzi w zwalczaniu przebodźcowania, jak i systematycznie zmniejszać wykluczenie cyfrowe – przekazując od razu wiedzę o budowaniu zdrowych nawyków i zarządzaniu czasem spędzanym online.

Czasami trzeba będzie się celowo "wykluczyć".

Co to znaczy?

Odpocząć. Pozwolić sobie nieco zwolnić, wyciszyć, spędzić więcej czasu na świeżym powietrzu. Na tym korzysta zarówno nasze ciało, jak i umysł. Czy spędzamy wieczór korzystając z platform streamingowych, czy scrollując media społecznościowe – ten wybór zawsze należy do nas.

Ale znów – nie jest to wybór pozorny? Przecież social media są tak projektowane, żebyśmy nie kontrolowali spędzanego w nich czasu.

Ten wątek stanowi clue naszej rozmowy. W korzystaniu z nowych technologii chodzi nie tylko o to, aby umieć je obsługiwać, ale przede wszystkim o to, aby nauczyć się z nich odpowiedzialnie korzystać.

Młodzież poznaje w szkole coraz więcej nowości technologicznych i uczy się ich używać do rozwiązywania problemów. To bardzo ważna kompetencja przygotowująca do wejścia na rynek pracy. Jednakże wciąż za mało czasu poświęca się na ten behawioralny aspekt korzystania z różnych aplikacji.

Silna wola, a nawet planowanie czasu spędzanego np. w mediach społecznościowych mogą nie wystarczyć. Musimy szerzyć wiedzę o tym, że nasz czas jest współczesną walutą, którą płacimy za używanie pozornie darmowych aplikacji. To niezwykle trudne, zwłaszcza w kontekście takich zjawisk jak FOMO (ang. fear of missing out), czyli wewnętrzny strach, że gdy nie korzystamy z technologii, coś nas omija.

Jak sama – osoba, która zajmuje się pracą w centrach danych – dbasz o balans między życiem online i offline?

Pandemia była dla mnie dobrym momentem na wypracowanie nowych nawyków. Stworzyłam wtedy poranki, które do dziś mają ten sam scenariusz – szklanka wody z cytryną, masaż twarzy kostką lodu, a potem joga, bieganie czy ćwiczenie z ciężarkami. Bez tego nie zaczynam dnia.

Później mam czas na pracę, który o 19:00 bezwzględnie się kończy. O tej porze kończę też scrollowanie mediów społecznościowych, rozmowę z moim chatbotem AI czy zakupy online. To jest trudne i wymagało ode mnie bezwzględnej dyscypliny i wiedzy o "pułapkach" użyteczności zastawianych przez twórców aplikacji.

Jak wiadomo, jeśli czerpiemy przyjemność z korzystania z jakiejś technologii, to czas płynie dużo szybciej i łatwo się zapomnieć.

A w trakcie dnia? Telefon na biurku często potrafi rozpraszać.

To prawda. Między spotkaniami czy kolejnymi zadaniami kusi, aby przejrzeć nowe powiadomienia, ale staram się wtedy na chwilę zatrzymać. U mnie sprawdzają się nawet dwuminutowe medytacje.

Niezależnie od warunków, w jakich jestem, zamykam oczy i daję głowie chwilę odpocząć, starając się nie myśleć, że właśnie coś mnie ominęło.