
Reklama.
David Cameron, którego można śmiało nazwać sprawcą całego zamieszania, podał się do dymisji, deklarując, iż zgodnie ze swoja obietnicą, uszanuje wynik referendum i uruchomi procedurę wyjścia z UE zgodnie z art. 50 Traktatu Lizbońskiego. To jednak nie przesądza sprawy. W związku z zamieszaniem jakie wywołał wynik referendum, w sferze politycznej społecznej i gospodarczej, jego decyzja może w perspektywie czasu nie przynieść skutku. Uruchomienie procedury, co prawda jest w następstwie nieodwołalne, kropkę nad i stanowi dopiero ratyfikacja umowy o wystąpieniu z UE, której musi dokonać Parlament.
Gra o Brexit właściwie dopiero się zaczęła. A na jej wynik będą miały, nie podnoszone do tej pory szerzej, czynniki.
Wielka Brytania właśnie wkroczyła w burzliwy politycznie okres, co może doprowadzić nawet do przedterminowych wyborów (wg. kalendarza najbliższe miały się odbyć w 2020 r.). Od tego jaki stosunek do Brexitu mają obecni lub potencjalnie przyszli brytyjscy parlamentarzyści będzie zależeć dalszy los tego kraju jako członka wspólnoty europejskiej.
Szkocja i Północna Irlandia zadeklarowały chęć pozostania w UE, a co za tym idzie zapowiedziały przeprowadzenie referendów o opuszczeniu Zjednoczonego Królestwa. To może zmobilizować do działania Królową, dla której priorytetem jest utrzymanie wszystkich „klejnotów koronnych”, choć do tej pory zachowywała wstrzemięźliwość w wyrażaniu własnej opinii na ten temat .
Kilka godzin po ogłoszeniu wyników funt brytyjski spadł do poziomu najniższego od 30 lat, a londyńska giełda z minuty na minutę ubożeje. Jedną z ostatnich informacji, ma być, iż Wielka Brytania stała się dziś krajem biedniejszym od Francji.
W ślad za tym idą francuskie ambicje, aby z Paryża uczynić nowe europejskie City, co już nie tylko pragmatycznie ale i historycznie stanowić będzie gorzka pigułkę do przełknięcia dla Anglików.
Chociażby tych kilka elementów sprawia, że Brexit jest coraz mniej oczywisty. Po festiwalu emocji, cała nadzieja w zdrowym rozsądku.
A w tym wszystkim zachowanie Camerona jest niczym innym jak ucieczką podpalacza z płonącego domu. Problem w tym, iż tak wyrównany wynik referendum nie daje jasnej odpowiedzi na to, kto będzie go gasił i ile się uda uratować. Tak to już jest, drodzy Państwo, kiedy głosujemy na populistów.