Bynajmniej jednak odsłony te nie dotyczą tematów łatwych, lekkich i przyjemnych, choć właśnie w takiej formie są prezentowane. Filmiki Myśliwca to opowieści o nauce i jej niezwykłych zjawiskach. Można się z nich dowiedzieć m.in. tego, jakie trujące substancje każdy z nas ma na wyciągnięcie ręki w swoim otoczeniu, co to jest chiralność, zjawiska kapilarne, absorpcja promieniowania czy też mechanizm kierujący postrzeganiem przez nas kolorów. O wszystkich tych zjawiskach mówi używając wielu łatwych porównań, pokazując wiele zdjęć i schematów, a swoje opowieści co i raz ubarwia naukową groteską.
Jeśli właśnie nie kręci nowego materiału na YouTube, to pewnie czyta jakąś naukową publikację. Robi to jadąc środkami komunikacji miejskiej i w przerwie między zajęciami. Gdy je lunch, obowiązkowo ogląda dokumenty w stylu Discovery Science. Gdy nie może czytać, ani zdobywać nowej wiedzy z innych źródeł, myśli, ale oczywiście o kolejnych naukowych eksperymentach. Czy ma życie prywatne? Owszem, ale nawet tam bez nauki się nie obeszło, bo jego druga połowa podobnie jak on robi doktorat z chemii. Od nauki odrywa go koszykówka - trenuje ją od lat.
Dlatego między innymi, choć wiedział, że ma kiepskie zaplecze sprzętowe, że nie jest urodzoną gwiazdą ekranu, postanowił zacząć tworzyć „Naukowy bełkot”.
Byłem wtedy na trzecim roku studiów. Właśnie obroniłem licencjat i czekałem na przyjęcie na studia magisterskie. Postanowiłem wykorzystać chwilowy przestój i zgłosiłem swój udział w LFN. Projekt pomogli mi przygotować świetni wykładowcy akademiccy dr Jacek Patkowski i dr Elżbieta Grządka. Wszystko szło wspaniale do momentu, gdy musiałem wyjść na scenę i rozpocząć prezentację tego, co przygotowałem. Pierwsze minuty to była totalna trema, ale potem... okazało się, że w roli tłumacza nauki świetnie się odnajduję.
Wbrew pozorom Myśliwiec nie urodził się naukowcem. Jako dziecko miał fiksację na punkcie śmieciarek i wymarzona przyszłość jaką sobie zaplanował, nieodłącznie wiązała się z zawodem śmieciarza właśnie.
– Pamiętam, że gdy miałem 9 lat, szedłem drogą po ulewie i zastanawiałem się czy kałuże szybciej wysychają, jak wiatr wieje czy nie – mówi. – Bo może jak wieje, to kałużom jest zimno i trudniej im schnąć, ale może nie, bo jak się wystawi pranie na wiatr, to schnie szybciej. Dręczyło mnie to pytanie, dręczyło, ale w końcu doszedłem do właściwej odpowiedzi – dodaje.
– Chemia wciągnęła mnie totalnie – mówi. – W liceum miałem kiepskich nauczycieli chemii i biologii, więc sam się wszystkiego uczyłem z książek, bo mnie to ciekawiło, ale dopiero na studiach niejako dotknąłem chemii naprawdę. I się zakochałem. Nie wiedziałem, że to może być aż tak ciekawe. Zrozumiałem, że nie jest sztuką znać 100 reakcji chemicznych, ale już mając „a”, wiedzieć gdzie i jak znaleźć „b” i co zrobić, by z tych dwojga powstało „c”, to już jest coś – podkreśla.
Nauka jest pełna z pozoru niepotrzebnych badań. Czytałem np. o badaniu dotyczącym tego, dlaczego dzięciołowi nie wypadają oczy, jak uderza głową w drzewo, albo o indykach, w trakcie którego samcowi indyka pokazywano nabitą na patyk, oczywiście sztuczną, górną część ciała indyczki (głowę) oraz część dolną (kuper) i sprawdzano, która z nich bardziej samca interesuje.
– Jeśli ktoś by mnie zapytał, gdzie bym chciał być za 10 lat, to odpowiedziałbym, że blisko nauki – mówi Dawid. – Nigdy nie lubiłem się do niczego zmuszać i dążyłem do tego, by realizować te projekty, które sprawiają mi przyjemność. Mam nadzieję, że tak samo będzie w przyszłości – dodaje.
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl