Gdy chiński potentant e-commerce Alibaba zadebiutował na nowojorskiej giełdzie w 2014 roku, praktycznie z dnia na dzień uzyskał kapitalizację na poziomie 230 miliardów dolarów – bijąc na głowę swoich głównych, zachodnich konkurentów, takich jak Amazon czy eBay.
Jednym z głównych elementów grupy Alibaba jest portal aukcyjny Aliexpress, który od niedawna oferuje możliwość zapłaty za zakupione przedmioty w złotówkach przy pomocy polskiej bramki płatności. Statystyki Megapanelu pokazują, że tylko w kwietniu 2,5 mln Polaków odwiedziło chiński portal. Czy Allegro zyskało właśnie potężnego konkurenta?
Gigant trzęsie światowymi rynkami
Wejście na giełdę w Nowym Jorku stało się największym w historii debiutem. Alibaba bowiem nie jest tylko serwisem aukcyjnym; to grupa platform handlowych, serwis płatności online, e-logistyka i e-marketing, wsparcie IT dla sprzedawców online, firmy z branży filmowej i wiele innych.
To jednak Aliexpress jest najbardziej znanym w Polsce portlem chińskiego giganta, a w zeszłym tygodniu pojawiła się informacja, że serwis wprowadza możliwość zapłaty za pośrednictwem bramki Przelewy24. Dziś polscy klienci to ok. 2-3 proc. wszystkich kupujących, ale w skali kraju to lawinowo rosnąca ilość.
Jak wynika z danych Megapanelu, w kwietniu na Aliexpress zajrzało ponad 2,5 miliona osób. – Ilość ta odnosi się do liczby odwiedzających (w tym kupujących i niekupujących). Tymczasem liczba użytkowników Allegro aktywnie korzystających z usług serwisu, czy to kupujących, czy sprzedających – wzrasta – przekonuje Michał Bonarowski, PR brand manager Allegro.
Niezależnie od tego, można mówić o rosnącej skali świadomości wśród polskich konsumentów chińską alternatywą. I trudno się dziwić – tamtejsi producenci oferują ceny niższe o nawet kilkadziesiąt procent. Ubrania, biżuteria, akcesoria czy elementy wystroju wnętrz – drobiazgi można kupić już za dolara albo dwa, większe rzeczy po kilkanaście czy kilkadziesiąt dolarów.
– Rynek jak zawsze dąży do usuwania pośredników, zwłaszcza w handlu internetowym, gdzie nie wnoszą oni wartości dodanej – twierdzi Marek Małachowski, współzałożyciel PricePanorama.com, narzędzia porównywającego ceny produktów w internecie.
Szukając w sieci opinii na temat zakupów w Aliexpress, niemal zawsze można natknąć się na komentarze dotyczące jakości produktów. Wynika z nich, że klienci „azjatyckiego eBaya”, decydując się na zakup iPhone’a czy odzieży znanej marki, powinni z góry założyć, że produkt nie będzie oryginalny.
– Rzecz w tym, że w tej chwili wielu sprzedawców kupuje produkty chińskie, czy to na DX.com czy na Aliexpress i następnie sprzedaje na Allegro – tłumaczy Małachowski.
To jednak nie odstrasza polskich użytkowników Ali, co zdają się dostrzegać Chińczycy – najpierw pojawiła się możliwość płatności w złotówkach za pomocą karty kredytowej czy debetowej, zaś od niedawna implementowana jest bramka płatności. Dzięki niej, można będzie skorzystać z tradycyjnego przelewu bankowego.
Poważny konkurent?
Na pytanie, czy Allegro postrzega Aliexpress jako faktycznego rywala, Bonarowski odpowiada, że działania konkurencyjnych serwisów są przez nich analizowane i w zależności od potrzeb można spodziewać się konkretnych działań. – Pojawienie się serwisów pochodzących z innych krajów jest naturalnym procesem w polskiej gospodarce, podlegającej trendom globalnym. Oznacza to, że nasz rynek pod względem siły nabywczej oraz innych cech jest atrakcyjny dla podmiotów, które dotąd go pomijały – zauważa manager.
Choć w przypadku zakupów w Aliexpress pojawia się uzasadnione ryzyko, że towar może nie odpowiadać oczekiwaniom, portal oferuje płatność na tzw. rachunek powierniczy (escrow) – tak długo, jak kupujący nie otrzyma i nie zaakceptuje produktu, sprzedający nie dostaje pieniędzy.
Bonarowski zwraca jednak uwagę, że zagraniczne podmioty, szczególnie te spoza Unii Europejskiej, nie gwarantują kupującym takiej ochrony jak np. Allegro: Program Ochrony Kupujących, możliwość dokonywania bezpłatnych zwrotów przy skorzystaniu z wybranych opcji dostawy czy darmowa dostawa niezależnie od wartości zakupu.
– W przypadku wyniknięcia sporu pomiędzy polskim klientem a zagranicznym serwisem, klient nie jest chroniony w ramach polskiego systemu prawnego, nie tylko w zakresie postępowania cywilnego czy karnego, ale także w zakresie przepisów o ochronie danych osobowych – wyjaśnia pracownik Allegro.
Największą przewagą, jaką posiada obecnie Allegro, jest nie tylko rozpoznawalność marki w kraju, ale jakość produktów. – Polscy konsumenci coraz częściej zwracają na to uwagę. W dalszej kolejności jest cena, a to z kolei wiąże się z terminem dostawy. Póki co, chińscy sprzedawcy konkurują z polskimi w tych dwóch ostatnich obszarach. Pytanie, czy będą próbować powalczyć w obszarze pierwszym? – zastanawia się Michał Bąk, szef agencji Elivo, specjalizującej się w promocji podmiotów działających w sferze e-commerce.
– Dzisiaj zarówno Allegro, jak i inni sprzedawcy, przekonują klientów do siebie nie tyle ceną, co dostępnością towaru, błyskawiczną i tanią dostawą, bezproblemowymi zwrotami i gwarancjami. Sądzę, że to jest jakość, której chińscy sprzedawcy mogą nie dogonić – zauważa Małachowski.
Decydując się na Aliexpress, musimy liczyć się z 2-3 tyg. terminem dostawy. Choć większość sprzedawców otwarcie informuje, że paczka zostanie zadeklarowana jako prezent o niższej niż faktycznej cenie (do 45 euro przesyłka opisana jako „gift” nie podlega ocleniu), może się zdarzyć tak, że prócz kosztu towaru, przyjdzie nam zapłacić m.in. VAT – choć jasne jest, że celnicy nie zaglądają do każdej paczki.
Tym niemniej, wizja ewentualnego rozwoju azjatyckiego portalu w naszym kraju może stać się impulsem do wyeliminowania ceny jako jedynej broni w starciu z konkurencją.
Zadecyduje konsument
Michał Bonarowski podkreśla, że platforma handlu elektronicznego, jaką jest Allegro, to miejsce prowadzenia działalności przez setki tysięcy polskich przedsiębiorców. – Dla części kupujących może mieć znaczenie fakt, że są to podmioty płacące podatki w Polsce i współtworzące polski PKB – dodaje.
Marek Małachowski nie jest jednak przekonany co do gospodarczego patriotyzmu.
– Znacznie lepiej kierować się zdrowym rozsądkiem. Jeśli kupuję kabel do ładowania telefonu, to może być chiński. Jeśli kupuję ubrania, to także znaczenia nie ma kraj produktcji, ale jakość i możliwość szybkiej wymieny. Ale gdy kupuję zabawki dla małego dziecka, to zależy mi, aby były dobrej jakości, zostały certyfikowane przez instytucje polskie czy UE, albo przynajmniej żeby za nie odpowiadał sprzedawca działający w tej samej przestrzeni prawa, co ja – podkreśla.
I dodaje: – Międzynarodowy wybór to z pewnością dobra sytuacja dla konsumentów; jeśli kupują taniej, mogą powiększać swoje oszczędności. Na pewno życzyłbym nam, aby coraz więcej polskich firm, zatrudniających ludzi w Polsce, miało swoich klientów za granicą.
Michał Bąk, założyciel agencji marketingowej Elivo
Rosnąca popularność Aliexpress to w gruncie rzeczy sygnał, aby polski e-commerce zaczął inwestować w logistykę, doznania swoich klientów, budowanie własnej pozycji – to jest metoda na to, by nie wpuścić chińskiego koncernu zbyt głęboko w polski rynek. Swojego czasu mieliśmy do czynienia z analogiczną sytuacją, gdy do naszego rynku przemierzał się eBay. Obecność Allegro w kraju przez ponad dekadę pokazała jednak, że na tym polu nie ma miejsca dla dwóch graczy. Myślę, że polski konsument coraz częściej będzie kupował poza granicą kraju, ale zakupy z Azji będą raczej sprzedażą marginalną. Raczej nie czymś, co może zagrozić naszym, rodzimym sprzedawcom.