Historia kina zna wiele trudnych miłości: Deckard i Rachael z „Łowcy androidów” czy Theodore Twombly i Samantha z filmu „Ona”. Nawet więź między Sarą O’Connor a Terminatorem w kolejnych częściach sagi o T1000 stawała się coraz bardziej skomplikowana. Teraz życie może zacząć kopiować hollywoodzkie schematy.
Wszystko za sprawą Sophii. Sophia przyszła na świat 19 kwietnia ubiegłego roku w laboratorium firmy Davida Hansona, szefa Hanson Robotics. Spółka ta specjalizuje się w tworzeniu androidów, z każdym kolejnym modelem coraz mniej różniących się od swoich twórców.
Sophia jest ich najbardziej wyrafinowanym dziełem. Urodą i klasą ma przypominać Audrey Hepburn (a przy okazji, również żonę Hansona). Uroku też nie sposób jej odmówić. – Proszę, bądź moją przyjaciółką – zagaduje Hanson do androida. – Schlebiasz mi – ripostuje Sophia.
Jej alabastrowa skóra została wykonana z silikonu. Na tyle plastycznego, że android może wyrazić za pomocą mimiki „twarzy” 62 dwie rozmaite emocje. W „oczach” ma kamery, dzięki którym może śledzić ruch w otoczeniu, „wodzić oczami” za przemieszczającymi się obiektami. Ba! Podchwycić kontakt wzrokowy. Z Google’a wzięto technologię rozpoznawania głosu oraz samodzielnej mowy, prowadzenia pogaduszek oraz nabierana doświadczenia (sztucznej inteligencji). Hanson zabiega też, by w swoich produktach zacząć wykorzystywać niektóre technologie należące do IBM i Intela.
- Chcemy, by była świadoma, kreatywna i zdolna do tego, co czego zdolny jest każdy człowiek – mówi Hanson. – Projektujemy takie roboty na potrzeby służby zdrowia, terapeutyki, edukacji oraz aplikacji obsługi klienta – opowiada.
Według niego, sztuczna inteligencja będzie się niepowstrzymanie rozwijać – aż do momentu, w którym roboty staną się naszymi „prawdziwymi” przyjaciółmi. Futurologia? Nie dla szefa Hanson Robotics. Jeszcze w tym roku chce on wprowadzić swoje androidy do sprzedaży.