„Nigdy nie żałowałem decyzji o odejściu z korporacji” - opowiadał niedawno w rozmowie z INN:Poland Michał Napierała, twórca firmy Woodlans. „Wychodzę z założenia, że lepiej spróbować, niezależnie od skutku, niż później żałować, że się nie spróbowało. Tym bardziej, że wiele osób wypala się, trzymając się kurczowo nielubianej pracy” - zachęca z kolei blogerka Joanka Z., zajmująca się dziś szyciem i prowadząca sklep ze swoimi wyrobami. Oto kilka kluczowych powodów, dla których należy zacząć nowe życie.
Przewlekły stres – tak zdefiniowałby zapewne problem specjalista. Czasem to ogrom odpowiedzialności związanej z wykonywaną pracą, czasami atmosfera w miejscu pracy lub poczucie marnowania swojego czasu i życia. Bez względu jednak na powody, skutki są zazwyczaj takie same: powracające nudności i bóle brzucha. Specjaliści wskazują też na szereg kłopotów ze snem i oddychaniem, o których w ostatnich latach coraz często zaczęto dyskutować.
2. Umysł odmawia współpracy
Znany wielu z nas syndrom poniedziałku: gdy człowiek budzi się z nieznośnym uczuciem, że będzie musiał przetrwać kilka kolejnych dni. Dla niektórych – tych najbardziej sfrustrowanych – syndrom poniedziałku potrafi się zacząć już w niedzielny poranek, kiedy to wizja powrotu do pracy i wykonywania kolejnych, tak dobrze znanych już, czynności zaczyna nas prześladować, nie pozwalając cieszyć się wolnym czasem.
Ale są też inne objawy tego, że przestajemy sobie radzić z dotychczasowym zajęciem. Bardzo częstym przejawem jest spadek nastroju: osoby mające pierwsze symptomy wypalenia z reguły przestają się... śmiać. Inne niepokojące sygnały, jakie daje nam mózg, to uczucie głębokiego znudzenia, a zatem też tego, że godziny między godziną 8 a 16 zaczynają się dłużyć w nieskończoność, zjawisko prykrastynacji – a więc odkładania zadań (zawodowych, jak i tych z życia prywatnego) na później, a także... narzekanie. No cóż, gdyby jednak przejmować się narzekaniem, należałoby przyjąć, że niektórzy są wypaleni, odkąd zaczęli mówić.
3. Kto w ślepą uliczkę zabrnął
Zmiana pracy, a najlepiej „pójście na swoje”, może być też efektem niezadowolenia wyłącznie na tle zawodowym. To syndrom, który często dotyka np. telemarketerów pracujących dla firm namolnie namawiających mniej asertywnych – albo, jak niektórzy wolą: naiwnych – na zakup jakichś produktów, których jakość jest co najmniej wątpliwa. Podobnie milczące kwestionowanie strategii firmy albo poczucie, że nasze talenty czy ambicje pozostają – i pozostaną – niezaspokojone, mogą sprawić, że praca „na cudzym” stanie się odstręczająca.
Ważne są też relacje interpersonalne – a zatem relacje między menedżerem a zespołem oraz relacje wewnątrz samego zespołu. Jeżeli uważasz ludzi w swoim otoczeniu za niekompetentnych, działających nieetycznie, kierujących się wyłącznie karierą, chciwością czy jakimiś innymi „niskimi” pobudkami, to wyraźny znak, że długo z nimi nie popracujesz. W końcu spędzasz z nimi najbardziej produktywną część dnia.
4. Freelancer z dylematem
Spójrzmy prawdziwe w oczy: w olbrzymiej, rosnącej z roku na rok, liczbie profesji pracownicy zatrudniani są na podstawie umów o dzieło czy umów-zleceń. Nie chodzi wyłącznie o ochroniarzy czy sprzątaczki, w coraz większym stopniu taka forma zatrudnienia dominuje w branżach takich, jak dziennikarstwo czy reklama. „Przez pierwsze półtorej roku rozliczałam się z klientami za pomocą umów o dzieło i zleceń” - wspomina popularna blogerka Agnieszka, znana jako lifemanagerka. Miało to swoje dobre strony: nie musiała się martwić składkami, ani kosztami prowadzenia firmy.
Zdecydowały jednak inne czynniki: część klientów nie była zadowolona z faktu, że lifemanagerka nie wystawia faktur. Na dodatek, w przypadku zleceń, gdzie musiała podeprzeć się podwykonawcami – rozliczenie się z nimi musieli wziąć na siebie klienci. W obu tych sytuacjach chodziło zatem o komfort klienta.
5. Czujne urzędnicze oko
Ale powiedzmy, iż pracę mamy taką, da się przetrwać bez podwykonawców. Prawnik Wojciech Wawrzak wskazuje jednak, że życie freelancera zwykle jest zgodne z definicją działalności gospodarczej: to praca zarobkowa, zorganizowana i ciągła. Innymi słowy, ciągnąc taką działalność przez dłuższy czas możemy wpaść w oko urzędnikom. Jeżeli uznają, że prowadzimy działalność gospodarczą, nie dopełniając obowiązków, jakie mają przedsiębiorcy, spadnie na nas szereg nieszczęść. - Kara ograniczenia wolności lub grzywny za brak rejestracji w CEIDG, grzywna za niedopełnienie obowiązków podatkowo-księgowych, zapłata zaległego podatku dochodowego i VAT, kara grzywny za nieopłacanie składek ZUS i zapłata zaległych składek – wylicza Wawrzak.
6. VAT-u blaski i cienie
- Własna działalność gospodarcza staje się tym bardziej opłacalna, im wyższe dochody zaczynamy osiągać – mówi INN:Poland Przemysław Antas z Kancelarii Radców Prawnych i Doradców Podatkowych ANTAS. - Od pewnego pułapu zryczałtowany ZUS dla przedsiębiorców staje się bardziej opłacalny niż składki stosunkowe płacone przez pracowników czy osoby wykonujące działalność osobistą. Do tego dochodzi możliwość skorzystania z liniowego PIT – dodaje.
Rzecz jasna, jest też wielki argument dla tych, co potrafią skrupulatnie liczyć: możliwość odliczania VAT, gdy podatek ten przy zakupach przewyższa VAT naliczany przy sprzedaży. Oznacza to zakupy netto, bez VAT. To wyjątkowo ważne gdy robi się interesy z nabywcami produktów lub usług zza granicy. A także, jeżeli praca, którą wykonujemy, wiąże się z częstymi zakupami potrzebnych nam materiałów lub urządzeń, albo np. częstymi wyjazdami samochodem. Im wyższe koszty, tym łatwiej obniżać podatki.
7. Odskocznia od etatu
Własna działalność gospodarcza, według specjalistów, jest też idealnym sposobem na połączenie pracy na etacie z ubocznymi zajęciami. Wówczas firma może być idealnym sposobem na rozliczanie składek ZUS: wtedy w grę wchodzi wyłącznie składka na ubezpieczenie zdrowotne – którą można odliczać od podatku dochodowego.
Ale jak odróżnić, czy produkcja mebli „po godzinach” przestaje być hobby, a staje się działalnością gospodarczą? - Zarejestrowanie działalności gospodarczej może być konieczne, gdy przedsiębiorca posiada własny warsztat, zaplecze techniczne, regularne zamówienia – podkreśla Przemysław Antas. - Wtedy działalność zaczyna nabierać bardziej zorganizowanego i profesjonalnego kształtu. Ale jeżeli chodzi o działalność hobbystyczną, wpadkową, prowadzoną na zasadzie „zobaczymy, co wyjdzie”, to raczej nie będzie ona posiadała znamion działalności gospodarczej – dorzuca.
8. Działalność gospodarcza dźwignią reklamy
W przypadku prób promowania swojej ubocznej działalności, np. bloga, strony internetowej czy fanpage'a – zwłaszcza w przypadku np. mediów społecznościowych czy kanałów takich jak AdWords – działalność gospodarcza może się okazać konieczna do tego, by móc podpisywać umowy z potencjalnymi partnerami.
9. Brukselskie nadzieje
W grę wchodzi wreszcie ostatnia z opcji: występowanie o dofinansowanie – zarówno ze środków krajowych, np. w ramach dotacji udzielanych przez ministerstwa, instytucje czy organizacje; jak i ze środków unijnych. Podobnie w przypadku bezrobotnych: nierzadko urzędy pracy adresują do nich specjalne programy wsparcia finansowego np. przy tworzeniu pierwszych firm. W późniejszym okresie własna działalność gospodarcza ułatwia też uzyskanie preferencyjnych kredytów.