W cieniu afery ze skandaliczną reklamą napoju Tiger, na rynek energetyków wkracza nowa gwiazda – „Zbój”. Promuje się klipami o silnych podtekstach seksualnych, sugerujących, że do zdobycia kobiety wystarczy puszka napoju.
Górski pensjonat. Na balkon na piętrze wychodzi brunetka w stringach, obfite piersi zasłania ręką. Okazuje się, że jej biustonosz wylądował na trawie. Brunetka schodzi po schodach, otwiera drzwi i widzi za nimi mężczyznę w jednym ręku dzierżącego dumnie puszkę Zbója, w drugi zaś – niesforny biustonosz. Kobieta wybiera napój, biustonosz ląduje na podłodze i oboje czym prędzej udają się na pięterko w wiadomym celu. To nie scenariusz filmu porno, ale klip reklamowy polskiego energetyka.
W sieci pojawiły się już 4 filmy, wszystkie z podobnymi scenami. W jednym mężczyzna pijący whisky podrywa wypchaną kolagenem kobietę, wdzięczącą się do niego w wulgarny sposób. Nagle dostaje puszkę Zbója, wypija ją, trzeźwieje i okazuje się, że w rzeczywistości podrywał niewiastę o mniej wyrazistej urodzie. Oddala się więc czym prędzej z puszką napoju w garści.
W kolejnym filmie kolejna roznegliżowana białogłowa – tym razem biuściasta blondynka – bez wahania odrzuca telefon od swojego Miśka i udaje się na erotyczną wyprawę w ramiona innego, który przyszedł na randkę z puszką Zbója. "Da ci moc na całą noc" – głosi hasło reklamowe.
Inne komuniakty na stronie producenta energetyka są równie odkrywcze. "Porządnie BIJE W DEKIEL!”, "Porzuć nudę i marazm – chodź ze Zbójem! A Ty dziewczyno – oddaj się w objęcia Zbója!", "Łap czteropak i atakuj! Ze Zbójem zdobędziesz najlepiękniejsze laski. Żadna nie oprze się temu szykowi!" (pisownia orygonalna).
W podobne kwiatki obfituje profil marki na Facebooku i na Instagramie. Dystrybucją napoju zajmuje się szerzej nieznana firma Mr Corp z Krakowa.
W ostatnich latach w Polsce pojawiło się wielu producentów napojów energetycznych. To świetny biznes, o ile uda się rozruszać sprzedaż. Produkcja puszki wypełnionej kofeiną, tauryną i mieszanką witamin to zaledwie kilkadziesiąt groszy, cena w sklepie jest kilka - kilkanaście razy wyższa. Stąd też tak dramatyczne próby znalezienia swojej niszy na rynku.