Coraz więcej biur podróży z naszego kraju zaczyna zacieśniać swoją współpracę ze słynnym tanim przewoźnikiem Ryanerem. Dlatego, że w jej wyniku są w stanie zaoferować klientom tańsze ceny wycieczek. Co więcej, drugi co do wielkości po Lufthansie operator w Europie nie wyklucza przewozu pasażerów w Polsce zarówno z Lotniska Chopina w Warszawie, jak i portu w Modlinie. W efekcie może to oznaczać duże kłopoty małych lotnisk oraz linii czarterowych.
Polskie biura podróży stawiają na Ryanair
Jak przypomina „Dziennik Gazeta Prawna”, Ryanair już rok temu zaczął przewozić pasażerów z Polski na Wyspy Kanaryjskie. Takie działanie spotkało się z zainteresowaniem polskich biur podróży, które postanowiły zacieśnić współpracę z irlandzką firmą.
W efekcie linie zarządzane przez Michaela O'Leary’ego w pierwszym kwartale tego roku przetransportowały 1,67 mln osób w porównaniu do 1,27 mln w analogicznym okresie ubiegłego roku. Ryanair współpracuje już z takimi touroperatorami z Polski jak Exim Tours, Eco Tour czy Ecco Holiday. Biura podróży coraz częściej rezygnują z usług linii czarterowych.
Współpracy z Ryanerem nie wykluczają nawet tak duzi gracze jak Neckermann czy Tui. Zyskują na tym pasażerowie. Jeśli wycieczka zostanie zarezerwowana w irlandzkich liniach z dużym wyprzedzeniem, to jej cena może być tańsza o od 100 do 700 zł w porównaniu do linii czarterowych. Należy jednak pamiętać, że waga bagażu podręcznego nie może przekroczyć 10 kg. Inaczej pasażer musi dopłacić od 150 do 400 zł.
Ryanair wróci na Lotnisko Chopina w Warszawie?
Jednak to być może nie koniec ekspansji Ryanaira w Polsce. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, od lutego trwają negocjacje firmy z Lotniskiem Chopina w kwestii przywrócenia lotów z tego portu. Jeżeli zakończą się powodzeniem, irlandzkie linie będą przewozić pasażerów z dwóch stołecznych ośrodków, czyli również z Modlina, z którego usług w ubiegłym roku skorzystało 1,7 mln pasażerów za pośrednictwem firmy Michaela O'Leary’ego.
W efekcie może to oznaczać problemy dla małych regionalnych lotnisk, także w Polsce. Zwłaszcza, że Państwowe Porty Lotnicze mają dość ciągłego dopłacania do ich działalności. Spółka chce, aby większy ciężar finansowania wzięły na siebie samorządy. Nierentowne są m. in. porty w Zielonej Górze, Bydgoszczy, Poznaniu, Rzeszowie i Szczecinie.
Z kolei jak wskazuje „Gazeta Wyborcza”, dopiero w lutym udało się lotnisku w Radomiu znaleźć pierwszego przewoźnika, który wozi pasażerów do Rygi. Natomiast w kwietniu Komisja Europejska zażądała od portu w Lublinie zwrotu części unijnego wsparcia przeznaczonego na rozbudowę ośrodka. Dlatego, że z jego usług korzysta za mało osób.
To nie koniec kłopotów małych lotnisk, gdyż większość przewoźników zarówno w Polsce, jak i Europie stawia na loty z największych ośrodków. Przykładowo Ryanair od zimy będzie woził pasażerów z lotniska Schiphol w Amsterdamie, które jest piątym co wielkości portem na Starym Kontynencie. W 2014 r. skorzystało z niego 55 mln pasażerów.