Grzegorz Filipek prowadził rozmowy z największymi europejskimi drużynami sportowymi – Oknoplast podpisał wtedy kontrakty sponsorskie z Interem Mediolan, Borussią Dortmund czy Olympique Lyon. Teraz pracuje na swoim - kupił sobie startup.
Grzegorz Filipek prowadził rozmowy z największymi europejskimi drużynami sportowymi – Oknoplast podpisał wtedy kontrakty sponsorskie z Interem Mediolan, Borussią Dortmund czy Olympique Lyon. Teraz pracuje na swoim - kupił sobie startup. Fot. archiwum prywatne

Grzegorz Filipek przez 12 lat pełnił funkcję dyrektora ds. marketingu w firmie Oknoplast. To on odpowiada za kontrakty sponsorskie podpisywane z Interem Mediolan, Borussią Dortmund czy Olympique Lyon. W 2014 roku przychodzi firmy osiągnęły 480 milionów złotych, z czego blisko 70 proc. stanowił eksport. Filipek pewnego dnia postanowił jednak to wszystko rzucić i... nie, nie wyjechać w Bieszczady, ale kupić sobie startup.

REKLAMA
– Skąd ta decyzja? Źle tam panu było? – pytam go w rozmowie. – Źle? Skądże. Było bardzo dobrze. Przez 12 lat z firmy działającej wyłącznie na polskim rynku udało nam się stworzyć jedno z największych przedsiębiorstw w tej branży w Europie. Pod wieloma względami byliśmy prekursorami, także w działaniach marketingowych, m.in. podpisując kontrakty sponsorskie z Interem Mediolan czy Borussią Dortmund – mówi Filipek.
Dobrze wiem, co usłyszę za chwilę. – Przychodzi w końcu taki moment, że człowiek chce zrobić coś swojego – dodaje rozmówca. Bingo.
logo
Oknoplast został tak zwanym "Top Sponsorem" Interu Mediolan – obok Pirelli i Nike. Fot. InterMediolan.com
W tym przypadku „robienie czegoś swojego” nie jest jednak robieniem tego od zera. Filipek został współudziałowcem w startupie i objął stanowisko prezesa. – Pojawiła się możliwość przejęcia zarządzania firmą Vocabla. Serwis wcześniej rozwijał się, ale nie w tempie oczekiwanym przez inwestorów – mówi w rozmowie. Teraz chce wykorzystać swoje doświadczenie i rozbudować sprzedaż zupełnie nowego dla niego projektu, bo związanego z nowymi technologiami.
– Trzeba było wrócić do poziomu zarządzania, na którym samemu robi się wiele rzeczy – mówi Filipek. Po chwili dodaje, że w Oknoplaście sam dział marketingu liczył więcej osób niż cały zespół jego nowego przedsiębiorstwa.
logo
Filipek zamienił ogromną, podkrakowską siedzibę Oknoplastu na małe biuro Vocabli w Krakowie. Fot. materiały prasowe
Oprócz przyswojenia wiadomości na temat nowego rynku, Filipek musiał opanować też nową terminologię. – Z językiem startupowców nie spotykałem się wcześniej na co dzień. Musiałem przyswoić żargon. Czasami kilka razy prosiłem o powtórzenie czyjejś wypowiedzi, bo nie do końca wiedziałem o co chodzi, szczególnie w rozmowach z programistami – tłumaczy rozmówca.
Grzegorz Filipek opowiada, że musiał przestawić się na zupełnie inny tryb pracy. – Startup a korporacja, czy też duża firma rodzinna, to zupełnie inny rytm działania. Będąc współudziałowcem i prezesem firmy ciężko oddzielić czas w pracy i poza nią, nawet gdy przebywa się w domu. Z jednej strony wydaje się, że jest więcej luzu, ale w dużej mierze jest się cały czas myślami w firmie, szukając nowych możliwości rozwoju – mówi. – W korporacji każdy ma określone kompetencje i odpowiada za swoją działkę. Tutaj każdy musi znać się w pewnym stopniu na wszystkich aspektach działalności firmy, będąc samemu sobie "sterem, żeglarzem i okrętem” – dodaje i mówi, że nie żałuje podjętej decyzji.
Co tak właściwie „kupił” Grzegorz Filipek? Vocabla to serwis i aplikacja, która służy do nauki słów z języków obcych. Usługa została stworzona w 2011 roku, a zaczynała pod marką Lingapp. Poza aplikacją na smartfony, działającą zarówno pod systemami iOS jak i Android, to także rozbudowana usługa dostępna poprzez stronę internetową i wtyczka do przeglądarek internetowych. Korzystają z niej mieszkańcy takich krajów jak Chiny, Hiszpania, Polska, Argentyna, Peru i Chile.
Usługa wydaje się popularna za granicą. Jak zatem Filipek chce ją usprawnić? – Pracujemy obecnie nad nowym modelem biznesowym. Do tej pory przychody firmy pochodziły z użytkowników, którzy kupowali wersję premium. Chcemy dodać nowe opcje – tłumaczy rozmówca.
O jakie opcje chodzi? Pierwszą z nich ma być stworzenie słowników ze specjalistycznym słownictwem, które skierowane byłby do określonej bazy odbiorców, np. lekarzy czy prawników. – Chcemy w ten sposób zaprezentować ofertę dla firm i odejść od sprzedaży wyłącznie indywidualnym klientom – mówi Filipek. Drugim kierunkiem ma być stworzenie specjalnych słowników dla hobbystów. – Język staje się niezbędny, jeśli ktoś wchodzi głębiej w daną pasję, a słownictwo bywa bardzo specjalistyczne – tłumaczy, a za przykład podaje żeglarstwo i nurkowanie.
Jak twierdzi Grzegorz Filipek kupienie Vocabli nie było spowodowane jedynie pojawieniem się takiej możliwości.– Zaciekawił mnie sam program, bo sam intensywnie korzystam z aplikacji do nauki języka angielskiego – był on mi niezbędny w rozmowach biznesowych w wielu częściach Europy – mówi. Na pewno ważny był jednak fakt, że wcześniej Vocablą zainteresował się Andrzej Filipek, czyli brat mojego rozmówcy. Wspólnie włączyli się w proces inwestycyjny.
logo
Grzegorz Filipek pracuje w Vocabli wraz z bratem, Andrzejem. Fot. archiwum prywatne
– Tutaj chyba nie będzie mógł pan pozwolić sobie na marketingowe akcje pokroju sponsorowania Interu Mediolan? – pytam wreszcie. – Nauczyłem się, żeby nigdy nie mówić nigdy – mówi Filipek i dodaje: – Gdyby w 2003 roku ktoś powiedział mi, że w firmie produkującej i sprzedającej okna będziemy podpisywać kontrakty z największymi zespołami piłkarskimi to na pewno zareagowałbym śmiechem.

Napisz do autora: adam.turek@innpoland.pl