Prawnik pracujący w zarządzie jednego z największych banków nad Tamizą nie ma wątpliwości. Według niego, dla wielu banków Warszawa znajdowała się na czele listy rozważanych lokalizacji. Brexit może tylko przyspieszyć masową rejteradę, a każdy kolejny dzień uprawdopodabnia pesymistyczny scenariusz.
Z AA+ do AA z perspektywą negatywną – tak zawyrokowała trzecia już po Moody's i Standard & Poor's agencja ratingowa – Fitch. Oznacza to, że Wielka Brytania – w opinii analityków – zaczęła być postrzegana jako wyspa trochę mniej bezpieczna. Błyskawiczna decyzja agencji ratingowej może być sygnałem dla londyńskiego City do tego, by europejskie centrum operacji finansowych zaczęło szukać nowych lokalizacji. Część z „białych kołnierzyków” może przenieść się do Warszawy. Ale jak zawsze, są za i przeciw.
Czkawka, jaką Brexit odbił się na rynkach finansowych, była bardzo bolesna. 24 czerwca, dzień po referendum, w którym Brytyjczycy zdecydowali o wyjściu z Unii Europejskiej, z rynków finansowych wyparowało najwięcej pieniędzy w historii w ciągu doby. Złoty stał się trzecią najsłabszą walutą, a polscy przedsiębiorcy zaczęli zastanawiać się, jak będzie teraz wyglądał eksport do Wielkiej Brytanii. Panował lęk i niepewność, co do przyszłości. Ale każda zmiana jest też szansą.
Brexit dla Londynu oznacza Bankexit. Przynajmniej część z wielkich banków inwestycyjnych zapowiedziało opuszczenie londyńskiego City. Jak donosi dziennik Financial Times, HSBC zapowiedział, że w przypadku głosowania za wyjściem z Unii Europejskiej, przeniesie 1 tys. miejsc pracy do Paryża, w którym ma już biuro. Gazeta wskazuje też, że oprócz stolicy Francji, beneficjentem Brexitu mogą zostać Dublin i Frankfurt.
Według tego samego źródła tylko w 15 największych bankach inwestycyjnych w Londynie pracuje prawie 70 tys. pracowników. Warto postawić sobie pytanie – co musiałoby się stać, aby choć część miejsc pracy została przeniesiona nad Wisłę.
Takie plany, tyle, że w branży zarządzania nieruchomościami, zapowiadały przed głosowaniem dwie duże instytucje z tej branży, m.in. CBRE, która zapowiadała, że będzie chciała korzystać z nieskrępowanego przepływu kapitału i usług. W tej chwili firma zatrudnia w Polsce już 1000 osób. Podobnie Jones Lang LaSalle, która rozpoczęła właśnie szeroko zakrojoną rekrutację do swojego warszawskiego biura w otwartym niedawno biurowcu Warsaw Spire. Firma szuka specjalistów ds. zarządzania nieruchomościami w całej Europie. Operować będą ze stolicy Polski.
Ich tropem mogą pójść inne instytucje, działające z jeszcze większym rozmachem. Największe amerykańskie banki, takie jak JP Morgan Chase, Citigroup czy Goldman Sachs wykorzystują Londyn jako bazę do operowania na rynkach Unii Europejskiej. Szef francuskiego banku centralnego, François Villeroy de Galhau, zaznacza, że w przypadku politycznego rozwodu, brytyjskie instytucje finansowe mogą utracić licencję na działanie na terenie Unii.
Na migrację gigantów zza Kanału La Manche czekają również eksperci nad Wisłą. – Korporacje, które mają swoje centrale na Wyspach, mogą przenieść się do jednego z krajów unijnych i Polska może być jednym z nich – zapewniała niedawno Anna Piotrowska-Banasiak z firmy Antal. – Już od dawna obserwuje się przenosiny biznesów ze względu na koszty i Brexit tę tendencję może pogłębić – dodaje. – Teraz ważny jest dla nas dobry PR, zachęcający firmy i pokazujący, że jesteśmy dobrym miejscem biznesowym – sekundował mu Marek Rogalski z Domu Maklerskiego BOŚ.
– Po referendum banki bardzo szybko przystępują do działania. Nie czekają na to, kiedy brytyjski rząd uruchomi procedurę wyjścia z UE albo czy referendum zostanie powtórzone na wniosek obywateli. W sektorze finansowym panuje przekonanie, że nie ma dużo czasu i trzeba działać od razu – mówi w rozmowie z INN:Poland Polak pracujący w jednym z największych amerykańskich banków inwestycyjnych na Canary Wharf w Londynie. – Utworzenie wehikułu inwestycyjnego czy nowej spółki za granicą oraz uzyskanie wszystkich uprawnień to kwestia kilkunastu miesięcy, więc trzeba działać jak najszybciej – dodaje.
Czołowy polski ekonomista, zastrzegając anonimowość, w rozmowie z INN:Poland powiedział, że naszą dużą zaletą jest nowoczesny system bankowy. Polacy są liderami technologicznymi sektora Fintech. Dobrym przykładem w tej branży jest sukces krakowskiej firmy Metrosoft, której rozwiązanie Fundsphere Terms wykorzystują banki inwestycyjne w Wielkiej Brytanii, USA i Hongkongu. W tej chwili w projekt zainwestowała Komisja Europejska, gdyż pozwala on skrócić czas przygotowania umów i znacząco zmniejszyć koszty wdrożeń z zakresu Fintech. W Krakowie mają też swoje biura inne firmy wprowadzające do banków nowoczesne technologie: Koala Metrics czy działające już nad Tamizą Friendly Score oraz Azimo.
Do tego nad Wisłą jest wielu dobrze wykształconych młodych ludzi – a część kadr londyńskiego City to Polacy, którzy mogliby wrócić do kraju, by budować tu struktury międzynarodowych instytucji finansowych. Podstawowy, według wspomnianego ekonomisty, problem to niestabilna sytuacja polityczna nad Wisłą.
– Czy Warszawa jest dla brytyjskich banków rozważanym kierunkiem? Nie jest ona pierwszym wyborem, na czołowych miejscach znajdują się Dublin oraz Frankfurt – mówi nasz informator z Londynu. – To nie znaczy jednak, że Polska nie ma szans skorzystać na zachodzących zmianach. Jeszcze przed referendum w londyńskich bankach trwały dyskusje nad tym, jak obniżyć koszty działania. Regulacje, wysokie koszty oraz presja ze strony inwestorów sprawiały, że większość z nich coraz poważniej zastanawiała się nad ograniczeniem zatrudnienia i zmniejszeniem skali operacji na Wyspach – wyjaśnia.
Co w zamian? – Jednym z najczęściej rozważanych modeli było zdezintegrowanie różnych rodzajów operacji w różnych lokalizacjach w Europie. W Londynie pozostałby tylko generujący największe przychody biznes, natomiast różne obszary wsparcia (prawnicy, obsługa linii biznesowych, compliance, IT) mogłyby być budowane w innych miastach. Dla wielu banków Warszawa znajdowała się na czele listy rozważanych lokalizacji. Brexit może przyspieszyć te decyzje – kończy.