Brexit jest wprawdzie szokiem i niespodzianką dla rynków finansowych, ale nastroje się wkrótce uspokoją. – Dopóki bomba atomowa nie upadnie na terenie naszej cywilizacji, nie ma powodu do histerii – mówi Piotr Kuczyński, główny ekonomista domu inwestycyjnego Xelion. Każdy scenariusz jest możliwy: nie można nawet wykluczyć, że atrakcyjność inwestycyjna Polski się wzmocni.
Rynki finansowe, kursy walut i złota, a także giełdy, zareagowały histerycznie na oficjalne wyniki brytyjskiego referendum. Zapytany o komentarz Piotr Kuczyński, główny ekonomista domu inwestycyjnego Xelion, uspokaja, że takiej reakcji można się było spodziewać, właśnie ze względu na niespodziankę. – Jak było widać wczoraj po reakcjach giełdowych, we Frankfurcie, w Paryżu, w Stanach Zjednoczonych, inwestorzy też nie obstawiali takiego rozwiązania. Zaskoczenie pełne, totalne, więc musiała być histeria. To normalna reakcja, szczególnie kiedy wszyscy są zaskoczeni – powiedział w rozmowie z Inn:Poland. Na taki wariant nie stawiali też bukmacherzy. – Wczoraj jeszcze na jednym portalu bukmacherskim płacono 8 funtów za 1 za taką sytuację, można było nieźle zarobić – dodał.
Kto skorzysta na niepokoju? Przemysław Polaczek, partner zarządzający w firmie doradczej Grant Thornton, zauważył, że gdy sytuacja jest napięta, jak dziś, politycy lubią wykorzystywać niepokój do własnych celów. – Jest mnóstwo niewiadomych. Nieg wydarzeń trudno przewidzieć. To potęguje wieszczenie hiobowych scenariuszy i wykorzystywanie tego do celów politycznych przez różne ugrupowania. Zdecydowanie uważam, że sytuacja się uspokoi, zarówno na rynku walut, jak i w Unii – powiedział w rozmowie z Inn:Poland.
– W naturze rynków finansowych jest to, że one reagują – powiedziała Inn:Poland Małgorzata Starczewska–Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. – Ten chaos chwilę więc potrwa – dodała. Jej zdaniem sytuację uspokoją szybkie i jednoznaczne komunikaty ze wszystkich zaangażowanych stron, Londynu, Brukseli i pozostałych członków UE. – Gdy będziemy mieli jasne stanowiska, jak widzi to Komisja i kraje członkowskie, chaos minie. Do tej pory będziemy się borykać z atakiem na te najstabilniejsze waluty, frank, dolar, jen, to przecież jest dla nich też problem – dodała. – Co w tej chwili jest nam najbardziej potrzebne, to jednoznaczny przekaz od głównych interesariuszy. Pozwala zapanować nad chaosem – podsumowała.
Powody do niepokoju – tak. Histerii – absolutnie nie
Poprosiliśmy ekspertów o pokuszenie się o prognozy na przyszłość. Zdaniem głównego ekonomisty Xeliona, sytuacja powinna niedługo się uspokoić, choć najbliższe dwa lata będą burzliwe. – Nie można sobie wyobrażać, że rynki finansowe przez ponad 700 dni będą dyskontowały bez przerwy wyjście Wielkiej Brytanii – powiedział Piotr Kuczyński. – Teraz będzie uderzenie, potem będzie na chwilę spokój. Potem po głosowaniu Parlamentu, gdy znikną nadzieje, to może być głębszy spadek. Ale to będzie ileś dni, po których wszystko wróci na giełdach do sytuacji bliskiej do poprzedniej.
Wielka Brytania na razie dopiero wyraziła swoje zdanie, ale to wciąż nie jest wiążące. Piłka jest wciąż grze, teraz pora na ruch brytyjskiego parlamentu. – Dopóki rozwód trwa, jest pani mężatką. Tak samo jest z Wielką Brytanią – zauważa Kuczyński. Sytuacja może się zmieniać w krótkim, średnim i długim terminie, zależnie od podejmowanych na bieżąco decyzji. – 70 proc. posłów brytyjskich było przeciwnikami Brexitu, więc będą musieli sami sobie się sprzeciwić.
Wprawdzie to mało prawdopodobne, by sprzeciwili się woli ludu, ale Piotr Kuczyński wskazuje na to, że przed głosowaniem posłowie być może będą się jeszcze konsultować, co myślą o tym jego wyborcy. W związku z tym nie jestem na 100 proc. przekonany, że będzie „tak, wychodzimy z Unii”. Zostaje mały, ale jednak ważny znak zapytania.
Jeśli jednak Wyspiarze wyjdą z UE, w średnim terminie będzie się spierał front polityczny z dużym biznesem. – Politycy unijni będą robili wszystko, żeby uprzykrzyć życie UK, bo jeśli będzie zbyt milo, to zachęci do wyjścia innych. Z drugiej strony będzie wielki biznes, który będzie chciał prowadzić business as usuall. Myślę, że w dłuższym terminie, dwóch lat, wygra biznes, bo to się będzie każdemu opłacało.
Kuczyński zapowiada teraz okres podwyższonej zmienności. – Najbardziej brutalne będą dwa lata, bo będzie bardzo wiele podejmowanych decyzji. Przy każdej decyzji na tle kontaktów UE – Wielka Brytania, będą szalone ruchy na indeksach, surowcach i w ogóle rynkach finansowych.
Przemysław Polaczek również przewiduje zmiany, ale bez katastrof i bez ucieczek inwestorów. – Na każdy rynek Unii inwestorzy patrzą bardzo przychylnie albo przychylnie. Oczywiście zmieniła się sytuacja w ciągu pół roku, dostrzegają również chmury na horyzoncie – zdaniem experta Grant Thornton, Polska może wciąż przyciągać uwagę inwestorów. – Każdy z nich podejmuje decyzję, ile ryzyka zaakceptuje, za korzyść większych zysków. Ta sytuacja może spowodować, że Polska będzie rynkiem, na którym korzyści z inwestowania może wzrosnąć a nie zmaleć. Nie wiemy, jak ukształtuje się rynek pracy, część osób może chcieć wrócić do kraju. Nie można wykluczyć, że atrakcyjność inwestycyjna Polski się wzmocni. Wierzę, że Polska w dłuższym okresie na tym nie straci na atrakcyjności inwestycyjnej bardziej niż w dłuższych miesiącach. To co jest najbardziej w deficycie to przewidywalność. Głód na przewidywalność wzmógł się niebotycznie – podsumował.