Gdy kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że Poczta Polska wyznaczyła 850 placówek, w których będzie można uzyskać dostęp do bezprzewodowego internetu – wyglądało na to, że nasz rodzimy operator z pewnym poślizgiem rusza tropem hipsterskich kawiarni. Teraz wiemy, że to uwertura przed znacznie szerzej zakreślonym planem. Wystarczy spojrzeć do pewnego raportu...
– Polska buduje autostrady cyfrowe i Poczta Polska będzie – mam nadzieję, że głównym – operatorem w tym zakresie. Pierwsze kroki są poczynione, rozpoczynamy cyfryzację w postaci powszechnego dostępu do internetu, nie tylko w wielkich miejscowościach, ale także w miastach, mniejszych miejscowościach, docelowo w każdej poczcie. Na razie to będzie kilkaset placówek, ale corocznie będziemy zwiększać tę ilość – kwitował w rozmowie z reporterami agencji Newseria wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński.
Cóż, porównanie sieci szerokopasmowych do autostrad jest tyle popularne, ile ryzykowne, zwłaszcza nad Wisłą. Ale nie tylko temu jednemu wyzwaniu będzie musiała sprostać Poczta: wiceminister Smoliński przewiduje też znacznie większy udział przedsiębiorstwa w programach takich, jak 500+ czy Mieszkanie Plus. Ba, w niewielkim stopniu wykorzystany jest potencjał tej części naszego pocztowego imperium, jakim są usługi finansowe świadczone przez urzędników – od bankowości, przez ubezpieczenia po towarzystwo emerytalne. – Zrobimy wszystko, by grupa wykorzystała swój potencjał – podsumowywał.
Znowuż, to ledwie przedsmak rewolucji, która jest tuż za progiem. Wystarczy sięgnąć do opublikowanego zaledwie w kwietniu br. przez Instytut Pocztowy raportu „Poczta Polska narodowym operatorem cyfrowym i logistycznym. Przegląd scenariuszy dalszego funkcjonowania pocztowego operatora wyznaczonego w dobie e-substytuci i e-administracji”.
„Poczta Polska to przedsiębiorstwo, które wyczerpało swoje dotychczasowe źródła rozwoju” – zauważa na wstępie Przemysław Sypniewski, dwa miesiące temu prezes Instytutu. I snuje dwa scenariusze – pierwszym jest ucieczka do przodu, w świat e-administracji, w charakterze narodowego operatora cyfrowo-logistycznego, pełniącego kluczową rolę w budowaniu systemu e-państwa i wsparcia eksportu.
Zyski? „Sprawnie i oszczędnie przeprowadzona cyfryzacja usług poligraficznych; dobrze prosperująca Poczta Polska wpłacająca zyski do budżetu państwa; 70 tysięcy zadowolonych z polityki rządu pracowników Poczty, miliony wdzięcznych mieszkańców małych miast i wsi, gdzie placówki pocztowe nie zostaną zlikwidowane”. A więc powszechna szczęśliwość albo... „Wzrost liczby bezrobotnych o kilkadziesiąt tys. osób; masowe strajki w roku wyborczym, zamykanie placówek pocztowych; dalsza degradacja peryferyjnych regionów; zniszczenie firmy będącej srebrem rodowym Rzeczpospolitej”. Brzmi jak ultimatum?
Cóż, Poczta Polska jest, jaka jest. Wciąż ma atuty: dostarcza 1,2 miliarda listów i 45 mln paczek rocznie; posiada 7,6 tys. placówek w całym kraju, a od września jej listonosze mają nosić przy sobie tablet ułatwiający obsługę części usług. Nie do pogardzenia jest ich znajomość terenu i realiów – tak w miastach, jak i w głuszy.
Masa roboty. Ale to dopiero początek: szef Instytutu chciałby, by Poczta stała się głównym wykonawcą projektów z zakresu e-administracji – np. CEPIK, ePUAP, STAP, SYRIUSZ, CEDIG czy e-Deklaracje. Kolejny pakiet zadań to projekty z zakresu logistyki międzynarodowej oraz promocji handlu e-commerce cross-border. Do tego dochodzą wreszcie usługi pocztowe i archiwizacyjne dla urzędów centralnych, samorządów i spółek skarbu państwa, jakie raport rekomenduje do przekazania Poczcie.
Raport typuje też grupy interesariuszy, dzieląc ich na „sprzymierzeńców”, „neutralnych” oraz „konkurentów/przeciwników”. W pierwszej znajdziemy „rząd i partię PiS”, „mieszkańców małych miejscowości i wsi, w których placówki pocztowe są ważnymi lokalnymi centrami usług” czy „pracowników Poczty Polskiej i związków zawodowych”. W drugiej klasyfikacji mieszczą się „firmy informatyczne wdrażające systemy e-administracji”, „klienci Poczty Polskiej, a jednocześnie elektorat wyborczy” oraz „wybrane media”. W trzeciej wreszcie grupie znajdziemy krajową i zagraniczną „konkurencję”, „banki, ubezpieczycieli i instytucje finansowe” oraz... „wybrane media”.
Cóż, trudno oceniać, czy ta wizja przesądziła sprawę, ale Przemysław Sypniewski od dwóch tygodni piastuje stanowisko Prezesa Poczty Polskiej, co może oznaczać „zielone światło” dla tej wizji. Problem w tym jednak, że scenariusz budowy potęgi „nowej” Poczty Polskiej brzmi nieźle (taki drugi Orlen?) – ale o jego realizacji nie wiemy nic, poza tym, że może kosztować miliardy i trwać latami. Wspomniany raport stanowi raczej credo nowego zarządu przedsiębiorstwa, a żeby ocenić jego potencjalne konsekwencje, trzeba by mieć w ręku choćby kilka liczb i dat.
Póki co, dziś pozostaje czytanie relacji takiej, jak ta, którą podchwycili użytkownicy wykop.pl: „Byłem dzisiaj rano na poczcie. Kolejka jak do mięsnego za komuny. Wśród klientów #januszbiznesu – 6 paczek w tym 3 jako koperty bąbelkowe. Wpakował w jedną z kopert coś ciężkiego (ponad pół kilo) i pani grzecznie mu mówi, że zaznaczył do 500g na blankiecie a będzie więcej. No to Janusz się pulta. (…) A za chwilę jakiś gruby starszy pan z pyskiem, czy nie można otworzyć drugiego okienka bo kto to widział, żeby takie kolejki były. Pani pocztowa tylko pokiwała głową i powiedziała, że o tej porze jest sama”. Było credo, jest memento.