
Reklama.
„Przykuci do biurka”, nieustannie sprawdzający pocztę elektroniczną, przesiadujący „po godzinach” albo w weekendy – taki jest standardowy obrazek pracoholika, czy – jakby pewnie woleli sami zainteresowani – pasjonata. W takim układzie wszyscy powinni być szczęśliwi: pracoholicy, gdyż oddają się swojemu ulubionemu zajęciu; ich współpracownicy – bo pracoholik ciągnie robotę, pracodawcy – bo pracy nigdy nie jest za mało.
Badacze z norweskiego Uniwersytetu Bergen nie mają jednak wątpliwości: praca całymi dniami odbija się – i to potężnie – na psychice. - Pracoholicy mieli więcej symptomów schorzeń psychiatrycznych niż nie-pracoholicy – kwituje wyniki badań dr Cecilie Schou Andreassen. I nie chodzi o jakąś próbkę typu 30 czy nawet stu studentów. Naukowcy zbadali 16 426 osób, z czego około 8 procent kwalifikowało się do grona pracoholików: co trzeci z nich miał objawy ADHD oraz stany lękowe, co czwarty zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, co dziesiąty – objawy depresji. We wszystkich przypadkach odsetek nie-pracoholików z objawami był kilkakrotnie niższy.
- Posuwanie się do skrajności w pracy może być znakiem problemów psychicznych lub emocjonalnych – podkreśla Andreassen. Czy jednak to nadmiar pracy powoduje te problemy, czy też odwrotnie – to problemy skłaniają ludzi do obłożenia się pracą, tego naukowcy nie przesądzają. Na wszelki wypadek jednak trzeba zalecić możliwie wczesne wychodzenie z pracy.
Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl