„Deklaracje i intencje nie tworzą rzeczywistości”, „Własność i dobrowolność – bez tego nie będzie dobrej zmiany” – tak pytani przez nas specjaliści komentują zapowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego, z których wynika, że drugi filar systemu emerytalnego zostanie praktycznie rozmontowany, a trzeci – kompletnie przebudowany.
– System się nie sprawdził i dziś nie służy nikomu. Nie zapewnia wyższych emerytur ani nie pomaga rozwojowi gospodarczemu – stwierdził wicepremier Morawiecki. – Generalnie, plan jest taki, że pieniądze z OFE chcemy przekazać Polakom. One są szczątkową formą filara kapitałowego, którego nie ma, został zdemontowany przez poprzednią ekipę – dorzucił. – Nic, co jest przymusowe, nie jest efektywne – ucina w rozmowie z INN:Poland Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – I nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Polacy zaczęli oszczędzać na swoje emerytury, samodzielnie dysponując środkami – kwituje.
Rzeczywiście, poranna poniedziałkowa konferencja wicepremiera Morawieckiego oznacza nie mniej, ni więcej tylko zapowiedź kolejnej reformy emerytalnej. 140 miliardy złotych, jakie zaoszczędzili i przekazali OFE Polacy na poczet przyszłych emerytur, zostanie zabrane funduszom i przekazane... funduszom. Tylko, że na nowe konta, w gruncie rzeczy odpowiadające charakterem III filarowi.
Nawet fundament nowego systemu: Pracownicze Programy Kapitałowe – gdzie pracownicy mieli by być zapisywani automatycznie, ale z możliwością wystąpienia – jest bliższy dobrowolnemu trzeciemu filarowi. Podobnie, jak zapowiedź – nie rozwinięta jednak przez szefa Polskiego Funduszu Rozwoju (który ma zarządzać środkami) oraz wicepremiera Morawieckiego – odnośnie wykorzystania tych środków do zachęcenia Polaków do samodzielnego oszczędzania.
Przetasowanie środków
Przy czym to nie koniec. Na nowe konta trafi ledwie nieco ponad 100 miliardów złotych. Około 35 mld złotych (czwarta część „reformowanych” zasobów OFE) ma wylądować na kontach Funduszu Rezerwy Demograficznej – instytucji, która ma gromadzić środki na wypłatę świadczeń emerytalnych w czasie niekorzystnych zmian na rynku pracy po 2020 r. W gruncie rzeczy zbliżonym charakterem do ZUS. Trafią tam zagraniczne akcje OFE, obligacje, gotówka. Ale to wszystko, co wiadomo: nie wiadomo choćby, według jakiego kurs wyliczana byłaby wartość akcji. Biorąc pod uwagę fakt, że środki dotychczas zgromadzone na kontach FRD były już kilkakrotnie używane do łatania bieżących dziur w systemie ubezpieczeń społecznych, wspomniane 35 mld zł może długo na kontach Funduszu nie poleżeć.
– Kolejny raz system emerytalny zaczyna się rozbrajać, zanim jeszcze zaczął działać – mówi analityk finansowy Paweł Majtkowski. – Nie śledzę szczegółów wszystkich wprowadzanych w ostatnich latach zmian, ale jedno nie ulega wątpliwości: bardzo w tym czasie straciłem na wartości – kwituje ironicznie w rozmowie z INN:Poland Wiesław Kaczmarek, m.in. były minister gospodarki oraz były minister skarbu państwa. – Moje oszczędności poniosły porażkę wskutek tych wszystkich działań. Jestem w stanie wyliczyć co do złotówki, ile te pomysły mnie kosztują – dodaje.
Jak przypomina Kaczmarek, OFE też miały inwestować nasze oszczędności. Radziły sobie o tyle, o ile – może nieco lepiej niż w Rosji (gdzie wzorowana na polskiej reforma systemu emerytalnego została kilka lat temu odwołana) czy u naszych południowych sąsiadów, Czechów i Węgrów – ale też dotychczas nie zaproponowano w ich miejsce niczego innego.
I nie inaczej jest tym razem. – Słyszymy jakieś figury retoryczne, a deklaracje i intencje nie tworzą rzeczywistości – twierdzi Kaczmarek. – Nawet nieliczne detale, jak dobrowolne pracownicze programy emerytalne, wydają się być powtórką z dyskusji sprzed dwudziestu lat, dyskusji o pracowniczych programach prywatyzacyjnych. Mam deja vu – ucina były minister.
Dla Andrzeja Sadowskiego obecna deklaratywność nie jest tak wielką przeszkodą. Liczą się dwa elementy potencjalnych przemian: odzyskanie przez Polaków własności środków zgromadzonych na kontach emerytalnych (jak przypomina ekspert, Sąd Najwyższy uznał, że pieniądze w OFE są pieniędzmi funduszy, a nie właścicieli rachunków) oraz dobrowolność uczestniczenia w systemie w przyszłości.
Własność/dobrowolność
– Polaków od początku pozbawiono możliwości dysponowania tymi środkami, a na świecie są systemy, które pozwalają zaciągać zobowiązania a konto gromadzonych na emeryturę środków – mówi Sadowski. – Jeżeli rząd uczciwie chce dokonać zmiany, zwróci pieniądze obywatelom – powtarza. Inna sprawa, że w zarysach reformy emerytalnej przedstawionych przez wicepremiera Morawieckiego nie ma słowa o tym, czy – i ewentualnie, w jaki sposób – Polacy mieliby odzyskać kontrolę nad wspomnianymi 100 miliardami złotych. Być może zatem nadzieje eksperta zostaną zawiedzione.
Drugim kluczowym czynnikiem, według Sadowskiego, jest dobrowolność uczestniczenia w systemie. Według niego, dotychczasowa sytuacja, w której OFE miały monopol na świadczenie usług w drugim filarze systemu była patologiczna: fundusze były praktycznie monopolistą i nie musiały konkurować z innymi graczami, np. z sektora bankowości. W tej chwili ta rywalizacja mogłaby stać się codziennością, a Polacy – dzięki elementowi dobrowolności – mogliby przenosić swoje środki na emeryturę do tych instytucji, które proponują lepsze warunki.
Byłoby taniej i oszczędniej. – Obywatel może sobie sam kupić akcje Orlenu, albo obligacje skarbu państwa. Bez kosztownych pośredników w stylu OFE – ucina Sadowski.
Podobnie, teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Polacy stali się współwłaścicielami spółek, których akcje kupiły OFE. O ile rząd da „zielone światło”, bo o tej kwestii w wystąpieniu wicepremiera Morawieckiego nie było ani słowa. – Czy fundusze zostaną spieniężone i powstanie z tego inny fundusz? Czy powstanie inna struktura, która będzie dokonywała relokacji tych funduszy, lub prowadzić do wyjścia z projektu, czyli spieniężenia? – dopytuje Kaczmarek.
No i rzecz kluczowa. Co stoi na przeszkodzie, by Polacy – w chwili jakiegoś życiowego zawirowania lub w momencie, gdy pojawia się „wyjątkowa okazja” zarobku zaoferowana przez firmę np. obracającą złotem – nie opróżnili swoich kont emerytalnych ze zgromadzonych tam środków? Cóż, wygląda na to, że dobrowolność w nowym systemie nie będzie wszechogarniająca. Poza tym, zdaniem Sadowskiego, w nowym systemie będą elementy zniechęcające do szarżowania, np. wycofanie pieniędzy z konta będzie „karane” nałożeniem 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych.
Cóż, wicepremier Morawiecki jedno twardo podkreśla. – Nie było i nie ma w planach nacjonalizacji OFE, mamy jednak bardzo dobry plan, w jaki sposób zbudować polski kapitał – mówił podczas prezentacji wstępnych założeń reformy. – Plan jest taki, że pieniądze z OFE chcemy przekazać Polakom – kwitował. No ba.