Dlaczego najinteligentniejszy facet na sali może mieć na koncie same porażki? Dlaczego jakaś szara myszka z kąta może przebijać pod każdym względem głośno perorujące biznesowe orły? Bo pierwszemu czegoś brak, a drugie to ma. Na szczęście, naukowcy twierdzą, że inteligencję emocjonalną można ćwiczyć.
Inteligencja emocjonalna do niedawna uchodziła za ten element naszej konstrukcji psychicznej, który odpowiadał za dobrą przyszłość naszych związków czy relacji z otoczeniem. Teraz jednak badacze udowadniają, że ma on nie mniejsze znaczenie dla naszych sukcesów w pracy i w biznesie.
Z wyników badań opublikowanych w „Journal of Organizational Behavior” wprost wynika, że im niższy poziom inteligencji emocjonalnej, tym większe prawdopodobieństwo, że dana osoba odejdzie z pracy w ciągu dwóch lat, często z względu na słabe wyniki. Co ciekawe, to samo tyczy się również pryncypałów – im wyższe „kompetencje emocjonalne”, tym lepsze wyniki uzyskuje firma.
Inteligencja emocjonalna to nie tylko umiejętność rozpoznawania i reagowania na emocje innych. Eksperci twierdzą, że obejmuje ona również umiejętność kontrolowania i bycia świadomym własnych „stanów” emocjonalnych – a także zachowywania pozytywnej postawy wobec życia i otoczenia. Im mniejsze kompetencje w tym zakresie, tym większy problem z zaadaptowaniem się w nowych warunkach.
To nie koniec: naukowcy wiążą obecnie poziom inteligencji emocjonalnej ze zdolnością do koncentracji (niebagatelny atut w gwarnej pracy i w czasach setek krzyżujących się komunikatów multimedialnych) oraz umiejętnością do nawiązywania i podtrzymywania osobistych relacji z partnerami i klientami biznesowymi – co z kolei uznawane jest za kluczowy czynnik odnoszenia sukcesów biznesowych w nadchodzących latach.
Jednocześnie badacze są dziś skłonni nieco zmienić sposób, w jaki myślimy o inteligencji emocjonalnej: chętniej nazywają ją umiejętnością (a więc czymś nabytym) niż cechą (a więc czymś wrodzonym). W rezultacie są skłonni nie tylko tworzyć testy, które miałyby mierzyć inteligencję emocjonalną, ale też uważają, że można jej się wyuczyć.
Może do tego służyć kilka prostych sztuczek: kto potrafi, niechaj ćwiczy samoświadomość i obserwuje sam siebie – rozpoznając swoje nastroje, odnajdując ich przyczyny i wypracowując sobie metody poprawiania swojego stanu. Kto zna swoje zachowania, może je zmienić.
Reagujemy czy odpowiadamy? Natychmiastowa reakcja – przekonują badacze – z reguły nie jest przemyślana i rzadziej przynosi dobre efekty. Najlepiej nieco zwolnić, zastanowić się, dać sobie więcej czasu na decyzję i reagować dopiero na chłodno. To szczególnie ważne w przypadku, gdy toczymy spory – zarówno domową czy rodzinną awanturę, jak i burzliwą pyskówkę w biurze. Raz jeszcze – powtarzają eksperci – ochłoń i przemyśl, jaką lekcję można z tej pyskówki wyciągnąć: czy da się wyjść z sytuacji, osiągając jakieś cele, czy kontynuowanie sporu może cokolwiek zmienić?
Kto wejdzie między wrony... - zaczyna się popularne powiedzenie. Ta mądrość w tym przypadku pasuje idealnie: naukowcy twierdzą, że należy szukać sobie takich współpracowników i towarzystwa, by spędzać czas wśród ludzi o możliwie największych kompetencjach w zakresie inteligencji emocjonalnej. Ba, warto poszukać sobie mentora – kogoś, kto zachowuje się w sposób, który chcielibyśmy naśladować i który nam odpowiada.