Zaledwie kilka tygodni temu, tuż przed 15 sierpnia – świętem Wniebowzięcia Maryi Panny oraz Świętem Wojska Polskiego – inspektorzy pracy gromko grozili kontrolami sklepów, które odważą się handlować w czasie święta. Zapowiedzi te odbierano po trochu jako rytualne pogróżki. O zgrozo, 15 sierpnia inspektorzy ruszyli „w miasto”. Okazało się, że zakaz był masowo łamany.
Łamania przepisów dopuścił się co piąty ze skontrolowanych sklepów. Problem dotyczył zwłaszcza małych przedsiębiorców, którzy zawiedli zarówno pod względem prawnej ochrony pracy, jak i bezpieczeństwa. Cóż, nie mają lekko. - Konkurencja z dużymi sieci jest trudna.
Otwieranie sklepów w wolne dni to sposób tych mniejszych na
walkę o rynek – bronił sklepikarzy Łukasz Stępniak z redakcji „Wiadomości Handlowych”.
Tyle, że wysokość kar – od 1 do nawet 30 tysięcy złotych – sprawia, że najdrobniejsze choćby oszustwo staje się niezwykle ryzykowne. - Inspektor może nałożyć mandat od 1 do 2 tysięcy złotych, przy recydywie – do 5 tysięcy złotych – podkreśla Halina Tulwin, dyrektor departamentu prawnego w Głównym Inspektoracie Pracy. W praktyce najczęściej kończyło się na pouczeniach, ale skala zjawiska była na tyle uderzająca, że PIP zapowiada kolejne kontrole. Najbliższa taka okazja, jak 15 sierpnia, wypadnie 1 listopada.