Kto wie, może rzeczywiście uczenie się o emocjach pozwoliłoby choć trochę zażegnać społeczne konflikty?
Kto wie, może rzeczywiście uczenie się o emocjach pozwoliłoby choć trochę zażegnać społeczne konflikty? Fot. 123rf.com
Reklama.
Świat emocjonalny to w nowoczesnym społeczeństwie wielki bałagan, bo nigdy nie zdefiniowaliśmy, co dla nas znaczą rozmaite uczucia – dowodzi Scheff. Czy oburzenie to rodzaj gniewu? A może odwrotnie? Czy rozczarowanie to smutek? Rozstrzyganie takich dylematów socjolog z University of California chciałby zaczynać jak najwcześniej. – Od przedszkola – precyzuje Scheff. – Bo nasze dzieci trzeba wprowadzać do świata emocji na rozmaite sposoby. Wycofywanie się i ignorowanie emocji, tak robi wielu ludzi, ukrywając też jedne emocje za innymi. Przypadki, gdy ktoś nauczył się ukrywać wstyd za złością i agresją, są wyjątkowo niebezpieczne – przestrzega.
Trudno lekceważyć propozycje Scheffa. Ten amerykański socjolog przez olbrzymią większość swojej kariery zawodowej zajmował się schorzeniami psychicznymi, a w ostatnich dekadach skupił się na śledzeniu emocji oraz wpływu ich ujawniania i tłumienia na nasze życie. Pisał książki o dewastującym wpływie wstydu i gniewu, o lekceważeniu uczuć w codziennym życiu. Jego ostatnia praca to propozycja włączenia do nauczania informacji o rozpaczy, strachu, gniewie, dumie, wstydzie i krańcowym zmęczeniu.
– Dziś rozumienie emocji jest tym trudniejsze, że rzadko wiemy, o czym tak naprawdę mówimy – dowodzi ekspert. – Kiedy porównamy to do wierzeń i realnych badań zachowań, myśli, postaw, percepcji i świata materialnego – świat uczuć wciąż jest terra incognita – kwituje.

Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl