Niezależne księstwo walutowe ma wyrosnąć tuż pod bokiem ministerstwa finansów, w nieodległym od Warszawy Otwocku. Jeden z tamtejszych radnych skierował w tym tygodniu do resortu finansów wniosek o opodatkowanie otwockiej waluty równoległej – nazywanej już „marką otwocką” - w wysokości 3 proc. w skali roku. Jeżeli resort, nad którym kontrolę przejął niedawno wicepremier Mateusz Morawiecki, przychyli się do wniosku, Otwock wprowadzi własną walutę – na początek elektroniczną, w nieco dalszej perspektywie w formie gotówki.
Marka otwocka nie będzie nadzwyczaj mocną walutą: radny Marek Leśkiewicz we wniosku do ministerstwa proponował, by miasto mogło emitować w ciągu roku 3,6 mln „wartości tej jednostki” na obywatela.
Otwocki alternatywny pieniądz ma mieć pokrycie w podatku lub nieruchomościach gminy i powiatu. Z natury rzeczy będzie bezużyteczny poza Otwockiem – ale dla miasta i okolic tak ma być lepiej: środki będą niewymienialne, odporne na spekulacje walutowe, pozostaną w regionie, ożywiając lokalne przedsiębiorstwa i miejscowy rynek pracy. Radny Leśkiewicz zakłada też, że w marce otwockiej można by wypłacać zasiłek 500 Plus, co odciążałoby budżet państwa i powodowało, że środki z tego niebagatelnego źródła pozostawałyby w gminie.
Marek Leśkiewicz twierdzi, że w sprawie marki otwockiej w mieście panuje wyjątkowy konsensus: projekt stworzenia marki otwockiej popierają prezydent, wiceprezydent, starosta powiatu otwockiego oraz lokalni przedsiębiorcy i naukowcy.
Jeżeli resort przychyli się do wniosku otwockiego radnego, podwarszawska miejscowość ubiegnie w ten sposób innych chętnych w wyścigu o walutę lokalną. Jednym z najpopularniejszych projektów tego typu jest Zielony – Polska Waluta Lokalna, którego implementację mają w najbliższym czasie rozważać władze Białegostoku. Z Zielonego korzysta już spora grupka usługodawców, a w zamyśle twórców waluta ma być w obrocie nawet w kilku województwach.
Lokalne waluty są też dosyć popularne na Zachodzie, w tym m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwajcarii, Belgii czy Holandii. Na całym globie funkcjonuje mniej więcej około pięciu tysięcy takich walut. Najgłośniejsze przypadki z ostatnich lat obejmują m.in. brytyjskie miasto Bristol, które implementowało „funt bristolski” czy austriackie Wörgl, gdzie wyemitowano „szylingi Wörgl”, którymi obracano według takiego schematu, by służyły likwidacji biedy w miejscowości.
80 procent wydanych w supermarkecie pieniędzy błyskawicznie opuszcza lokalną gospodarkę, często nawet – krajową. Według jednego z twórców funta bristolskiego, Ciarana Mundy'ego, lokalna waluta ma tę tendencję odwrócić.