A miało być tak miło: akcja „Sprytnie i Tanio” była wcześniej testowana na rynku niemieckim i szwajcarskim, bez większych ekscesów. W Polsce jednak prosta promocja produktów pod własną marką sieci zakończyła się wymianą ciosów między siecią a klientami.
Przypomnijmy, reguły rozpoczętej 27 października akcji „Sprytnie i tanio” były proste: produkty kosmetyczne, chemiczne i spożywcze sprzedawane pod marką sieci można było swobodnie przetestować – jeżeli klient nie był usatysfakcjonowany, mógł wystąpić o zwrot pieniędzy. Nie musiał wylewnie uzasadniać swojego rozczarowania, musiał jedynie przedstawić pudełko po produkcie. Puste, rzecz jasna.
Promocja miała trwać do końca listopada. Zakończyła się jednak raptownie 8 listopada, wraz z wydaniem przez sieć lakonicznego komunikatu. „Lidl Sp. z o.o. (…) niniejszym informuje o zakończeniu (…) promocji objętej Zasadami zwrotów produktów marek własnych Lidla (artykułów spożywczych, chemicznych i kosmetyków)”. Serdecznie dziękujemy za zaangażowanie i udział w promocji dotyczącej Produktów marek Lidla. Oczywiście, wszyscy Klienci, którzy dokonali zakupów w okresie od 27 października do 8 listopada 2016 r. nadal mogą korzystać z uprawnień wskazanych w jej Zasadach w odniesieniu do produktów nabytych w ww. okresie”.
Tak raptowne zakończenie promocji było – nomen omen – nie w smak wielu klientom sieci. Uważni czytelnicy doczytali w regulaminie promocji, że sieć mogła ogłosić zmiany przy uwzględnieniu 7-dniowego wyprzedzenia. Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów miały już napłynąć pierwsze skargi na Lidla – i zgodnie z deklaracjami Urzędu, inspektorzy zajmą się tą sprawą.
Sieć stoi twardo na stanowisku, że promocję „wykorzystywano wbrew jej celom”. Na łamach „Gazety Wyborczej” opisano kolejne etapy nadużywania promocji przez klientów: w pierwszej fazie zwracano jeszcze pojedyncze opakowania, np. zjedzonych ciastek. W kolejnym klienci zaczęli wydawać w sieci po kilkaset złotych, zawozili zakupy do domu i wracali z pustymi opakowaniami – następnego dnia. Wreszcie, po kilku dniach pod niektórymi supermarketami działały już zorganizowane grupy, które potrafiły pojawić się w supermarkecie z wózkami pełnymi pustych opakowań nawet kilkukrotnie w ciągu dnia.
Hurtowe wyłudzenia – tak podsumowała proceder „Gazeta”. – Smród, syf, śmieci – tak kwitowali sprawę klienci, którzy nie brali udziału w opakowaniowej karuzeli, a chcieli tylko zrobić zakupy, nawiązując m.in. do stanu ledwie co opróżnionych opakowań po surowym mięsie.