Miliard złotych więcej niż planowano – z takim bilansem wydatków na zasiłki socjalne zamknie się ten rok. Oznacza to nie tyle, że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy tak przybywało nam biednych, ile że Polacy w błyskawicznym tempie uczą się korzystać z coraz hojniejszych świadczeń i, co ważniejsze, przestają się tego wstydzić. W końcu – należy się.
Tak przynajmniej prezentuje to w dramatycznym wpisie na osobistym blogu prezydent Nowej Soli, Wadim Tyszkiewicz. „Przyszła właśnie do mnie mieszkanka miasta, z żądaniem remontu mieszkania komunalnego (wymiana dwóch pieców i wszystkich okien) – relacjonuje prezydent Nowej Soli. – „Okazało się, że zaległości w opłatach sięgają już 5000 zł, przy około 200 zł czynszu miesięcznego (po odjęciu dodatku mieszkaniowego wypłacanego przez miasto) za 70 m kw. Mieszkania, gdzie mieszka dziewięć osób, w tym cztery osoby dorosłe, z których żadna nie pracuje”.
Żadna nie pracuje? Z czego więc żyją? „Pani ma trójkę dzieci. Dostaje1500 zł z programu 500+ i inne zasiłki socjalne” – informuje Tyszkiewicz. – „Na pytanie, co z pozostałymi dorosłymi osobami, usłyszałem, że mama (57 lat) jest chora. To spytałem, skoro chora, to dostaje zapewne rentę? Pani wyjaśniła, że jej matka nie dostaje renty, gdyż nigdy w życiu nie pracowała, a jeśli już, to na czarno. Córka żyje jak mama. Rodzi się pytanie, jak będą żyły dzieci tej pani, wychowane w domu, w którym nikt nie pracuje, ale jakoś wszyscy sobie radzą” – drąży prezydent.
No cóż, jakoś sobie poradzą – moglibyśmy złośliwie odpowiedzieć. Polacy sięgnęli w tym roku do państwowej kieszeni znacznie głębiej niż ktokolwiek się spodziewał. Wydatki na zasiłki (nie wliczamy tu 500+) miały sięgnąć 10,1 miliarda złotych – wyszło miliard więcej, przeszło 300 tys. wypłaconych świadczeń w miesiącu więcej. Kolejne ćwierć miliona osób skorzystało z systemu opieki społecznej. Tylko kosiniakowe – zasiłek dla matek, które nie mogą liczyć na macierzyński – pobrano 40 proc. razy więcej niż rok wcześniej.
Zdaniem „DGP” program Rodzina 500+ mógł się też przełożyć na falę zwolnień z nisko płatnych stanowisk pracy – zwłaszcza tam, gdzie dochód rodzinny tylko nieznacznie przewyższał kwotę 800 zł. Padła bariera psychologiczna. – Ludzie dowiedzieli się, co im się należy, a przy okazji 500 plus zmniejszyło efekt stygmatyzacji. Skoro świadczenia wychowawcze biorą wszyscy, to wzięcie także zasiłków nie będzie wstydliwe – cytuje dziennik ekonomistkę Szkoły Głównej Handlowej, Zofię Szwedę. Paradoksalnie, jeżeli ten trend się utrzyma, w budżecie może zabraknąć środków na realizację 500+ w przyszłym roku.